Powrót do przeszłości w „11 KOBIET ..”
„– No, no, no. Ja kolegi nie poznaję. Widzę, że to nie jest W dwadzieścia lat później, lecz „Powrót do przeszłości”. Chciałeś się cofnąć w czasie o dwadzieścia lat – odezwał się Jędrek.”
Trzeci rozdział z cyklu „W dwadzieścia lat później” pierwsza część tomu „Czerwiec” strona 151
Przyjaciel Marcina nawiązał w swojej wypowiedzi do chyba już kultowego filmu „Powrót do przyszłości”. Aczkolwiek zaznaczając, że sytuacja jest niejako odwrotna od tej filmowej, że Marcin wykorzystuje zarówno doświadczenia jak i zdobycze bieżące do życia jak sprzed dwudziestu lat. A dokładniej, że przestawia całe swoje życie na tryb osoby przynajmniej, jeżeli nie więcej niż o dwadzieścia lat młodszej, ale posiadającej aktywa i pasywa tej starszej. Wiecie, co pod tym się kryje? Wszechogarniająca nas teza, płynąca non-stop w każdych mediach, że od pewnego wieku czegoś nam nie wypada. Że świat nie jest dozwolony „od 18 lat”, ale do iluś lat. Na ogół do mniejszej wartości niż mamy. To też „cudowna” spuścizna naszej kultury i cywilizacji. A tak nie jest. Każdy w środku jest i dzieckiem i młodą osobą. Nie dajmy tego w sobie zagłuszyć. Żyjmy w zgodzie z tym.
"Powrót do przyszłości"
Powrót do przyszłości to trylogia filmowa w reżyserii Roberta Zameckisa, jednego z najwybitniejszych reżyserów Hollywoodu dobrego kina rozrywkowego kontynuatora kina Stevena Spielberga z lat 80-tych i 90-tych. Z tamtego okresu największym jego sukcesem i najlepszym filmem był chyba mój ulubiony film Forrest Gump, za którego otrzymał Oscara. Ale oprócz niego i trylogii Powrót do przyszłości był reżyserem choćby takich filmów jak Miłość, szmaragd i krokodyl, Kto wrobił Królika Rogera, Z śmiercią jej do twarzy, Kontakt czy Poza światem. Do dwóch pierwszych części Powrotu do przyszłości był również współscenarzystą.
Kolejne części Powrotu do przyszłości ukazywały się w latach 1985, 1989, 1990. Niewątpliwie najlepsza jest pierwsza część, choć jak na sequele dwie pozostałe też nie są złe. To film z gatunku Science Fiction, bo jego fabuła oparta jest na podróży w czasie. Ale jak dobre kino hollywoodzkie z tamtego okresu zawierał bardzo mocne akcenty zarówno przygodowe, jak i komediowe, więc trudno go zaliczyć jednoznacznie do jednego gatunku. Kanwa podroży w czasie była wielokrotnie wykorzystywana w kinematografii zarówno przed, jak i po filmie Zameckisa. Niby nic nowego. Ale tu ten temat został świetnie przedstawiony, mimo zastrzeżeń do logiki chronologii niektórych zdarzeń. Świetnie to znaczy ciekawie, z humorem i mocnym tempem akcji. Walorami tego filmu jest jeszcze muzyka, Oscar za najlepszy montaż dźwięku i znakomity dobór aktorów. Nota bene to ostatnie to cecha charakterystyczna filmów Zameckisa i Spielberga także. Od ról pierwszoplanowych do epizodycznych. Chociaż najwyżej zarówno przez krytyków jak i widzów są oceniane role męskie, to postacie matki, szczególnie z czasów młodości, ale również w scenach po powrocie z przeszłości do przyszłości czyli teraźniejszości, oraz dziewczyny głównego bohatera, granej przez dwie aktorki, dodawały w moich męskich oczach wiele wdzięku i czaru. Oprócz Oscara film zdobył jeszcze mnóstwo innych nagród filmowych. Jest wysoko oceniany. Na filmwebie klasyfikowany wśród 500 najlepszych filmów ever. Był również hitem kasowym.
Dlaczego Powrót do przyszłości, a nie powrót do przeszłości? Bo clou to pobyt bohatera w przeszłości ale powrót z niej do przyszłości. W przeszłości jest tylko po to by wykonać zadanie. Zadanie decydujące o przyszłości.
Wśród filmów o tematyce podróży w czasie, to film, w którym widz ma możliwość podróży we własne marzenia. Bo podróż, w tę i z powrotem głównego bohatera, dzięki jego pobytowi w przeszłości i działaniom w niej, powoduję odmianę losów jego rodziny i jego samego. A czyż właśnie tak nie jest, że mamy takie marzenia, fantazje, rojenia, że gdyby tylko możliwa byłaby podróż w czasie do przeszłości, choćby na chwilę, to zmienilibyśmy coś w naszym życiu, a ono potoczyłoby się inaczej, lepiej, nie popełnilibyśmy jakiegoś błędu, lub wykorzystalibyśmy dzisiejszą wiedzę?
Ten film ma kilka świetnych scen. Jak choćby uwodzenie głównego bohatera przez jego matkę podczas jego pobytu w czasach młodości matki. Dla mnie numer jeden to scena z występem gitarowym głównego bohatera w latach 50-tych, grającego na gitarze Earth Angel, płynnie przechodzącego ze śpiewem do Johnny B. Goode, porywającego salę do rock’n’rolla, by zakończyć swój występ solówką gitarową typową dla początku lat 70-tych.