Opublikowano 20 stycznia
W kontekście „11 KOBIET” „Tara” jest najważniejszą książką jaką w życiu przeczytałem. A nie ma nic wspólnego z moją powieścią. Wszystko jest inne. Gatunek, narracja, styl, język, klimat. Jednocześnie genialna, właśnie za klimat, ciepło i intelektualizm. Z niestety nieżyjącą autorką znałem się od Liceum. Kilkanaście lat temu, po nawiązaniu kontaktu po wielu latach przerwy, mając próbki jej stylu i narracji namówiłem ją, by zaczęła publikować. Wydała „Tarę”, później „I nie mów do mnie Dzordżyk”. Teraz ukaże się pośmiertnie „Nie-wszystko”. Magda przez kilka lat namawiała mnie bym też pisał, bo choć zupełnie inny styl, to uważała, że fajnie piszę. Wziąłem sobie to mocno do serca. Przez 10 lat nie miałem dobrego pomysłu na powieść. Aż w mojej głowie zrodziło się „11 KOBIET”. O impulsie, który mnie do tego natchnął opowiem później. A „Tarę” co jakiś czytuję sobie do poduszki, choć to literatura przede wszystkim kobieca. Bo Magda była moją wielką przyjaciółką mentalną. A w „Tarze” kilkukrotnie się pojawiam. Niestety mojej powieści nie zdążyła przeczytać. R.I.P.
Albo nic dodać, albo całą epistołę. W tym miejscu wybrałem nic, no poza jednym zdaniem.
W „Nie-wszystko” są wśród wielu innych również wspomnienia o Magdzie mojego autorstwa.