Inspiracje miejscami
Miejsca w I części tomu Czerwiec powieści „11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE” to najliczebniejsza kategoria. Artykułów o nich było bowiem aż 42, w tym 7 wspólnych z kategorią Architektura. A przecież w tej części powieści bohaterowie powieści niemal nie podróżują. To Milanówek i jego okolice, Warszawa i jej okolice i pobyt w SPA na Pojezierzu Brodnickim. Część miejsc do inspiracji pięknem pojawia się za sprawą wakacyjnej przygody córek bohaterów, o której oni rozmawiają. Część wynika z rozmyślań i rozmów o pięknie. Część jest zapewne zapowiedzią ich przyszłych podróży.
12 artykułów było o Miejscach w Polsce, 26 o Miejscach w Europie poza Polską, a 4 o Miejscach poza Europą. 6 artykułów to cykl „Najpiękniejsze miasta Europy”, również 6, choć o 5 Miejscach to cykl „Najpiękniejsze regiony Europy:, 4, choć o dwóch Miejscach to mini cykl „Wakacyjne destynacje”. Włochy były tematem 9 artykułów, Francja 5 artykułów, Hiszpania 4 artykułów, a Holandia 3 artykułów.
Miejsca to regiony, a nawet państwa, miasta, miasteczka, góry, pola, plaże, lasy, rzeki i kompleksy wakacyjne.
Niestety do zwiedzania i inspirowania się miejscami konieczne są nie tylko chęci, choć to warunek konieczny i napędzający nas do działań by inne konieczności nie stawały się całkowitym ograniczeniem, a wyzwaniem, ale również konieczne są czas i pieniądze. Oba te czynniki determinują cele ogólne naszych podróży, czyli miejsca, do których się udajemy i cele szczegółowe w tych miejscach. Podróże kosztują i bardzo często nie mało. Ale po pierwsze jest to kwestia logistyki i wiedzy, a po drugie kwestia wyboru. Wyboru wartości, wyboru co chcemy mieć, jak żyć, jak gospodarować wolnym czasem i jak go spędzać.
U mnie pasja do podróżowania, odkrywania dla siebie nowych miejsc, zachwycania się nimi, podziwiania ich piękna i inspirowania się nimi narodziła się gdy byłem jeszcze małym chłopcem. W czasach gdy podróżowanie po Polsce z wielu przyczyn nie było proste i napotykało na mnóstwo przeszkód i ograniczeń. Gdy olbrzymim wyzwaniem i radością było podróżowanie do tzw. demoludów, a podróżowanie poza nie było niemal niemożliwe. Podróżowałem palcem na mapie. Nie było wówczas Internetu, więc wiedzę i obrazy o miejscach czerpałem z encyklopedii, albumów, pism przede wszystkim geograficznych oraz filmów, często oglądanych na specjalnych pokazach. Jakże to było wszystko trudne do zdobycia, a jednocześnie jak bardzo minimalny dawało obraz świata w porównaniu z tym co jest dostępne teraz.
Ze względu na bariery, o których pisałem wcześniej, dziś też znakomita większość z nas nie jest w stanie odwiedzić większości miejsc, które powinno się odwiedzić, czy o których marzy by odwiedzić. Są tacy, którzy nie marzą, bo nie wiedzą, bądź nie mają takich potrzeb. Na tu i teraz trzeba czasami zadowolić się Internetem. Tam jest akurat z tej dziedziny mnóstwo dobrych publikacji, zdjęć, filmów, które zamieszczane są nie tylko przez wyspecjalizowane instytucje, czy promotorów danego miejsca, ale również przez ludzi, dla których odwiedzanie miejsc jest pasją. Wielu z nich ma wewnętrzny przymus, by dzielić się poznawanym pięknem.
Indeks Miejsc
11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE”.
Początek początków.
Inspiracja w oparach włoskiego dolce vitae
Od Autora, strona 14
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Village Camping Adria to to miejsce przepięknych wakacji z moją rodziną, gdzie moja żona wyzwoliła we mnie pomysł i chęć napisania powieści erotycznej, powieści, która następnie przybrała tytuł "11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE". Jeżeli nie sama Adria wpłynęła, że ten pomysł mógł wówczas się narodzić to niewątpliwie piękno Włoch i hedonistyczny czas z akcentami włoskiego dolce vita był doskonałym tłem. A pobyty we włoskich wioskach turystycznych niewątpliwie mają w sobie akcenty dolce vita i hedonizmu.
Włoskie wioski turystyczne pojawią się w wypowiedzi głównego bohatera powieści jako idealne miejsce na wakacje, bez uszczegóławiania ich z nazw. A Adria pojawi się jeszcze właśnie w jednym z artykułów z cyklu "Wakacyjne destynacje – włoska wioska turystyczna".
pierwszy rozdział „Z rozmyślań pod prysznicem…”, strony 29-30.
Matterhorn – w moim odczuciu najpiękniejsza, a może najbardziej fotogeniczna góra świata.
„11 KOBIET …” to przecież także „… Krótki traktat o PIĘKNIE”.
Nie zabraknie w nim najrozmaitszego piękna.
Przeze mnie odczuwanego.
Każdym zmysłem.
Jak sam podtytuł mojej powieści wskazuje piękno w niej winno być przynajmniej jednym z tematów wiodących. Od rozważań na temat piękna rozpoczyna się powieść. Od rozmyślań głównego bohatera, albo autora o pięknie gór. Od Matterhornu. Czyli od klasyki pojmowania piękna natury. Każdy, kto zobaczył tę górę jest nią zachwycony. Wystarczy nawet zobaczyć kilka jej zdjęć, by stwierdzić, że jest cudownie piękna. Jeśli pisze się "... Krótki trakta o PIĘKNIE" i nie tylko o pięknie najdoskonalszym czyli o kobietach, ale o innych dziełach natury to Matterhorn musi tam się znaleźć.
31 strona, , w pierwszym rozdziale „Z rozmyślań pod prysznicem…”
Uluru – najmniej znany z moich górskich symboli piękna.
Dla niektórych moich czytelników nieznany.
Może dlatego, że bardzo daleko położony.
A warty przybliżenia.
Uluru – druga z cudownych gór pojawiająca się w pierwszych rozmyślaniach o pięknie prowadzonych przez głównego bohatera powieści, a może autora. Choć to przepiękna góra, to podejrzewam, że niewielu z nas o niej słyszało. Zapewne dlatego, że leży na naszych antypodach czyli w Australii. Moje marzenie, by ją zobaczyć na własne oczy.
w drugim rozdziale z cyklu Rozmyślań pod prysznicem na stronie 42
w pierwszym rozdziale z cyklu Rozmyślań pod prysznicem na 31 stronie
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Toskania to kwintesencja włoskiego dolce vitae.
Piorunująca mieszanka piękna i hedonizmu.
Znajdziemy tam wszystko, no może prawie wszystko co jest pięknem, edenem dla duszy i umysłu i to co sprawia rozkosz, czyli ambrozję dla ciała.
Dopełnieniem tego są właśnie toskańskie krajobrazy, dopełnieniem podbijającym bębenek, a zarazem wyciszającym nastrój.
