Maciej Dziewięcki

Francuskie Alpy 2020 ???

W założeniu zarówno w „Inspiracjach” jak w Jeść, Pić, ..” miałem zamieszczać artykuły bezpośrednio związane z moimi książkami. Rozszerzenie tego co w nich się pojawiło. Postanowiłem zrobić kilka wyjątków. Piękno i hedonizm bywa nierozłącznym elementem podróży. Można dyskutować czy bardziej piękno czy hedonizm. Ale w podróżach jest to nierozerwalne. Piękno bywa w doświadczaniu hedonizmu, a hedonizm w napawaniu się pięknem. Podzielę się wrażeniami i zdjęciami z moich podróży z ostatnich trzech lat, nawet jeśli nic z nich nie zostało zawartych w „11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE”. Albowiem powieść została napisana niemal w całości wcześniej, oprócz fragmentów niewydanego jeszcze tomu „SIERPIEŃ”. Ale część z tych podroży miało wpływ na moje reakcje na poprawki redakcyjne. Niewątpliwie znajdą również swoje odzwierciedlenie w dalszej mojej twórczości.
Francuskie Alpy 2020 ???
Francuskie Alpy

Geneza podróży w krainę marzeń.

W Alpach latem byłem w szwajcarskich, austriackich i włoskich. Na ogół przejazdem, ale zdarzało mi się być dłuższym przejazdem czyli z postojem, noclegiem, czasem na zwiedzanie i podziwianie okolicy. Nie byłem ani we francuskich, ani w niemieckich. Wiosna 2020 roku to czas najsurowszych obostrzeń pandemicznych. Trudno było planować jakiekolwiek podróże i wyjazdy. Nawet te najbliższe. Ale gdy w Polsce  i Europie restrykcje zostały pod koniec maja zminimalizowane pragnienie piękna i hedonizmu zadecydowało, że trzeba łapać chwilę i jak najszybciej gdzieś wyjechać. Wówczas nie było to takie proste. Ale od czego są przyjaciele. Nasz przyjaciel Francuz zaproponował nam pobyt w swoim apartamencie we francuskich Alpach nadmorskich, które stanowią administracyjnie część regionu Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże. Końcówka czerwca i pierwsze dwa tygodnie lipca przeznaczyliśmy na podróż samochodową w górską krainę marzeń. Nadzieje, radość, ekscytacja osiągnęły zenit. Tym bardziej, że byliśmy przecież po okresie pandemicznej izolacji i przygnębienia. Ale w związku z pandemią trzeba było pozałatwiać sporo formalności. Cel był wart pokonania trudów. Szybko powstał w mojej głowie plan podróży. W obie strony. Nieśpieszny. W obie strony z dwoma noclegami, tak, by po drodze można było sporo pozwiedzać. A ponieważ był to okres załamania, albo nawet głębokiej depresji branży turystycznej to udało się znaleźć bardzo przyzwoite noclegi w atrakcyjnej cenie. W planach było zwiedzanie Neuschwanstein i Konstanz w Niemczech oraz Lucerny, Gruyère, Murten i Fryburga w Szwajcarii. Każde z tych miejsc jest piękne i warte zobaczenia. Większość już widziałem, ale pozostali członkowie mojej rodziny nie, więc chciałem im je pokazać, a sam sobie przypomnieć. Nigdy nie byłem w Neuschwanstein, a jednocześnie było to miejsce do którego marzyłem by się udać. Takie z tych największych marzeń. Również było to miejsce dla mnie pechowe. Wybierałem się tam już kilka razy, ale zawsze coś mi wypadało i albo musiałem zrezygnować z wyjazdu, albo w trakcie podróży zmienić trasę. Zaplanowane trasy jeszcze wzmogły naszą ekscytację.

Podróż do Francji

Pierwszy dzień przebiegał zgodnie z planem. Około tysiąca stu kilometrów, w dziewięćdziesięciu paru procentach autostradami i trasami szybkiego ruchu. Kierunek Łódź, Wrocław, Zgorzelec, Drezno, Norymberga, Ulm. Przede wszystkim komfortowa jazda samochodem. Obiad jeszcze w Polsce w jakiejś knajpce przy stacji benzynowej. Nienajgorszy, ale bez szczególnych doznań hedonistycznych. Wczesnym wieczorem spacer po bawarskim miasteczku Ichenhausen, w którym nocowaliśmy. Są dziesiątki ładniejszych miasteczek niemieckich. Bywałem w takich „pocztówkowych”. Ichenhausen do nich trudno zaliczyć. Ale podczas krótkiego spaceru można było obejrzeć przynajmniej kilka przynajmniej bardzo ładnych kamienic. Można było pozazdrościć porządku i zadbania. Nie mogliśmy żałować, że właśnie tam znaleźliśmy fajny nocleg. Po całym długim dniu podróży, wieczorem, a przed kolejnymi dwoma, następnym wypełnionym atrakcjami, „zwykłe” niemieckie nieduże miasteczko było trafnym wyborem.

