Plaża w La Manga del Mar Menor w „11 KOBIET ..”
„Na koniec opowiem o jednym obrazie z europejskich plaż, obrazie, który jest absolutnym pięknem, pięknem, którego możesz doświadczyć wyłącznie nad morzem. To nie jest istotne, gdzie to było, a może jest istotne, bo może tylko tam mogłaby się pojawić taka kompozycja. Hiszpania, gdzieś na granicy regionów Walencji i Murcji, przy cholernie turystycznej brzydko zabudowanej miejscowości, a w zasadzie na dalekich jej obrzeżach. Dzika plaża, bardzo szeroka i długa, z niemal białym sypkim piaskiem. Morze błękitne, wpadające w lekki szafir, z długim, płytkim zejściem. Lazurowe niebo bez żadnej chmurki. Na plaży w zasięgu wzroku zaledwie kilkanaście skupisk ludzkich. Zapach gorąca, śródziemnomorskiej roślinności i soli morskiej. Brzegiem morza idą dwie kobiety. Matka i córka. Pomińmy postać matki. Córka jest dorosłą kobietą, bynajmniej nie dziewczyną. Może mieć koło trzydziestu lat. Idzie wyprostowana, stąpając jak posągowa bogini. Ma czarne włosy upięte w kok, dzięki czemu widać jej długą szyję, a to sprawia, że wydaje się jeszcze wyższa, zgrabniejsza i bardziej posągowa. Bogini ma ciemną karnację i jest równo opalona na całym ciele. No pewnie na całym ciele, bo od skóry odcinają się mocno wykrojone żółte majtki od kostiumu. To jedyne jej ubranie. Powyżej widać opalone duże piersi o przepięknych liniach. Same piersi są genialnym dziełem sztuki, ale jeszcze genialniejsze jest to, jak wkomponowane są w jej ciało. Najwspanialsza jednak jest cała kompozycja: dziewczyna z cudownymi piersiami i morze. Patrząc na nią, można nawet było uwierzyć w Boga, bo kto inny mógłby stworzyć takie arcydzieło. Ilekroć moja wyobraźnia widzi to piękno, tym jest ono piękniejsze. Zachwycałem się najpierw osobno morzem z plażą i osobno dziewczyną. Ale była to nierozerwalna kompozycja. Ani tamto cudowne morze nie byłoby tak piękne, ani dziewczyna nie byłaby tak piękna, gdyby nie zaistniały wspólnie jako kompozycja. Ani samo morze, ani sama dziewczyna nigdy nie pojawiły się w moich marzeniach o pięknie.”
Trzeci rozdział z cyklu „Z rozmyślań pod prysznicem…” pierwsza część tomu „Czerwiec” strony 158-159
Dla uściślenia, całe zdarzenie miało miejsce na La Manga del Mar Menor, niemal na końcu mierzei, na dzikiej plaży niespełna dwadzieścia pięć lat temu. Dziś ta plaża nie ma już aż takiego charakteru dzikiej plaży, albowiem zabudowa kurortowa dotarła w jej okolice. By takie zdarzenie zaistniało, z całą intensywnością i emocjonalnością piękna, dzikość plaży była warunkiem koniecznym. Tych elementów składowych, koniecznych było szereg. Dziewczyna była niemal naga, ale właśnie na tej plaży było to absolutnie naturalne. To nie gloryfikacja kobiecej nagości, choć ta bywa na ogół pięknem samym w sobie. Oczywiście aspekt seksualny też odrywała swoją rolę. Bo przecież płeć takowy za sobą niesie. Ale nie w kategorii jakichkolwiek rojeń czy fantazji seksualnych, a wyłącznie w kategorii doskonałości kobiecego ciała. Nie tylko w męskich oczach. Byliśmy wówczas kilkuosobową grupą. Panie również wpadły w zachwyt nad tym obrazem. Nawet werbalnie mocniej dały temu wyraz. W takich sytuacjach