Bielszy odcień bladości w „11 KOBIET …”
„Rozwiesiłem w pralni jej sukienkę i bieliznę, ugotowałem makaron, podałem rosół. Jadła jeszcze z trudem. Nadal była w koszulce AM. Nie powiem, by na jej policzki wracały już rumieńce, ale przynajmniej nie wyglądała jak bielszy odcień bladości.”
Pierwszy rozdział z cyklu „Anna” strona 197, pierwsza część tomu „Czerwiec”
Bielszy odcień bladości (A Whiter Shade of Pale) to zarówno tytuł piosenki, jak i gatunek róży. Także mój prywatny, własny związek frazeologiczny, stosowany wówczas gdy coś jest znacznie bledsze niż można się spodziewać. Na ogół stosowany do odcienia cery na twarzy. Bielszy odcień bladości cera może przybierać w stanach chorobowych zarówno fizycznych jak i emocjonalnych. Tych ostatnich na przykład na skutek olbrzymiego przerażenia czy smutku, rozpaczy czy apatii. Tych fizycznych podczas ciężkiego kaca, klasycznego wynikającego z przedawkowania alkoholu i wszystkich konsekwencji z tym związanych, czysto fizycznych. Anna osiągnęła na twarzy bielszy odcień bladości, choć wcale jej karnacja nie należała do najjaśniejszych właśnie na skutek wszystkich doznań występujących podczas ekstremalnego koszmarnego kaca. Marcin właśnie zaczął dostrzegać, że bielszy odcień bladości zaczyna ustępować, a jego pacjentka powoli wraca do normalności. Bielszy odcień bladości to maksimum zblednięcia dla danej osoby.
A Whiter Shade of Pale – piosenka
Bielszy odcień bladości lub bielszy odcień bieli to wielki hit brytyjskiego zespołu rockowego Procol Harum z 1967 roku. W Wielkiej Brytanii została wydana jako ich debiutancki singiel. W USA znalazła się na debiutanckim longplayu zatytułowanym Procol Harum. Sprzedała się w 10 milionach egzemplarzy jako singiel. Doczekała się ponad 1000 różnych coverów granych i śpiewanych przez wielu topowych muzyków. Nagród otrzymała też mnóstwo. Została uznana wspólnie z Bohemian Rhapsody zespołu Queen za najlepszy brytyjski singiel popowy, została wprowadzona do Grammy Hall of Fame, była najczęściej odtwarzaną piosenką przez brytyjskie stacje radiowe, Magazyn Rolling Stones umieścił ją na 57-ym miejscu na liście 500 najlepszych piosenek wszechczasów, itd. Muzykę skomponował Gary Brooker lider, wokalista i główny kompozytor zespołu wraz Matthew Fisher, choć do 2009 jako kompozytor widniał tylko Brooker. Tekst napisał Keith Reid, członek zespołu, choć nie był muzykiem, a tekściarzem. Melodia wywodzi się z Bacha. Keith Reid na jakimś przyjęciu usłyszał jak ktoś mówił do kobiety „Zbielałaś na bielszy odcień” i to stało się inspiracją do napisania piosenki. W wersji oryginalnej singlowej piosenka ma dwie zwrotki. Na koncertach często śpiewane były trzy zwrotki. Pierwotnie Reid napisał cztery. Krytycy uważają, że piosenka „traktuje w metaforycznej formie o relacji damsko-męskiej, która po pewnych negocjacjach kończy się aktem seksualnym”.
Wariowaliśmy beztrosko w fandango
Szliśmy przez parkiet jak burza
Aż zrobiło mi się niedobrze
Ale tłum wołał o jeszcze.
W sali było coraz głośniej
Gdy sufit mi odpłynął.
Kiedy zamówiliśmy kolejnego drinka
Kelner zjawił się z tacą.
Ale później nadszedł ten moment
Podczas, gdy ciągnęła się opowieść Millera
Kiedy ona, już zrazu wyglądając wręcz upiornie
Zbladła jeszcze bardziej [słuchając tej opowieści].
