Uluru w „11 KOBIETACH…”
Uluru zafascynowało mnie … Nie wiem kiedy. Teraz jak sięgam pamięcią to mam wrażenie, że znam tę formację skalną od zawsze. Dlaczego mnie zafascynowało? Niewątpliwie jest piękne i niepowtarzalne. Ale takich gór pewnie jest jeszcze bez liku. To znaczy pięknych i niepowtarzalnych. Może dlatego, że jest daleko i mało osiągalne by go zobaczyć na żywo. Mnie jeszcze się to nie udało. Pozostaje w sferze marzeń. By to uczynić potrzebne są: sporo kasy, trochę wolnego czasu, brak obowiązków życia rodzinnego, albo możliwość odseparowania się od nich, oraz odpowiednia ilość sił i determinacji. Mnie zawsze brakowało przynajmniej dwóch z tych czynników, a na ogół więcej. Jedno jest pewne prawdopodobieństwo wejścia na jego szczyt zmalało w zasadzie do zera. Dlaczego i dlaczego jest takie wyjątkowe możecie poczytać i obejrzeć poniżej.
Uluru pojawia się na 31 stronie tomu „Czerwiec” „11 KOBIET …” raczej „…Krótkiego traktatu o PIĘKNIE” w pierwszym rozdziale „Z rozmyślań pod prysznicem…”.
„Uluru to ostatnie z moich górskoszczytowych marzeń na jawie o pięknie. Nie wiesz, co to i gdzie, to sprawdź, googlując, a przy okazji naciesz wzrok w grafice. Nieistotne, jak wielka jest to góra, ale wydaje się wielokrotnie większa dzięki swojemu samoistnemu położeniu na pustkowiu. Do tego ma kształt śpiącego olbrzymiego, acz łagodnego zwierzaka. A przede wszystkim niezwykły kolor ciepłej miedzi, gorącej pomarańczy, różowej szarości – w zależności od oświetlenia i pozycji oglądania.”
Uluru – w pigułce
Bardzo niewiele napisałem w „11 KOBIETACH …” o Uluru. Teraz będzie trochę więcej.
Uluru ma jeszcze drugą niemal zamienną nazwę – Ayers Rock. Można również spotkać uproszczoną nazwę The Rock lub trochę inną pisownię czyli Oolora. Nazwa jest tłumaczona jako miejsce spotkań, a Ayers to nazwisko dawnego premiera Australii Południowej. Jak łatwo się domyśleć Uluru jest położone w Australii w regionie o nazwie Terytorium Północne (stolica Darwin). Bynajmniej nie w Australii Południowej, bo Terytorium Północne leży centralnie na północy kraju. Uluru tuż przy granicy z Australią Południową czyli w samym centrum Australii. Leży na terenie parku narodowego Uluru-Kata Tjuta (wjazd dla turystów do parku jest płatny) w pobliżu miejscowości Yulara. To miejscowość założona dla turystów odwiedzających Uluru, licząca niespełna tysiąc mieszkańców. Najbliższe większe miasto Alice Springs leży w odległości około 400 kilometrów. Większe bo znajduje się tu normalny port lotniczy. A zamieszkuje go około 25 tysięcy mieszkańców. W Yulara również zbudowano lotnisko obsługujące wyłącznie loty turystyczne oraz kompleks hotelowo-rekreacyjny. Jak można zauważyć z jego położenia wyprawa do Uluru z Europy jest niewątpliwie czasochłonna, trudna organizacyjnie, męcząca i kosztowna, ale chyba warta tych nakładów.
Jej wysokość to 863 m npm (nic specjalnego) a wysokość od podstawy (względna) 348 m. Większość skały tkwi pod ziemią. Obwód ok. 9,5 kilometra. To piaskowiec z dużą zawartością tlenku żelaza, stąd ta pomarańczowo-czerwonawa barwa. Ale góra zmienia kolor w zależności od oświetlenia. Najbardziej spektakularne przybiera o wschodzie i zachodzie słońca, zmienną wówczas z każdą chwilą. Wokół niej zbudowano, parkingi, drogi i miejsca widokowe, by móc podziwiać jej zmienną paletę barw. Wśród turystów przyjeżdżających właśnie na zachód słońca panuje zwyczaj otwarcia szampana właśnie o tej porze. Uluru znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
Najcieplej bywa tam w styczniu średnia miesięczna temperatura waha się między 23°C, a 38,5°C, rekordowa osiągnęła 46,5°C. Najchłodniej w lipcu z najniższą temperaturą -3,5°C, a średnią między 5°C a 20°C. Rekord maksymalny w lipcu wcale nie jest charakterystyczny dla zimy albowiem wynosi ponad 31°C. Na ogół jest sucho, choć potrafią wystąpić ulewne deszcze i wówczas po zboczach góry płyną kaskadami malownicze rzeki z wodospadami. To też miejsce wodopoju wielu zwierząt. Kolejną atrakcją Uluru są jaskinie skalne. Pomimo położenia i niesprzyjającego klimatu Uluru odwiedza rocznie około pół miliona turystów.
Dla aborygeńskiego ludu z tamtego obszau Pitjantjatjara zwanego również Aṉangu to święta góra. A temat powstania Uluru wśród Aborygenów krąży kilka legend. Od 1985 roku Aborygeni znowu są prawnymi właścicielami Uluru, aczkolwiek na okres 99 lat wydzierżawili górę australijskiej Agencji Parków Narodowych i Dzikiej Przyrody i wspólnie z nią ją zarządzają. W wielu miejscach Uluru, tych najmocniej związanych ze świętymi rytuałami i ceremoniami Pitjantjatjara występuje zakaz fotografowania. Te rytuały i ceremonie związane są przed wszystkim z płcią. Zakaz ten dotyczy również starożytnych malowideł naskalnych. Od 2019 roku wprowadzono zakaz wspinaczki na szczyt Uluru jako miejsca świętego i usunięto łańcuchy tam prowadzące.
Nie wejdę już na szczyt Uluru, ale kiedyś jeszcze tam polecę i zobaczę ją na własne oczy. Zarówno o zachodzie jak i wschodzie słońca.
Trochę do podziwiania
I jeszcze dwa filmiki, na których można podziwiać Uluru. Krótkie. Do obejrzenia w zamieszczonej kolejności.
Wilki o Uluru
Uluru to tytuł piosenki zespołu Wilki z ich albumu „4” wydanego w 2003 roku. Autorem utworu jest Robert Gawliński. Najwyraźniej to góra, która bywa inspiracją i można się nią zafascynować, bo „Uluru to skała marzeń, ziemi bóg”