Toskańskie krajobrazy w ujęciu literalnym pojawiają się w drugich rozmyślaniach o pięknie głównego bohatera powieści, bądź autora. Jako coś najcudowniejszego w swej wiejskiej sielskości i błogości. W kategorii wiejskich krajobrazów nie ma nic piękniejszego, przynajmniej w Europie. Ale toskańskie krajobrazy to nie tylko wiejska sielskość z alejkami cyprysów jednym z symboli Toskanii, ale to także skaliste góry i morze. To połączenie było tematem pierwszych rozważań o pięknie poświęconym górom. Również między innymi za sprawą toskańskich krajobrazów główny bohater powieści uznał Toskanię za jeden z 5 regionów, który wywarł na nim największe wrażenie. Toskania to moja niezaprzeczalnie jedna z największych inspiracji. Nie tylko w powieści. To również kwintesencja włoskiego dolce vita, w którym hedonizm jedzeniowy i trunkowy gra niepoślednią rolę. A toskańczycy wiedzą bardzo dobrze jak o niego zadbać.
w pierwszym rozdziale z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem …” , na 30-tej stronie
Może to oklepane i niczym nie zaskoczę.
Dla mnie najpiękniejsze Polskie góry.
Tak do oglądania, bo nie jestem taternikiem, ani nawet zaawansowanym turystą górskim.
Owszem jest jeszcze wiele pięknych.
Jak choćby:
Żółta Turnia w Tatrach niedaleko w panoramie od Kościelca
i przede wszystkim Rysy najwyższy szczyt w Polsce,
Trzy Korony w Pieninach,
Turbacz w Gorcach,
Barania Góra w Beskidzie Śląskim,
Babia Góra w Beskidzie Żywieckim,
Śnieżka w Karkonoszach,
czy Tarnica i Halicz w Bieszczadach.
I można by jeszcze wymienić bardzo wiele.
Ja wymieniłem te najbardziej znane z pięknych.
Giewont i Kościelec to kolejne dwie piękne góry, które pojawiły się w rozmyślaniach o pięknie głównego bohatera powieści, bądź autora. Wśród wielu polskich pięknych gór dla mnie dwie najpiękniejsze. Sylwetka Giewontu zapewne jest najbardziej rozpoznawalną sylwetką jakiejkolwiek góry wśród Polaków. Zapewne jest mniej znana niż wcześniej opisywanego Matterhornu, choćby ze względu na wysokość tych gór. Może to oklepane inspiracje, ale jakże mocne swym pięknem
Pierwszy rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, 60 strona
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strona 242 (dotyczy Londynu)
Londyn to jedna trzech europejskich metropolii, obok Paryża i Rzymu, w której powinno się choć raz w życiu być.
A Brighton to jego nadmorskie najbliższe „przedmieście”.
Londyn i Brighton pojawiają się w mojej powieści przy pożegnaniu córek bohaterów powieści, które właśnie tam odlatują na pierwszy etap swojej wakacyjnej przygody w szkole językowej. Poza wszystkimi innymi atutami te miasta organizują sporo takich właśnie szkół języka angielskiego dla obcokrajowców z całego świata. A poza tym to miasta pełne atrakcji jak rzadko, które na świecie. Atrakcji z każdej sfery.
Londyn pojawia się drugi raz w mojej powieści w rozmyślaniach głównego bohatera jako atrakcyjne miejsce do spędzenia samotnego weekendu. Tylko w rozmyślaniach, bez realizacji tego pomysłu.
Londyn jak na razie nie należy do moich ulubionych miast. Może dlatego, że mój pobyt w nim był bardzo chwilowy i nie miałem okazji by go poznać. A może dlatego, że preferuję przede wszystkim regiony śródziemnomorskie, a w dalszej kolejności beneluksów i państw alpejskich.
Pierwszy rozdział z cyklu „Rozmyślań pod prysznicem…”, 31-wsza strona.
Góry dla wielu są jak narkotyk.
Bez ich widoku, bliskości, bycia wśród nich, zdobywania kolejnych szczytów życie przestaje mieć koloryt.
W górach można doświadczyć pokory i zachwytu na bogiem naturą.
Można zasmakować nadzwyczajnych pięknych, niemal anielskich doznań estetycznych.
Doświadczyć mariażu, spektrum i jednoczesnego wysublimowania ekstremalnych emocji, uczuć i wrażeń.
Tych najbardziej wartościowych.
Panorama Tatr i Bieszczad to kolejny element rozmyślań głównego bohatera, a może autora poświęcony pięknu, pięknu gór. Panorama Tatr bez wspomnianego wcześniej Giewontu choć piękna nie jest doskonałością, a z nim jest doskonałością piękna. Te najbardziej bajeczne są z Gubałówki i Bukowiny Tatrzańskiej. Widziałem wiele panoram alpejskich. Niewątpliwie są cudowne. Ale mimo wszystko panorama Tatr ma więcej uroku i czaru. A jeszcze więcej takiego tonującego uroku ma panorama Bieszczad.
Strona 43 w drugim rozdziale z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem…”
W pierwszym rozdziale z cyklu „Agata” na stronach 264-265.
Dwa w jednym.
Lawenda i Prowansja.
Kwiat i kraina.
Dwa razy cudowne piękno.
Piękno odczuwalne każdy zmysłem.
Wzrok i węch dominują.
Ale pozostałe też mogą mieć swój udział.
Lawendowe pola Prowansji to jeszcze jeden cudny element rozmyślań głównego bohatera "11 KOBIET...", a może autora, o pięknie, o pięknie wiejskich krajobrazów. Lawenda to znak rozpoznawczy Prowansji. Kto nie widział kwitnących pól z lawendą w Prowansji ma czego żałować. Ja widziałem. Ten widok i zapach zostaje w pamięci na zawsze. Między innymi dzięki tym cudownym kwiecistym polom główny bohater powieści uznał Prowansję za jeden z pięciu regionów Europy, który wywarł na nim największe wrażenie.
Pierwszy rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, 60-ta strona
Z różnych miejsc na świecie Niagara Falls jest w czołówce listy marzeń do odwiedzenia i zobaczenia dla większości ludzi.
To jakby nie było najbardziej znany wodospad na świecie.
A wodospady tworzą spektakularny widok i zawsze robią wrażenie.
Żywioł wody w pełnym ruchu, masie i dynamice.
Ja sam x lat temu będąc w Nowym Jorku zapragnąłem go zobaczyć.
Nic trudnego.
Wystarczyło wypożyczyć samochód, przejechać 670 km, przy mocnych ograniczeniach prędkości i już miałem przed oczami Niagara Falls.
Później jeszcze tylko 670 km drogi powrotnej.
Było warto.
Wodospad Niagara i kanadyjska prowincja Ontario pojawiają się w mojej powieści przy pożegnaniu na lotnisku w Warszawie córek bohaterów powieści, które właśnie odlatują na długą wakacyjną przygodę w szkołach językowych. Drugi etap przygody i drugi obóz języka angielskiego ma mieć swoje miejsce niedaleko Niagary w prowincji Ontario.
Chyba w swojej fantazji twórczej miejsce wybrałem całkiem interesująco. Niagara najbardziej znany wodospad na świecie i wart zobaczenia. Prowincja Ontario, a dokładniej jej południowa część nad północnym wybrzeżem Wielkich Jezior to piękne krajobrazowo okolice. Toronto jedno z najciekawszych miast w Ameryce Północnej i podobno najbardziej kosmopolityczne. Oraz Kanadyjczycy, których językiem ojczystym jest angielski, ale mówią z trochę innym akcentem niż Brytyjczycy.
Pierwszy rozdział z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem”, 31-wsza strona
Hasło góry kojarzy się przede wszystkim ze skałami, ostrymi graniami, szczytami w chmurach.
U nas z Tatrami, w Europie przede wszystkim z Alpami, a na całym świecie z Himalajami.
Niewątpliwie są piękne.
Mnie urzekają na równi zielone bezskaliste lub mało skaliste góry.
Z tych, w których byłem, góry wulkaniczne Masywu Centralnego w Owernii.
