Opublikowano na Facebooku 19 stycznia
Ponieważ to Krótki Traktat o PIĘKNIE, to na rozgrzewkę taki fragment:
„Na koniec opowiem o jednym obrazie z europejskich plaż, obrazie, który jest absolutnym pięknem, pięknem, którego możesz doświadczyć wyłącznie nad morzem. To nie jest istotne, gdzie to było, a może jest istotne, bo może tylko tam mogłaby się pojawić taka kompozycja. Hiszpania, gdzieś na granicy regionów Walencji i Murcji, przy cholernie turystycznej brzydko zabudowanej miejscowości, a w zasadzie na dalekich jej obrzeżach. Dzika plaża, bardzo szeroka i długa, z niemal białym, sypkim piaskiem. Morze błękitne, wpadające w lekki szafir, z długim, płytkim zejściem. Lazurowe niebo bez żadnej chmurki. Na plaży w zasięgu wzroku zaledwie kilkanaście skupisk ludzkich. Zapach gorąca, śródziemnomorskiej roślinności i soli morskiej. Brzegiem morza idą dwie kobiety. Matka i córka. Pomińmy postać matki. Córka jest dorosłą kobietą, bynajmniej nie dziewczyną. Może mieć koło trzydziestu lat. Idzie wyprostowana, stąpając jak posągowa bogini. Ma czarne włosy upięte w kok, dzięki czemu widać jej długą szyję, a to sprawia, że wydaje się jeszcze wyższa, zgrabniejsza i bardziej posągowa. Bogini ma ciemną karnację i jest równo opalona na całym ciele. No pewnie na całym ciele, bo od skóry odcinają się mocno wykrojone żółte majtki od kostiumu. To jedyne jej ubranie. Powyżej widać opalone duże piersi o przepięknych liniach. Same piersi są genialnym dziełem sztuki, ale jeszcze genialniejsze jest jak wkomponowane są w jej ciało. Najwspanialsza jednak jest cała kompozycja: dziewczyna z cudownymi piersiami i morze. Patrząc na nią można nawet było uwierzyć w Boga, bo kto inny mógłby stworzyć takie arcydzieło. Ilekroć moja wyobraźnia widzi to piękno, tym jest ono piękniejsze. Zachwycałem się najpierw osobno morzem z plażą i osobno dziewczyną. Ale była to nierozerwalna kompozycja. Ani tamto cudowne morze nie byłoby tak piękne, ani dziewczyna nie byłaby tak piękna, gdyby nie zaistniały wspólnie jako kompozycja. Ani samo morze, ani sama dziewczyna nigdy nie pojawiły się w moich marzeniach o pięknie.”
Ten fragment pochodzi z rozdziału, w którym jedynym tematem jest zachwyt nad pięknem i bynajmniej nie kobiecym, a krajobrazowym stworzonym przez naturę. I nie ma w nim erotyki. Owszem pojawił się zachwyt nad kobiecymi piersiami, ale nie ma to żadnej relacji z erotyką. Kobiece piersi są fragmentem dużo rozleglejszego piękna. Ale jednocześnie kobiece piękno może pojawić się wszędzie, być albo dopełnieniem, albo stać się dominujące. No może prawie wszędzie. Z wyjątkiem takich samczych enklaw jak jednostka wojskowa, choć to ulega zmianie, więzienie czy zakon męski, a przede wszystkim kościelne katolickie organizacje. Ale tam gdzie nie ma kobiet z ich pięknem, są przede wszystkim wypaczenia delikatnie to określając.