„Nie potrzebuję się tłumaczyć” — rzekła,
Prawdę widać gołym okiem
Ale kombinowałem, co tu mogę ugrać
I nie dać jej być jedną z „16 dziewiczych westalek”
Odchodzących na wybrzeże
A choć oczy miałem otwarte
To coś niezbyt „kumałem”.
Ale później nadszedł ten moment
Podczas, gdy ciągnęła się opowieść Millera
Kiedy ona, już zrazu wyglądając wręcz upiornie
Zbladła jeszcze bardziej [słuchając tej opowieści].
„Jestem u siebie na brzegu” — rzekła
Choć przecież dalej unosiły nas fale
Więc zaciągnąłem ją przed lustro
I zmusiłem do przyznania,
Że to przecież ona jest tą syreną
Co zabrała Neptuna na przejażdżkę.
Ale tak smutno się uśmiechnęła
Że gniew przeszedł mi od razu.
Ale później nadszedł ten moment
Podczas, gdy ciągnęła się opowieść Millera
Kiedy ona, już zrazu wyglądając wręcz upiornie
Zbladła jeszcze bardziej [słuchając tej opowieści].
Jeśli pokarmem miłości jest muzyka,
To śmiech jest jej królową.
I podobnie, gdy tyłem obrócić się naprzód,
To czyste są brudy prawdy.
Moje usta dotąd jakieś-takie nieswoje
Teraz jakby prześliznęły mi się prosto przez głowę
I daliśmy natychmiast nura
Rzucając się w ocean łoża.
Pisząc pierwszy rozdział z cyklu Anna zupełnie nie pamiętałem tekstu tej piosenki. Słuchałem jej wiele razy. Słowa od bardzo wielu lat były tylko nierozróżnialnym tłem dla wspaniałej muzyki. Użyłem tytułu, jako hasła związku frazeologicznego do określenia wyglądu Anny. Chyba analogicznie musiała wyglądać kobieta, o której zdanie usłyszał autor tekstu piosenki. A później przeżyłem szok. Bo można by stwierdzić, że na kanwie tekstu tej piosenki zbudowałem ten rozdział. A przecież tak nie było. Owszem trochę inne są chronologie w piosence i w moim rozdziale, trochę przemieszane role bohaterów i nie wszystko jest jak jeden do jednego, ale podobieństwo jest uderzające. Między napisaniem piosenki, a rozdziału Anna minęło ponad pięćdziesiąt lat. To inna epoka. Piosenka została napisana przez Anglika. To jednak inny świat. A jednak w różnych epokach, różnym świecie, różni twórcy pod względem wieku, doświadczenia, wykształcenia mogą ukazać niemal identyczne sytuacje, z niemal identycznym spojrzeniem, choć jednak diametralnie innymi słowami. Krótkim tekstem piosenki i długą powieściową prozą.
A Whiter Shade of Pale – kwiat
Róża wyhodowana w 2006 roku przez brytyjskiego hodowcę Colina Pearce’a. Ma kremowo-różowe kwiaty, a w czasie rozkwitania przybierają barwę białą. Ma 25 płatków. Kwitną po kilka sztuk na pędzie. Krzew wysokości 90-120 cm. Liście ciemnozielone, matowe. Kwitnie przez cały sezon. Wyróżnia się wspaniałym zapachem. A nazwa pochodzi właśnie od tytułu piosenki zespołu Procol Harum.
Patrząc na przepiękny kwiat róży A Whiter Shade of Pale, biały z różowymi akcentami widzę piękną bladą Annę budzącą się do życia, a jeszcze strudzoną, z pojawiającymi się delikatnymi rumieńcami na twarzy, po opowieści Marcina o jej zachowaniu z poprzedniego dnia i o niej samej. Każda kobieta cudownie rozkwita jeśli mężczyzna zaopiekuje się nią z maksimum czułości i troski w najtragiczniejszych dla niej sytuacjach. A tym bardziej jeżeli powie jej o niej całą epopeję samych superlatywów zgodnych z rzeczywistością.