Stożki wulkaniczne Owernii pojawiają się w powieści "11 KOBIET ..." w trakcie rozmyślań bohatera powieści, a może narratora na temat piękna, piękna gór. Te zielone niemal bezskaliste góry przypominają mi nasze polskie Bieszczady, tylko czubki ich kopuł są ścięte jak to w stożkach wulkanicznych. Bieszczady są cudne i niepowtarzalne. Równie cudne są góry wulkaniczne Masywu Centralnego w Owernii. Jest to region turystyczny, ale nie aż tak bardzo jak wiele innych we Francji. Nie tylko dla miłośników gór wart odwiedzenia.
Z pierwszego rozdziału cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem”, 31-wsza strona.
Góry i morze.
Widok gór z morza.
Widoki morza z wysokości gór.
Piękno.
W Polsce nie mamy szansy tego doświadczyć.
Jest sporo takich miejsc na świecie gdzie jest to możliwe.
Moje ulubione jest w toskańskiej Versilii, łączące Alpy Apuańskie z Morzem Liguryjskim.
Alpy Apuańskie to ostatnie góry, które pojawiają się w rozmyślaniach bohatera "11 KOBIET ..." lub narratora na temat piękna, piękna gór. To skrawek jednego z ulubionych regionów europejskich bohatera, czyli Toskanii, która pojawia się w powieści wielokrotnie. Alpy Apuańskie to skaliste, strzeliste, ostre szczyty gór, pokryte śniegiem często nawet w środku upalnego toskańskiego lata. A widok ich ze śniegiem dostępny jest z plaż Morza Liguryjskiego. Bajeczny kontrast. To koniecznie trzeba zobaczyć na własne oczy i doznać wraz z żarem słońca i orzeźwiającą kąpielą w morzu i całą gamą innych dostępnych w okolicy atrakcji, tych przepełnionych hedonizmem także. Mam to za sobą. Polecam.
Drugi rozdział z cyklu „Rozmyślań pod prysznicem”, strona 43-cia.
Trzeci rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, 16-ta strona, II część tomu Czerwiec
Czwarty rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, 112-ta strona, II część tomu Czerwiec
Widok pól tulipanów w Holandii jest porównywalnie bajkowy jak widok pól lawendy z Prowansji.
Nie dostarcza takich doznań zapachowych, ale za to, to cała tęcza kolorów.
A poszczególne kwiaty niektórych odmian wyglądają jak dzieła sztuki połączonych sił natury i człowieka.
Pola tulipanów w Holandii to jeden z najpiękniejszych pejzaży wiejskich, którymi zachwyca się bohater powieści lub jej narrator w swoich rozmyślaniach.
Pojawiają się one również w rozmowie między bohaterami powieści przed ich podróżą do Amsterdamu i Holandii. Niestety z zapowiedzią, że są bajeczne, ale ich nie ujrzą, albowiem już przekwitły.
To co nie było im dane by ujrzeć naturalne, ujrzeli w parku Holandia w miniaturze pod Hagą, bo twórcy tego parku odtworzyli również miniaturowe pole tulipanów, które wygląda jak prawdziwe.
Oczywiście więcej niż warto wybrać się do Holandii wczesną wiosną, gdy kwitną tulipany, bo widok ich pól to wspaniałe doznanie. Warto zobaczyć je w miniaturze, a przy okazji jeszcze wiele innych holenderskich atrakcji. Widziałem. Gorąco polecam.
Pierwszy rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, 60-ta strona
Floryda.
Siesta Key Beach.
Plaże, palmy, turkusowo-niebieskie ciepłe morze, wakacyjny luz, mnogość knajpek.
A obok tętniące życiem miasta, ale z mnóstwem zielonych stref, współgrające z naturą, a jednocześnie z akcentami luksusu i snobistycznego przepychu.
Czy to nie jest sedno „american dream”?
Siesta Key Beach na Florydzie to trzeci etap wakacyjnej przygody córek bohaterów powieści w szkołach języka angielskiego. Pojawia się w tym samy miejscu i kontekście jak dwa pierwsze. Amerykański angielski różni się znacznie od brytyjskiego angielskiego i nie tylko akcentem, więc to potrzebne uzupełnienie w znajomości tego języka. Siesta Key Beach to idealne miejsce na wakacje dla młodych ludzi. Najpiękniejsza plaża w USA nad Zatoką Meksykańską.
Byłem w Stanach dwa razy. Zwiedziłem większość tego co chciałbym. W moich potencjalnych planach pozostał jeszcze Wielki Kanion i właśnie Floryda. A jak Floryda to Siesta Key Beach.
Pierwszy rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, 60-ta strona.
Samo Townsville, a nawet z Queensland zapewne dla wielu nic nie mówi.
Australia i Wielka Rafa Koralowa raczej są znane wszystkim.
Warto połączyć ze sobą te cztery nazwy geograficzne.
Townsville może pokazać piękną i ciekawą Australię.
Dla mnie tak piękną i ciekawą, że znajdziecie tu mnóstwo zdjęć i sporo tekstu.
Okolice Townsville w stanie Queensland w Australii przy Wielkiej Rafie Koralowej to czwarty etap wakacyjnej przygody córek bohaterów powieści, o którym dowiadujemy się od narratora - głownego bohatera podczas jego pożegnania z córkami na lotnisku w Warszawie, które odlatują na pierwszy etap przygody.
Australijski angielski to kolejna jego odmiana znów ze znacznie innym akcentem, częstokroć na początku utrudniającym komunikację.
Townsville leży prawie na antypodach Polski to znaczy, że niewiele jest miejsc na świecie, które są jeszcze dalej. Wystarczy jednak obejrzeć trochę zdjęć i filmów z tamtego regionu by zamarzyć by tam się znaleźć. Ja też marzę. Jest to jedno z bardzo nielicznych marzeń pozaeuropejskich, z całą pragmatyczną świadomością kosztów podróży i pobytu oraz czasu podróży.
Pierwszy rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, 60-ta strona.
Podróż niemal wokół Ziemi, kończymy, zgodnie z tym co było w mojej powieści, w kolorowym miasteczku Tobermory na zielonej szkockiej wyspie o spokojnej atmosferze, a zarazem z mnóstwem atrakcji wartych zobaczenia.
Tobermory na szkockiej wyspie Isle of Mull to ostatni etap wakacyjnej przygody córek bohaterów powieści pojawiający się w powieści łącznie z czterema poprzednimi. Znów szkoła angielskiego z bardzo specyficznym akcentem. Znów przepiękna okolica.
Narcystycznie muszę stwierdzić, że całą wakacyjną przygodę córek bohaterów zaplanowałem niesamowicie atrakcyjnie, a jednocześnie nie na kieszeń nawet dobrze sytuowanych ludzi.
Większość pierwszego rozdziału z cyklu „Bibiana Isabelle”, w tym strony 102 i 132
Mamy w Polsce perełki na skalę europejską.
Mało znane, niewypromowane, a przepiękne.
Z jednej strony to świetnie gdyż zachowują swój niemal naturalny charakter, ale jednocześnie szkoda, bo przy rozumnym ich wykorzystaniu pieniądze z turystyki aż się proszą by po nie sięgnąć.
Pojezierze Brodnickie należy do jednej z nich, ale obok niego jest jeszcze przynajmniej kilkanaście.
Pojezierze Brodnickiego pojawia się w powieści z nazwy jeden raz, ale duża część całego jednego rozdziału właśnie jego dotyczy. Właśnie tam w SPA spędzają weekend bohaterowie mojej powieści. To, pomijając Warszawę, pierwsza podróż bohaterów powieści i pierwszy pobyt poza Milanówkiem. Jak to bywa w SPA większość czasu spędzają stacjonarnie na zabiegach i innych atrakcjach hotelowo-ośrodkowych. Znajdują czas, by wykonać dwie wycieczki po okolicy: rowerową i samochodową.