Drugi dzień podróży zakładał cztery etapy podróży. Do Neuschwanstein około 140 km i zwiedzanie Tamtejszych cudów architektury czy dwóch zamków Ludwika Bawarskiego – Neuschwanstein i Hochenschwangau. Do Konstanz w Niemczech – około 175 km i zwiedzanie miasteczka. Do Luzerny – około 130 km i oczywiście zwiedzanie przepięknej Lucerny. Do Erlach w Szwajcarii gdzie czekał na nas już tylko nocleg – około 115 km. W sumie około 570 km. Mniej więcej dwukrotnie krótsza trasa. Ale dzień pełen atrakcji związanych z pięknem i hedonizmem, więc znów od świtu do nocy wypełniony po brzegi. O ile poprzedni dzień był ciepły, pogodny i słoneczny, to tego początek był zimny, deszczowy i mglisty. Ale mimo to dość wcześnie rano dotarliśmy na parking w miejscowości Hochenschwangau. Stamtąd bryczką, przepisowo w maseczkach podjechaliśmy pod zamek Neuschwanstein. Pozachwycaliśmy się nim z zewnątrz. Było czym się zachwycać. Ale, zachwytom nie sprzyjała pogoda i mieliśmy zbyt mało czasu, by móc podziwiać zamek z najróżniejszych miejsc. Chyba jednak na pocztówkowych zdjęciach może on wzbudzić większy zachwyt niż przez chwilę w zimną, deszczową i mglistą pogodę. Ale niewątpliwie to nie był stracony czas i pieniądze. Spod zamku schodziliśmy pieszo. Mimo niesprzyjającej pogody w szampańskich nastrojach. Zdążyliśmy jeszcze z perspektywy podziwiać zamek Hochenschwangau, gdy …

Niespodziewany przebieg zdarzeń

… jeden członek naszych rodzinnych wakacji wybrał drogę na skróty, tylko kilka metrów, poślizgnął się i zaliczył upadek. Cóż pozostało. Trzeba było biec po samochód, przejechać przez kilka zakazów i dróg wyłączonych z ruchu. Na szczęście do najbliższego powiatowego szpitala, jakby nie było w Alpach, czyli z oddziałem ortopedycznym mieliśmy tylko 5 kilometrów. Nie czekaliśmy tak jak na większość polskich SOR-ów kilka godzin, tylko pacjentem zajęto się natychmiast. Kilka osób personelu. Mnóstwo zdjęć rentgenowskich. Leki przeciwbólowe i przeciwtężcowe, usztywnienie nogi, kule ortopedyczne i leki na drogę. Konieczna była operacja. Ale w pospiechu przed wyjazdowym, po raz pierwszy, a wcześniej nigdy nie było nam to potrzebne, nie ubezpieczyliśmy się, ani nie wyrobiliśmy kart EKUZ. A operacja z koniecznym pobytem w szpitalu by nas kosztowała ok. 20 tysięcy Euro. A jeszcze doszłyby koszty pobytu pozostałych członków rodziny. Ale personel medyczny usztywnił nogę na czas podróży i zaopatrzył nas w leki na drogę. Około 16.00 wyruszyliśmy w przymusową trasę powrotną do domu. O 3.00, po około 1200 km drogi byliśmy pod domem w naszym Milanówku. Dwie godziny zajęły nam postoje, bo przecież trzeba było coś zjeść i nie tylko jeść. Każdy postój trwał znacznie dłużej niż normalnie. Dla nagle jednonogiej obolałej osoby każdy metr do przejścia, krawężnik, schodek to olbrzymia bariera. A godzinę straciliśmy na korek na autostradzie. I tak zakończyły się nasze wakacje do wymarzonych francuskich Alp. Stąd znaki zapytania w tytule. Co prawda przymusowe wakacje, czyli operacje, leczenie, dla jednej z osób trwały jeszcze ponad trzy miesiące, ale to nie był hedonistyczno-piękny wymarzony czas. A ja nauczyłem się bycia pielęgniarzem. W tym robienia zastrzyków.

Inspiracje?

A może bardziej doświadczenia i wnioski, które też mogą znaleźć ujście w prozatorskiej twórczości. Takie bez hierarchii wartości.

– W każdej podróży dobry pakiet ubezpieczeń jest obligatoryjny. Najlepiej kilka.

– Adrenalina i chęć pomocy najbliższym wyzwala w nas nieograniczone dodatkowe siły.

– To, że spotkało nas nieszczęście nie oznacza, że nie należy ponawiać kolejnych podróży. Szwajcaria i Alpy francuskie przed nami. Być może w tym roku. A jak nie, to w przyszłym lub za dwa lata.