marzeniem jest, by ta chwila trwała w nieskończoność. Czy gdyby to nie było na plaży, dziewczyna nie byłaby niemal naga, wzbudziłaby taki sam zachwyt? Gdyby była w luźnym stroju domowym przy zmywaniu lub zabawie z dzieckiem, albo za biurkiem w stroju korporacyjnym, albo za ladą sklepową w mundurku służbowym, albo w jakiejkolwiek innej sytuacji i ubraniu? Przy jej pięknie zapewne zwróciłaby na siebie uwagę niezależnie od sytuacji. Ale to daleko do zachwytu nad wyjątkowym pięknem. A naga lub prawie naga w innej sytuacji? Tu trudniej sobie wyobrazić w miarę naturalną sytuację z prawie nagą obcą dziewczyną, oprócz basenu, sauny, nocnego lokalu i sypialni. Myślę, że wówczas przede wszystkim pożądanie, za którym owszem byłby zachwyt nad jej pięknem. A sama plaża bez dziewczyny? Była idealna do odpoczynku nad morzem i kąpieli w nim. Bywałem na piękniejszych. A razem cały obraz pozostał mi w pamięci na dziesiątki lat. Kompozycja morze i kobieta. Najmocniejszy. A przecież takich kompozycji widywałem tysiące. Czasami o pięknie, dostrzeganym zmysłami, przede wszystkim wzrokiem, decyduje jakaś jedna cecha, wartość, szczegół, a czasami w jednym miejscu i jednym czasie tych cech musi zaistnieć wiele i muszą ze sobą idealnie współgrać.
La Manga del Mar Menor
La Manga del Mar Menor, to półwysep, mierzeja w Hiszpanii, leżący pomiędzy Morzem Śródziemnym a laguną Morzem Mniejszym (Mar Menor), niedaleko Murcji, przy mieście Kartagena. Ma 22 km długości oraz ok. 100 m szerokości. Po obu stronach plaże. Te przy otwartym morzu są bardziej atrakcyjne. To typowy kurort dla środkowej części wybrzeża Hiszpanii. Typowy czyli w dużej mierze brzydki i szpecący krajobraz. Setki hoteli i apartamentowców z wakacyjnymi mieszkaniami Hiszpanów. Na ogół wielokondygnacyjne. Niczym blokowiska. A przy nich wszystko to co winno być w kurorcie. Baseny, korty tenisowe, boiska sportowe, place zabaw dla dzieci, nadmorskie promenady, port jachtowy, sklepy, mnóstwo pamiątkarskich, wszelkiego rodzaju knajpki z rewelacyjnym jedzeniem, budki z fast-foodami i dyskoteki. Tam życie nie zamiera w porze nocnej. Trwa dwadzieścia cztery godziny. Wszyscy się bawią na swój własny sposób, od małych dzieci do bardzo dojrzałych seniorów. W większości miejsc to ustawiczny ruch i harmider. Ale można nawet tam znaleźć oazy spokoju. A może można było te dwadzieścia parę lat temu. Jedną z nich była właśnie ta dzika plaża na samym końcu półwyspu. Pamiętam, że jak wjeżdżałem na półwysep i przejeżdżałem przez niego, ze względu na jego brzydotę i ów harmider oraz tłum ludzi, targały mną negatywne emocje. Miałem ochotę zawrócić. Straciłbym wówczas doznanie cudownego obrazu. Trafiłem w oazę spokoju, enklawę innego świata, z widokiem na port jachtowy i oba morza i ze wszystkimi atrakcjami kurortu jak choćby basen, korty tenisowe, sklepik, fajna knajpka. I to niemal do wyłącznej prywatnej dyspozycji. By dostrzegać i zachwycać się pięknem trzeba chcieć, być na nie uważnym. Ważne jest również otoczenie. W biegu, natłoku wydarzeń, chaosie, harmidrze jest to o wiele trudniejsze. W La Manga del Mar Menor możesz doznać jednego i drugiego. A możesz połączyć to i to.