Żałuję, że tak zdawkowo opisałem te wycieczki i Pojezierze Brodnickie, bo choć stosunkowo mało znane w porównaniu do innych pojezierzy, choćby do Mazurskiego, to jest niemniej piękne i atrakcyjne.
Trzeci rozdział z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem…”, strona 156
Jeśli morze, jeśli polskie morze to Białogóra.
Piękno i możliwość dobrego wypoczynku.
Owszem góry poprzez swój majestat „mocniej” dostarczają piękna.
Ale morze daje „więcej”.
Nie jestem fanem polskiego morza.
Ze względu na nasz klimat, temperaturę wody, tłumy na Bałtykiem, relatywnie słabą infrastrukturę i relatywnie w stosunku do choćby Morza Śródziemnego znikomej liczby zabytkowych i ciekawych miejsc do zwiedzania wokół.
A do tego dochodzą relatywnie wyższe ceny.
Ale do Białogóry lubię od czasu do czasu pojechać, choćby na jeden dzień.
I nigdy to nie jest dzień stracony.
W rozmyślaniach o pięknie głównego bohatera lub narratora były góry i wiejskie krajobrazy. W trzecim cyklu pojawiło się morze. Między innymi za sprawą Bałtyku w Białogórze. Są na świecie wybrzeża morskie zapewne piękniejsze, choćby z majestatycznymi budzącymi grozę klifami, choćby z uroczymi zatoczkami, są morza z cudownymi barwami wszelkich odcieni niebieskiego, w tym szmaragdowym, czy wpadające w zieleń. Są z rafami koralowymi i pełna paletą barw flory i fauny morskiej. No i są przede wszystkim dużo cieplejsze morza, co dla mnie jest podstawową zaletą. Bałtyk, właśnie w okolicy Białogóry, wraz z pasem wybrzeża ma swój klimatyczny cudowny czar. Czar samej plaży, wydm i lasu sosnowego. A samą Białogórę pamiętam jeszcze jako małą nieskomercjalizowaną wioskę.
Trzeci rozdział z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem…”, strony 158-159
Nawet w najbrzydszym miejscu na świecie możemy spotkać doskonałe piękno.
Najrozmaitsze.
La Manga del Mar Menor nie należy do najbardziej urokliwych miejsc na świecie, w Europie, w Hiszpanii czy nad Morzem Śródziemnym.
Ma wiele walorów w każdym aspekcie, więc nie jest też najbrzydszym.
Dla mnie pozostała z cudownym obrazem w pamięci.
A i czas można tam bardzo fajnie spędzić.
Tego drugiego możecie tam doświadczyć, ale na doświadczenie podobnego obrazu jak ja macie szansę mniejszą niż wygrana w Eurojackpota.
Bo dwa razy w tym samym miejscu, po wielu latach, to byłby cud, ale wszystko się może zdarzyć.
La Manga del Man Menor, hiszpański kurort i mierzeja w prowincji Murcia nad Morzem Śródziemnym. W powieści pojawia się w rozmyślaniach o pięknie mórz. I w tych rozmyślaniach piękno samego morza nie jest jedynym podmiotem. Tu piękno występuje jako kompozycja. Kompozycja cudownego piękna morza z najpiękniejszym pięknem, pięknem kobiety.
85 razy w tomie „Czerwiec” oprócz rozdziałów „Z rozmyślań pod prysznicem …”
Milanówek to podstawowe miejsce akcji mojej powieści.
To nie przypadek.
Piękne podwarszawskie miasteczko.
Ale to nie był jedyny czynnik, a przede wszystkim nie decydujący.
Milanówek to podstawowe miejsce akcji powieści "11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE".
Piękne.
Mam do niego słabość i estymę bo w nim mieszkam i mieszka mi się w nim wspaniale.
Ale w powieści pojawia się również bardzo pragmatycznie. Pragmatycznie bo go doskonale znam. Pragmatycznie bo jest bardzo dobrze położone tuż obok Warszawy.
Pierwszy rozdział z cyklu „Anna”, strony 206 i 207
Las to zielone płuco ziemi.
Las to dobre miejsce na relaks, wycieczkę, by odseparować się od pośpiechu i obowiązków.
Najbliższy od Milanówka, głównego miejsca akcji „11 KOBIET ..”, to Las Młochowski.
Moi bohaterowie też tam się udali.
I nie żałowali.
Las Młochowski położony niedaleko Milanówka to miejsce krótkiego wypadu rowerowego bohaterów powieści. Krótki odpoczynek, a po nim posiłek w Podkowie Leśnej. To kolejny atrybut Milanówka - lasy w najbliższej jego okolicy. To kolejny powód dlaczego to doskonałe miejsce do życia. Całkiem naturalnie bohater powieści przekazuje to przypadkowo goszczącej u niego bohaterce.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 259-262
Warszawa, nawet dla mnie Warszawiaka, z kilku pokoleń, nie jest szczególnie atrakcyjnym miastem. W samej Europie są dziesiątki piękniejszych. Cóż taka historia. Przede wszystkim efekt niemal całkowitego zburzenia miasta po Powstaniu warszawskim. Dziś Warszawa staje się nowoczesnym miastem. Dla mnie jej urok, to te stare jej enklawy. Zapewne to sentyment. I jest ich kilka. Oczywiście Starówka z Traktem Królewskim. Stary Żoliborz, stara Ochota, Sadyba, nawet fragmenty Pragi, choć to całkowicie nie moja bajka, fragmenty Śródmieścia, Wilanów. No i kompleks Park Ujazdowski, Łazienki Królewskie z Ogrodem Botanicznym i Agrykolą. Najpiękniejsza rekreacyjna część Warszawy.
Może to nie do końca sensu stricte Warszawa po raz pierwszy w "11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE", bo jej nazwa w powieści pada wcześniej. To pierwsze bliższe spotkanie z fragmentem Warszawy. Bohaterowie powieści udają się na spacer, którego najciekawszymi punktami są: Park Ujazdowski, Łazienki i Agrykola. Wybór pragmatyczny, bo z Piekna naprzeciwko ambasady USA to dwa kroki do Parku Ujazdowskiego. Wybór estetyczny, bo to jeden z najpiękniejszych regionów Warszawy. Wybór relaksacyjny to doskonałe miejsce nawet na odseparowanie się od wielkiego miasta. Wybór sentymantalny, mój, bo w dzieciństwie i młodości spędziłam tam wiele chwil. Teraz gdy mieszkam w Milanówku i wszędzie wokół mnie jest jeden olbrzymi płaszcz zieleni, nie mam motywacji by tam jeździć.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 259, 287
Warszawa po raz drugi, czyli śródmiejskie, aczkolwiek zróżnicowane okolice Łazienek. Może Warszawa nie jest najpiękniejszym miastem europejskim, ani nawet polskim, ale każdemu prawdziwemu lewobrzeżnemu Warszawiakowi w tych rejonach serce zawsze bije nieco mocniej. Każdy budynek, który przetrwał wojnę lub został po niej odbudowany to dla nas klejnot, obok którego nie można przejść obojętnie. Miejsca tętniące życiem, stale się zmieniające, niektóre na wskroś nowoczesne. Niektóre snobistyczne, a niektóre przyjazne.