– Mój najzwyklejszy samochodzik był w stanie w ciągu dziewięciu godzin pokonać 1200 km. Cały czas jadąc w zasadzie z maksymalną dozwoloną prędkością, oprócz tych odcinków niemieckiej autostrady, gdzie ograniczeń nie było.

– W Niemczech można znaleźć piękne miasteczka do zwiedzania. Naprawdę warto, odrzucając nasze narodowe animozje, przeszłość i kompleksy.

– Niemcom możemy pozazdrościć ich służby zdrowia, na którą notabene oni narzekają. Zamiast głoszenia propagandy, jak u nich jest coraz gorzej, a my stajemy się potęgą, warto w tej dziedzinie brać z nich przykład i kopiować ich rozwiązania.

– Piękno i hedonizm jednoczy najbliższych. Każdemu życzę, by przede wszystkim to ich jednoczyło. Ale trudne chwile i nieszczęścia potrafią równie jednoczyć.

– Na każde następne wakacje, wyjazd, podróż czekaliśmy z większym utęsknieniem i nadzieją, tym bardziej, że znów zaczął szaleć Covid. I każde następne były wspaniałe. O tym w kolejnych artykułach o moich podróżniczych inspiracjach z ostatnich trzech lat.

Służba zdrowia

Mamy świetnych lekarzy, doświadczenie z wyżej opisywanej podróży to rewelacyjni chirurdzy ortopedzi ze szpitala w Grodzisku Mazowieckim. Ale moje osobiste i rodzinne doświadczenie to także świetni kardiolodzy, naczyniowcy, onkolodzy, torakochirurdzy, gastrolodzy, neurolodzy, okuliści i nie tylko. To także świetny pozostały personel medyczny. Oczywiście nie wszyscy. Bo wśród nich też zdarzają się czarne owce. Myślę, że polski personel bezpośrednio medyczny nie jest gorszy niż niemiecki. A jednocześnie polska służba zdrowia jest nieporównywalnie gorsza. Alogicznie jest z edukacją. To wieloletnie zaniedbania władz każdego szczebla. A od 2015 roku polityka władz, której już nie można nazwać zaniedbaniami. To znacznie więcej. Katastrofalne finanse, jeszcze gorsza organizacja, niezliczone afery oraz kreacja przekazu społecznego z jedynie słuszną władzą i złymi lekarzami. To jeden z najwyższych w Unii Europejskiej wskaźników zgonów podczas Covid, to jeden z najwyższych w Unii Europejskiej wskaźników nadumieralności w ostatnich latach, to afera maseczkowa premiera, respiratorowa ministra zdrowia, prywatna fiksacyjna vedetta klanu ministra sprawiedliwości na lekarzach, to fiksacje prawicowych polityków na czele z nadprezesem na temat aborcji z prawem i jego wdrożeniem skutkujące zgonami kobiet. Ta polityka od 2015 roku to zamach rządzących na zdrowie i życie Polaków. Niezależnie jak w swoich partyjno-propagandowych mediach to przedstawiają. A zamach na zdrowie i życie obywateli jest niczym innym jak zbrodnią dokonaną w majestacie władzy na narodzie. Każdy kto uczestniczy w tej władzy oraz każdy kto w jakikolwiek sposób ją popiera uczestniczy w tym. Czyli albo jest cynicznym zbrodniarzem, albo całkowicie niesprawnym umysłowo. Pomijając każdą inną sferę publiczną, sama polityka dotycząca służby zdrowia jest wystarczającym asumptem, by teraźniejsza władza została zmieciona w trybie natychmiastowym, w pełni rozliczona za swoje działania i najsurowiej osądzona. W tym przypadku czarne jest czarne. I tylko tyle.

Ichenhausen
zobacz galerię zdjęć (10)

Neuschwanstein
zobacz galerię zdjęć (22)

Spodobało się - udostępnij

Newsletter

Mój newsletter to najlepszy sposób by nie przegapić niczego co dzieje się wokół „11 KOBIET …” i co ma do powiedzenia autor powieści. 

Przeczytaj pozostałe Inspiracje

Wakacyjne destynacje - grecka wyspa

Wakacyjne destynacje – grecka wyspa

Grecka Wyspa. Morze, ciepłe. Plaże, też piaszczyste. Wodne jaskinie. Knajpki z doskonałym jedzeniem, ouzo i winami. Skaliste tereny. Koloryt zabudowy, tradycyjnie biały z błękitem. Małe

Spływ kajakowy Wkrą

Spływ kajakowy Wkrą

Woda, natura, trochę niezbyt trudnego wysiłku fizycznego, spora dawka relaksu, mazowieckie pola, łąki, lasy, wioski. Całkiem niezła alternatywa na spędzenie jednego dnia letniego weekendu. Tylko

rzeczywistość miesza się z fantazją

zapisz się do newslettera

Mój newsletter to najlepszy sposób by nie przegapić niczego co dzieje się wokół „11 KOBIET …” i co ma do powiedzenia autor powieści.