Warszawa po raz drugi, w czasie wspólnego weekendu dwojga bohaterów powieści to najciekawsza część Śródmieścia. Z Placem Zbawiciela, Piękną, Mokotowską, Placem Trzech Krzyży, Książęcą, Rozbrat, Agrykolą. Dla mnie to serce Warszawy, z budynkami przedwojennymi, odbudowanymi po wojnie, tuż powojennymi i niestety nowoczesnymi. To miejsca spotkań Warszawiaków, a dla ścisłości mieszkańców Warszawy i przyjezdnych, bo prawdziwych Warszawiaków w Warszawie jest mało, a wielu z nich przeniosła się w jej aglomerację. To sporo ekskluzywnych butików i modnych knajpek.
W założeniu zarówno w „Inspiracjach” jak w Jeść, Pić, ..” miałem zamieszczać artykuły bezpośrednio związane z moimi książkami. Rozszerzenie tego co w nich się pojawiło. Postanowiłem zrobić kilka wyjątków. Piękno i hedonizm bywa nierozłącznym elementem podróży. Można dyskutować czy bardziej piękno czy hedonizm. Ale w podróżach jest to nierozerwalne. Piękno bywa w doświadczaniu hedonizmu, a hedonizm w napawaniu się pięknem. Podzielę się wrażeniami i zdjęciami z moich podróży z ostatnich trzech lat, nawet jeśli nic z nich nie zostało zawartych w „11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE”. Albowiem powieść została napisana niemal w całości wcześniej, oprócz fragmentów niewydanego jeszcze tomu „SIERPIEŃ”. Ale część z tych podroży miało wpływ na moje reakcje na poprawki redakcyjne. Niewątpliwie znajdą również swoje odzwierciedlenie w dalszej mojej twórczości.
Jak łatwo zauważyć po raz pierwszy nie podałem odwołania gdzie w powieści pojawiają francuskie Alpy. Co prawda francuskie Alpy pojawiają się dwa razy w powieści gdy jest mowa o zdjęciach na FB jednej z bohaterek, ale ten artykuł to moje prywatne inspiracje podróżami. Bezpośrednio nie jest związany z powieścią. Pośrednio większość moich podróży w mniejszy czy większy sposób była inspiracją przy pisaniu powieści. Zarówno o pięknie jak i o hedonistycznych doznaniach. Ten artykuł miał być w zamyśle pierwszym z cyklu moich prywatnych podróżniczych inspiracji. Ten zamysł został uśpiony i na razie pojawiły się wyłącznie francuskie Alpy. Czy aby na pewno to artykuł o francuskich Alpach bo przecież jego tytuł zakończony jest znakami zapytania?. Ten zamysł się jeszcze obudzi i pojawi się przynajmniej kilka artykułów z tego cyklu. Chociaż większość artykułów z kategorii Miejsca jest związanych z moimi podróżami.
24. Najpiękniejsze miasta Europy – Paryż – TOP 6
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 280-281
Pierwszy rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, strona 122
Czwarty rozdział z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem …”, strony 9-10, część II tomu „Czerwiec”
Piąty rozdział z cyklu „Anna”, strona 149, część II tomu „Czerwiec
Paryż to moje ukochane miasto. W tomie Czerwiec jest o nim sporo. Jest wielce prawdopodobne, że pojawi się w kolejnych tomach. Jest wielce prawdopodobne, że Marcin zechce go pokazać, którejś z 11 kobiet. Jest wielce prawdopodobne, że Annie. Jeśli tak będzie to wówczas dokładnie przedstawię wszystkie miejsca, które zobaczyli, w których byli. A w tym artykule mój subiektywny paryski TOP 6. Minimum słów – maksimum obrazów.
Paryż w powieści "11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE" pojawia się kilkukrotnie. Główny bohater określa go jako miasto, które zrobiło na nim największe wrażenie. Na widok jednej z bohaterek ma skojarzenie z paryskimi modelkami i Paryżem światową stolicą mody. W rozmyślaniach o pięknie główny bohater lub narrator zachwyca się urbanistyką tego miasta. Paryż jest również marzeniem głównego bohatera na przynajmniej weekendowy wyjazd z jedną z bohaterek. Jak się mocno marzy to marzenia się spełniają. Jest więcej niż szansa, że fragment akcji powieści toczyć się będzie w Paryżu. Ja ostatnio spełniłem takie marzenie i po wielu latach wróciłem do Paryża z moją bohaterką. Zachwycałem się nim nie mniej niż wielokrotnie wcześniej.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Czwarty rozdział z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem …”, strona 8, część II tomu „Czerwiec”
Andaluzja piękna i ciekawa hiszpańska kraina z bardzo mocną spuścizną kultury Maurów, romskiej i żydowskiej oraz chrześcijańskiej i hiszpańskiej. Wyłącznie można się w niej zakochać. Niezależnie kiedy się ja odwiedzi. Nawet podczas ponad 40-sto stopniowych upałów. Miejsc przyprawiających o zachwyt bez liku. A najmocniejszym jej atutem jest klimat, atmosfera, nuta, posmak, magia, czar. Podobna, a zarazem całkowicie odmienna, do pięknych i klimatycznych krain: włoskiej i francuskiej. Można w niej znaleźć wszystko co potrzebne jest, by raczyć się pięknem i rozkoszować hedonizmem. Szkoda tylko że to tak daleko. Z przyczyn technicznych, objętościowych, post w dwóch częściach.
Andaluzja pojawia się jako jedna z najpiękniejszych krain dla głównego bohatera. Również w rozmyślaniach o pięknie pojawia się gdy narrator bądź główny bohater przywołuje cuda urbanistyki Dla hedonistów i smakoszy piękna ma do zaoferowania więcej niż bardzo dużo. Sama Cordoba i Granada ze wszystkimi ich perełkami to multum najcudowniejszych i klimatycznych miejsc do podziwiania. A jeśli zostaną uzupełnione flamenco, hiszpańskim winem, gazpacho i potrawką z ogona byka to pozostanie w pamięci jako coś najbardziej niezwykłego.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Czwarty rozdział z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem …”, strona 8, część II tomu „Czerwiec”
Andaluzja piękna i ciekawa hiszpańska kraina z bardzo mocną spuścizną kultury Maurów, romskiej i żydowskiej oraz chrześcijańskiej i hiszpańskiej. Wyłącznie można się w niej zakochać. Niezależnie kiedy się ja odwiedzi. Nawet podczas ponad 40-sto stopniowych upałów. Miejsc przyprawiających o zachwyt bez liku. A najmocniejszym jej atutem jest klimat, atmosfera, nuta, posmak, magia, czar. Podobna, a zarazem całkowicie odmienna, do pięknych i klimatycznych krain: włoskiej i francuskiej. Można w niej znaleźć wszystko co potrzebne jest, by raczyć się pięknem i rozkoszować hedonizmem. Szkoda tylko że to tak daleko. Z przyczyn technicznych, objętościowych, post w dwóch częściach.
Andaluzja pojawia się jako jedna z najpiękniejszych krain dla głównego bohatera. Również w rozmyślaniach o pięknie pojawia się gdy narrator bądź główny bohater przywołuje cuda urbanistyki Dla hedonistów i smakoszy piękna ma do zaoferowania więcej niż bardzo dużo. Wystarczyłaby Sevilla, Sierra Nevada z Trevélez oraz Ronda. Piękne tętniące życiem nowoczesne miasto z mnóstwem zabytków, majestatyczne cudowne góry niedaleko morza oraz najbardziej wycieczkowe miasteczko na klifie. Ale są jeszcze Pueblos Blancos. To nimi, a szczególnie jednym z nich zachwyca się narrator w rozważaniach o pieknie
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
„Prolog (a może epilog)”, strona 16
Trzeci rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, strony 11-14, część II tomu „Czerwiec”
Czwarty rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, strony 49-136, część II tomu „Czerwiec”
Amsterdam. Kolejne moje ulubione miasto. W tej samej konwencji co poprzednio Paryż, czyli mój subiektywny TOP-6, przy pomocy minimum słów i maksimum obrazów. Miasto wielowiekowej tradycji, walki i pozytywistycznej pracy o wolność i godność człowieka oraz o poziom życia i zamożność.
Amsterdam w tomie Czerwiec pojawia się czterokrotnie, ale to uproszczone określenie. W jego części pierwszej dwukrotnie. Po raz pierwszy jako lotnisko przesiadkowe w drodze powrotnej córek do domu córek bohaterów powieści. Drugi raz jako jedno z sześciu miast, które na głownym bohaterze wywarło największe wrażenie.
W drugiej części tomu Czerwiec dwukrotnie. Pierwszy raz jako długa zapowiedź miejsca, które główny bohater przeznaczył na weekend we dwoje. A drugi raz, w zasadzie jako cały długi rozdział, który jest o weekendzie spędzonym przez bohaterów w tym mieście i w Holandii. W tym rozdziale znajdziecie więcej niż dużo o amsterdamskich atrakcjach. Ale o tym pojawi się zapewne jeszcze cały cykl artykułów.
Nie bez kozery akcja całego jednego rozdziału to Amsterdam i Holandia. Nie bez kozery główny bohater, we dwoje, spędza w nim hedonistyczny weekend. Bo ja jestem zauroczony pięknem tego miasta i jego klimatem.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Drugi rozdział z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem…”, strona 43, część I tomu „Czerwiec”
Mam olbrzymi sentyment do Francji. To moje pierwsze podróże na zgniły zachód w czasach mojej młodości, czyli za komuny. Podoba mi się cała Francja. Każdy jej region jest piękny i ma coś niezwykłego. Paryż i Prowansja są ponad resztą. Prowansja ma wszystko, co może zachwycić i na dodatek w niemal nieskończonej liczbie. Choć jest różna od Toskanii i Andaluzji, to ma wiele podobnych cech. Przede wszystkim niesamowity urok i różnorodność, bardzo ciepłej krainy położonej nad Morzem Śródziemnym z wysokimi górami, urokliwymi miasteczkami, masą zabytków. Oraz oferuje tak jak tamte przepyszne doznania hedonizmu jej kuchni, a także winnych napojów.
W rozmyślaniach o pieknie narratora lub głównego bohatera pojawia się cudowny wiejski pejzaż lawendowych pól Prowansji. Ale Prowansja to nie tylko lawendowe pola. Pewnie one by wystarczyły żeby bohater uznał ją za jeden z regionów, który wywarł na nim największe wrażenie. Dodajmy do tego Èze, Roussillon, Gordes trzy bajeczne małe miasteczka, dodajmy Grasse stolicę światowej perfumerii, dodajmy Gorges du Verdon czyli najciekawszy kanion w Europie. A jest jeszcze Arles, Awinion, Saintes Maries de la Mer, Camargue, czy kolejne małe cudowne miasteczka jak Sisteron czy Sault oraz alpejskie ośrodki. Prowansja zapiera dech w piersiach.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Włoska wioska turystyczna to idealne miejsce na spędzenie wakacji, przede wszystkim rodzinnych, dla tych, którzy nie przepadają za pobytem w hotelach. Dla tych, dla których „all inclusive” nie jest szczytem marzeń. Dla tych, którzy potrzebują zarazem wygody, a jednocześnie być bliżej natury. Dla tych, którzy lubią morskie i basenowe kąpiele, plażowanie, zwiedzanie, odwiedzanie miejscowych knajpek, trochę własnego pichcenia. A przede wszystkim luz, brak pośpiechu i oderwanie się od codzienności, dla większości takiej miejsko, biurowo, korporacyjnej. To idealne miejsce na poznawanie się i zacieśnianie więzi rodzinnych, a także poznawania i obserwację ludzi z różnych stron Europy. Tu w pełni można zaznać dolce vita.
Włoska wioska turystyczna to idealne miejsce na spędzenie wakacji, tak to określił główny bohater powieści na pytanie o miejsce, które wywarło na nim największe wrażenie podczas jego podróży, w kategorii leniwych wakacji. O włoskich wioskach wakacyjnych popełniłem trzyczęściowy cykl artykułów. W dużej mierze można by go zaliczyć do artykułów o moich prywatnych podróżach i wakacjach. W pierwszym artykule z cyklu przybliżam dwie włoskie wioski turystyczne, jedną z okolicy Wenecji i drugą z Toskanii.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Włoska wioska turystyczna to własne miejsce pośród natury, chwilowe, trochę jak pobyt w małym domku na działce. Ale można korzystać z uroków natury bez konieczności zajmowania się nią. Czyli na luzie i leniwie. A jednocześnie pod ręką park rozrywki z aquaparkiem, obiektami sportowymi, placami zabaw dla dzieci. Również trochę małe miasteczko ze sklepami i knajpkami. Na ogół w bardzo przyzwoitym standardzie, często wręcz luksusowym. Pełnia atmosfery włoskiego dolce vita. W tym odcinku kolejnych 5 moich villaggio turistico.
Włoska wioska turystyczna to idealne miejsce na spędzenie wakacji, tak to określił główny bohater powieści na pytanie o miejsce, które wywarło na nim największe wrażenie podczas jego podróży, w kategorii leniwych wakacji. To drugi artykuł z cyklu. W nim pięć kolejnych włoskich wiosek turystycznych, w których spędzałem wakacje. Tym razem trzy z regionu Veneto i po jednej z Marche i Emilii Romanii. Wszystkie trzy leżące nad Adriatykiem
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Włoska wioska turystyczna to różnorodność i feeria barw, zapachów i smaków. To słońce, morze i niebo. Błękit morza i bezchmurnego nieba. Żar lejący się z nieba, wytchnienie w cieniach lasków piniowych i klimatyzowanych mobilhomach. To koloryt kwiatów. M.in. moich ulubionych oleandrów z ich oszałamiającym zapachem. To również zapach najlepszej na świecie kawy pitej leniwie o poranku na własnym tarasie. To smak pomidorów, kaparów, karczochów, soczystych brzoskwiń czy anchois i szynki parmeńskiej. Także niepowtarzalny soku mela verde czyli z zielonych jabłek. Oczywiście pizzy, ale również fritto misto. To po prostu hedonistyczne dolce vita. W tym odcinku ostatnich 5 moich villaggio turistico.
Włoska wioska turystyczna to idealne miejsce na spędzenie wakacji, tak to określił główny bohater powieści na pytanie o miejsce, które wywarło na nim największe wrażenie podczas jego podróży, w kategorii leniwych wakacji. Trzeci artykuł z cyklu i ostatni. W nim pięć kolejnych włoskich wiosek turystycznych, w których spędzałem wakacje. Tym razem trzy z regionu Emilii Romanii oraz po jednej z Marche oraz Friuli - Venezia Giulia. Wszystkie trzy leżące nad Adriatykiem. Tych wiosek we Włoszech są setki. Różnej jakości, różnej kategorii i w różnej cenie. Większość z nich gwarantuje świetne wakacje. A jak do nich dodamy włoskie wino, włoską kuchnię i niezliczoną ilość zabytków oraz włoską letnią pogodę to mamy prawdziwe dolce vita.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Drugi rozdział z cyklu „W dwadzieścia lat później”, strona 52
Barcelona. Kolejne moje ulubione miasto. W tej samej konwencji co poprzednio Paryż i Amsterdam, czyli mój subiektywny TOP-6, przy pomocy minimum słów i maksimum obrazów. Dla większości mężczyzn na świecie to CF Barcelona, Messi i Lewandowski. Dla wielu ludzi miejsce na wskroś turystyczne. Dla mnie to klimat, mnóstwo różnych atrakcji, a przede wszystkim uwielbiane dzieła Gaudiego.
Barcelona w pierwszej części tomu Czerwiec powieści "11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE" pojawia się dwukrotnie. Dla głównego bohatera jest to jedno z sześciu miast, które wywarły na nim największe wrażenie, drugie ex aequo wraz z pięcioma innymi zaraz po Paryżu. Dla mnie chyba mimo wszystko samodzielnie na drugim miejscu. Drugi raz pojawia się w rozmyślaniach nad pięknem narratora, który być może jest głównym bohaterem. Tam za sprawą dzieł Gaudiego, a ściślej za sprawą trzech casas jego projektu. Właśnie dzieła Gaudiego, oprócz casas, jeszcze jeden z najpiękniejszych i najbardziej znanych kościołów na świecie czyli Sagrada Familia i także Parc Güell, choć to nie wszystkie jego cudowne dzieła w Barcelonie, powodują, że jest to miasto zachwycające. A przecież to nie wszystko, albowiem Barcelona zarówno w kategorii piękna jak i hedonizmu ma do zaoferowania olbrzymie spektrum atrakcji.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Pierwszy rozdział z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem…”, strona 31, część I tomu „Czerwiec”
Drugi rozdział z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem…”, strona 42, część I tomu „Czerwiec”
Czwarty rozdział z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem…”, strona 9, część II tomu „Czerwiec”
Wiele jest pięknych regionów w samej Europie. Pięknych i takich, w których więcej niż lubię bywać. Toskania jest bezapelacyjnym numerem 1. Wszystko zawiera w sobie. Zarówno to widoczne, namacalne jak i odczuwalne jestestwem. Dla mnie to kwintesencja dolce vita i najbardziej zielonej trawy w ogródku sąsiada. Ale nie tylko dla mnie, bo przecież tam swoje posiadłości ma wielu topowych artystów, celebrytów, czy krezusów.
Toskania pojawia się w pierwszym tomie zatytułowanym "Czerwiec" mojej powieści przynajmniej cztery razy. Przynajmniej, bo oprócz samej krainy pojawiają się również specjały toskańskiego stołu. Toskanię zaliczył główny bohater do regionów, które wywarły na nim największe wrażenie. Toskania pojawia się trzykrotnie w rozmyślaniach o pięknie, za każdym razem w innym aspekcie. W zachwycie na łagodnym, a jednocześnie urozmaiconym i pięknym kolorystycznie wiejskim jej krajobrazie, z elementem wyróżniającym czyli alejami cyprysowymi. W zachwycie nad połączeniem widoku ośnieżonych ostrych szczytów Apeninów, z upalnymi plażami i ciepłym niebieskim Morzem Liguryjskim. W zachwycie nad siatką wąskim, spadzistych, kamiennych uliczek Sieny i jej cudów architektury. Choć bohater wymienił Toskanię jednym tchem z Andaluzją i Prowansją, to jednak Toskania zasługuję na miano krainy number one. Może też dlatego, że byłem tam najwięcej razy i najmocniej jej doświadczyłem.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Po Paryżu, Amsterdamie i Barcelonie przyszedł czas na Florencję. Kontynuacja klimatu włosko toskańskiego. Był artykuł o regionie Toskanii, o winach Chianti i Toscano, będzie niebawem o Sienie. Na kuchnię toskańską i małe miasteczka też przyjdzie czas. A Florencja to powrót do renesansu zapierający dech w piersiach.
Zaraz po Toskanii, w Inspiracjach pojawił się artykuł o jej stolicy czyli Florencji. Florencja w tomie Czerwiec mojej powieści pojawia się tylko raz, jako jedno z sześciu miast, które wywarło największe wrażenie na głównym bohaterze powieści. Nieco spojlerując zapowiem, że nie ostatni raz. W dalszych tomach pojawi się całkiem blisko i znacznie mocniej. Można spodziewać się, że będzie celem, albo jednym z celów, którejś z podrózy bohatera z jedną z pięknych kobiet. Czyli piękno zagości w pięknie. Z całej gamy pięknych włoskich większych miast Florencja najbardziej podbiła moje serce.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strona 267
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 271-274
Z warszawską Starówką znam się ponad pół wieku. Pamiętam jak nie było jeszcze odbudowanego Zamku Królewskiego, nikt nie myślał, że tuż pod nią będzie park fontann, inne były sklepy i lokale gastronomiczne. W dzieciństwie była dla mnie najpiękniejszym miejscem na świecie. Dziś już tak nie twierdzę. Ale pozostał sentyment. Ukochane jej fragmenty. Wiedza o jej historii, dzięki, której jest być może nie najpiękniejszą nawet w kraju, ale najbardziej wartościową. Pozostały wspomnienia. Spacery z dziewczynami. Św. Marcin w czasach KOR-u. „Kamienne Schodki” z najlepszą na świecie kaczką. Wino u Fukiera. Ślub w Katedrze. Świetny sklep z zachodnimi płytami, którego dawno już nie ma. Boogie woogie przy jazzowej kapeli na rynku. Komisariat MO w latach 80-tych na Jezuickiej. Piękne chwile i tragiczne.
Warszawska Starówka w omawianej części powieści "11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE" pojawia się dość obszernie w jednym z rozdziałów. Najpierw jako zapowiedź jej odwiedzenia, a następnie jako dość długi spacer dwojga bohaterów poprzez niemal wszystkie jej uliczki i zakamarki. Takich spacerów za mną dziesiątki. W szeroko rozumianej mojej młodości to było najbardziej klimatyczne miejsce spotkań. Wyróżnik w Warszawie czegoś diametralnie innego, innego od niezliczonych skupisk socrealistycznych blokowisk. Na tym tle Warszawska Starówka była czymś zjawiskowym, a jednocześnie czymś w pewien sposób do głebi naturalnym. To był jeden z nielicznych elementów ukazujących naturalny rozwój miasta przed wiekami.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 267 i 282
Multimedialne pokazy fontann latem przyciągają tłumy. Tryskająca woda, podświetlona, plus muzyka to pewnego rodzaju magia i czar. A zimą fontanny nad Wisłą, choć bez wody też oferują pokazy. Widowisko to można przyjemnie połączyć ze spacerem po warszawskiej Starówce, albo Powiślu.
Warszawa po raz czwarty i pomijając jej knajpy, po raz ostatni w tomie Czerwiec "11 KOBIET ...". Multimedialny pokaz fontann nad Wisłą pojawia się jako zapowiedź, plan bohaterów na spędzenie weekendowego wieczoru, a następnie jako rezygnacja na rzecz atrakcji ograniczających się do dwojga ludzi, a nie w tłumie. Można z dużą dozą odpowiedzialności stwierdzić, że Multimedialny Park Fontann w Warszawie jest jednym z atrakcyjniejszym w skali światowej. Generalnie Warszawa, choć od jakiegoś czasu niezbyt lubię w niej bywać, w aspekcie ciekawych miejsc i serwujących różnego rodzaju atrakcję zarówno dla jej mieszkańców, jak i przyjezdnych, rozwija się intensywnie i w dobrym kierunku. Wojna w zgliszcza zamieniła znaczną część jej tkanki miejskiej. Prawdziwych zabytków została znikoma liczba. Trzeba stawiać na co innego. I właśnie tak jest w Warszawie.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Czwarty rozdział z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem…”, strona 9, część II tomu „Czerwiec”
Czy może być coś wspanialszego niż przenieść się choćby na chwilę do średniowiecznego miasta. Miasta, nie małego miasteczka, czy fortu. Błądzić po kamiennych wąskich uliczkach. Wypić espresso na jednym z najpiękniejszych placów na świecie. Podziwiać maestrię dawnych architektów, pełną unikalnej wirtuozerii i bogactwa w katedrze. Wstąpić do luksusowych butików z markowymi włoskimi ubraniami i butami. Chłonąć klimat jednej z najbardziej znanych fiest. Raczyć się toskańskimi przysmakami i winem. Hedonistyczne dolce vita. To właśnie jest SIENA. miejsca.
Toskańska perełka Siena pojawia się dwa razy w tomie Czerwiec "11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE". To jedno z miast, które wywarło na głównym bohaterze największe wrażenie oraz treść rozmyślań nad pięknem zawartym w urbanistyce narratora, który być może jest też głównym bohaterem. Pięknem nie największych cudów architektury i innych sztuk, których w Sienie nie brakuje i wywołują ekstremalny zachwyt, ale zwykłymi, a w zasadzie niezwykłymi wąskimi, pochyłymi kamiennymi uliczkami z wielowiekowymi domami z mnóstwem wyróżniających się detali.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
„Prolog (a może epilog)”, strona 16
Drugi rozdział z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem …”, strona 43
Czwarty rozdział z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem …”, strona 7
Trzeci rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, strony 11-13, część II tomu „Czerwiec”
Czwarty rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, strony 49-136, część II tomu „Czerwiec”
Wiatraki, tulipany, kanałki, stare kamieniczki, saboty to chyba najbardziej znane symbole Holandii. A do tego olbrzymia tolerancja i umiłowanie wolności osobistej człowieka. Wszystko to zawarte jest w moim holenderskim TOP-ie 6.
Holandia w tomie Czerwiec mojej powieści pojawia się wielokrotnie, aż w sześciu rozdziałach. W niektórych tylko jako wspomnienie o niej, a jeden z tych rozdiałów jest w całości jej poświęcony. W tym tomie Holandia króluje, obok Milanówka i Warszawy. Po raz pierwszy pojawia się w postaci Amsterdamu przesiadkowego portu lotniczego. Znacznie później jako jeden z regionów Europy, który wywarł na bohaterze największe wrażenie. Holandia co prawda to kraj ze swoimi własnymi regionami, ale jej powierzchnia jest dwukrotnie mniejsza od Andaluzji. To także temat rozmyślań narratora o pięknie zarówno jej wieskiego krajobrazu z polami tulipanów i kanałkami jak i tkanką miejską miasteczek z cudowną architekturą. Pojawia się jako zapowiedź wraz z zarysem jej najciekawszych miejsc podrózy do niej dwojga bohaterów. A na koniec zaistniała bardzo mocno. Dwoje bohaterów spędza w niej przedłużony weekend napawając się pięknem jej najciekawszych miejsc i oddając hedonizmowi, którego może dostarczyć w najrozmaitszych postaciach. Holandia nie zaoferuje żaru z nieba, ciepłego morza, czy nieskazitelnego błękitu nieba i morza, ale w innych kategoriach jest po prostu cudowna.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strona 277, 291-294
Woda, natura, trochę niezbyt trudnego wysiłku fizycznego, spora dawka relaksu, mazowieckie pola, łąki, lasy, wioski. Całkiem niezła alternatywa na spędzenie jednego dnia letniego weekendu. Tylko godzina drogi od Warszawy.
Spływ kajakowy Wkrą pojawia się w pierwszej części tomu Czerwiec najpierw jako element planu spędzania weekendowego czasu dwojga bohaterów, a następnie jako jego realizacja, na którą poświęcili 3/4 dnia. Kajakiem po Wkrze, a w zasadzie po jej niezbyt długim odcinku to bycie w naturze, na świeżym powietrzu, relaks i lekki wysiłek fizyczny. Niezbyt daleko od Warszawy. Same pozytywy. Dla ludzi niemal w każdym wieku i każdym układzie.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Grecka Wyspa. Morze, ciepłe. Plaże, też piaszczyste. Wodne jaskinie. Knajpki z doskonałym jedzeniem, ouzo i winami. Skaliste tereny. Koloryt zabudowy, tradycyjnie biały z błękitem. Małe kościółki i klasztory. Najbardziej spopularyzowany obraz to zatoka wraku na Zakinthos. Ale wartych odwiedzenia jest ich bardzo wiele. Choćby: Paxos, Hydra, Skiathos, Thassos, Folegandros, Simi I Gavdos.
Grecka wyspa według bohatera powieści "11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE" to idealne miejsce na spędzenie leniwych wakacji. Klimat, atmosfera, aura, otoczenie i nastrój tam panujący oraz warunki to oddawania się tam hedonizmowi jak najbardziej to potwierdzają. A lenistwo nie będzie gnuśne i nużące, a bardzo miłe. Jednocześnie niemal każda z greckich wysp oferuje całe mnóstwo atrakcji, które wymagają rezygnacji z lenistwa. Atrakcji, których nie można pominąć, bo są zbyt spektakularne. Główny bohater użył o9gólnego określenia grecka wyspa. Tych zamieszkanych, dostępnych dla turystów jest kilkadziesiąt, choć biura podróży oferują tylko kilka. W artykule chyba tylko takie, których na ogół nie znajdziecie w ofertach biur podróży. Mało popularne, a warte odwiedzenia.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Nie góry, nie morze, a pojezierza to niezaprzeczalnie największe krajobrazowo-geograficzne atuty Polski. W tym aspekcie większość europejskich państw, oprócz Skandynawii i Szkocji nie może się z nami równać. Tych cudownych pojezierzy mamy przynajmniej kilka: Mazurskie, Suwalskie, Iławskie, Drawskie, Lubuskie, czy Chełmińsko-Dobrzyńskie. Z nich wszystkich najbardziej urokliwe jest Pojezierze Kaszubskie.
Kaszuby, a może dokładniej Pojezierze Kaszubskie, choć niekoniecznie, to według bohatera "11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE" jeden z pięciu regionów w Europie, który wywarł na nim największe wrażenie. Oczywiście swoim pięknem. Polski region przyrównany m.in. do Toskanii, Andaluzji i Prowansji. Analitycznie patrząc nie ma aż tyle do zaoferowania co tamte, ale widok rynnowych jezior, wzgórz przy nich i lasów jest cudowny.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 264-265
Wiedeń. Ostatnie moje ulubione miasto. W tej samej konwencji co poprzednie miasta: Paryż, Amsterdam, Barcelona, Florencja i Siena czyli mój subiektywny TOP-6, przy pomocy minimum słów i maksimum obrazów. Wiedeń to mnóstwo zabytków, Tort Sachera, wurstel i wiener schnitzel, apfelstrudel, a także nowoczesne miasto.
Wiedeń to ostatnie miejsce z tych, które wymienił główny bohater jako takie, które wywarły na nim największe wrażenie. Większość z tych miejsc pojawi się w dalszych częściach powieści jako miejsce pobytu i zwiedzania bohaterów. Być może któreś się nie pojawi. Być może będzie to Wiedeń. Ale wszystkie one są na tyle ciekawe, Wiedeń oczywiście też, że muszę rozważyc napisanie kolejnego cyklu o Marcinie i 11 kobietach (a może o innej ich liczbie, a może o innych) tak by wszystkie te miejsca znalazły się mocno w powieści. A miast wymienionych przez głównego bohatera Wiedeń leży najbliżej. Czyli do niego zarówno samolotem jak i samochodem jest najkrótsza podróż. Idealne miasto na weekendowy wypad.