Maciej Dziewięcki

Wakacyjne destynacje – włoska wioska turystyczna – część 3

Włoska wioska turystyczna to różnorodność i feeria barw, zapachów i smaków. To słońce, morze i niebo. Błękit morza i bezchmurnego nieba. Żar lejący się z nieba, wytchnienie w cieniach lasków piniowych i klimatyzowanych mobilhomach. To koloryt kwiatów. M.in. moich ulubionych oleandrów z ich oszałamiającym zapachem. To również zapach najlepszej na świecie kawy pitej leniwie o poranku na własnym tarasie. To smak pomidorów, kaparów, karczochów, soczystych brzoskwiń czy anchois i szynki parmeńskiej. Także niepowtarzalny soku mela verde czyli z zielonych jabłek. Oczywiście pizzy, ale również fritto misto. To po prostu hedonistyczne dolce vita. W tym odcinku ostatnich 5 moich villaggio turistico.
Wakacyjne destynacje - włoska wioska turystyczna
Villaggio turistico

Wakacyjne destynacje - włoska wioska turystyczna w „11 KOBIET …”

„– Opowiedz mi o miejscu, które zrobiło na tobie największe wrażenie, które ci się najbardziej podobało.
– Ma to być miasto, kraina czy miejsce na leniwe wakacje? W każdej z tych kategorii mam kilka propozycji.

– Jeśli miasto, to Paryż. Za nim długo, długo nic, a potem w kolejności alfabetycznej: Amsterdam, Barcelona, Florencja, Siena i Wiedeń. Kraina to Andaluzja, Prowansja i Toskania, a za nimi Holandia i polskie Kaszuby. Miejsce na wakacje to włoski kemping, wioska turystyczna tuż nad morzem lub grecka wyspa. Nie wiem, o czym chcesz posłuchać.
– O wszystkim.
Opowiadałem bardzo długo. To są tematy, o których mogę gadać niemal bez końca. Odpaliliśmy laptop, by móc wspomagać moją opowieść zdjęciami.”

Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 262-263, część I tomu „Czerwiec”

Spiaggia e Mare Holiday Park

Z wszystkich tuzina kempingów, na których byłem ten, dla mnie subiektywnie, niesie najmniej pozytywne skojarzenia. Ma mnóstwo pozytywów, więcej niż niektóre inne. Ale na nim po raz pierwszy byliśmy nie tylko w rodzinnym gronie. Jak mi się wówczas wydawało z najlepszymi moimi przyjaciółmi, całą ich rodziną. To był ostateczny gwóźdź do trumny naszej przyjaźni. Choć wcześniej były grubsze i ostrzejsze gwoździe. Wówczas stwierdziłem, że nigdy więcej z przyjaciółmi i znajomymi.

Spiaggia e Mare położony jest w Porto Garibaldi czyli w sąsiednim kurorcie do Holiday Village Florenz, w tej samej gminie Comacchio, czyli tej samej prowincji i regionie Włoch nad Adriatykiem. Odległość z Milanówka to około 1410 kilometrów szybszą trasą lub około 1350, nieco wolniejszą. To samo otoczenie. Te same atrakcje i miejscowości do zwiedzania.

zobacz galerię zdjęć (7)
Spiaggia e Mare Holiday Park 1

Ze względu na osobiste emocje związane z pobytem, trudno mi ocenić ten kemping obiektywnie. Ten kemping większość elementów ma bardzo korzystnych i na wysokim poziomie. W zasadzie nic mu nie można zarzucić. Ale oprócz moich prywatnych emocji związanych z pobytem na nim, brakowało mi fajnej, relaksującej atmosfery włoskiego kempingu. Może akurat trafiłem w nieodpowiednim momencie, a może to tylko moje niczym nie uzasadnione odczucie.

Sam kemping jest średniej wielkości i z dolnego przedziału tej wielkości. Prostokątnego kształtu. Dość długi i wąski. Położony na granicy z plażą, dłuższym bokiem. Tak więc do plaży z każdego miejsca kempingu było blisko. Najdalej 150 metrów. Ale od ostatnich „domków” około 100 metrów, bo za nimi były wyłącznie pola namiotowe. Z naszego mobilhomu do plaży było nie więcej niż 30 metrów. A z alejki przed naszym mobilhomem widać było plażę i morze. Sama plaża było jedną z ładniejszych przy włoskiej północnej części Adriatyku. Szeroka, długa, z niebrzydkim piaskiem i dobrym zejściem do wody. Podobno są okresy, że w wodzie pojawiają się glony. Standardowo część plaży miała kempingową infrastrukturę leżakowo – parasolową i bar przy niej. Był też duży obszar do plażowania na dziko. Aspekt plaży jeden z lepszych wśród wszystkich kempingów, na których byłem. No może tylko przy innych kempingach były znacznie lepsze knajpki.

zobacz galerię zdjęć (2)
Spiaggia e Mare Holiday Park 2
Plaża

Teren kempingu w ładnej roślinności, ze sporą liczbą drzew, może niezbyt dużych, więc bilans nasłonecznienia i cienia zadawalający. A estetyka również. „Domki” funkcjonalnie usytuowane, nie za blisko siebie, więc sąsiedztwa nie były kolidujące z prywatnością. Mobilhomy i bungalowy od podstawowego standardu plus, do dość wysokiego, ale raczej nie luksusowego. Więcej niż poprawne w każdym segmencie. Od naszego pobytu na Spiaggia e Mare pojawiło się kilka nowych typów „domków”. Właśnie tych z wyższej półki. Nawet z wieloma zarówno fiunkcjonalnymi rozwiązaniami jak i ciekawym dizajnem. Tego wcześniej w dużej mierze brakowało.

zobacz galerię zdjęć (54)
Spiaggia e Mare Holiday Park 3
Mobilhomy

Jedna ze słabszych ofert w kategorii sportowej. W zasadzie dwa lub trzy boiska, a bardziej obiekty potencjalnie umożliwiające zajęcia sportowe, ale raczej potencjalnie. Również animacje, zajęcia dla dzieci raczej słabe. Plac zabaw dla dzieci symboliczny, bez cienia, mocno nasłoneczniony.

Market standardowa wielkość i zaopatrzenie. Położony na samym brzegu kempingu, tym krótszym czyli dość daleko z wielu miejsc. Dla nas na drugim końcu kempingu.

zobacz galerię zdjęć (2)
Spiaggia e Mare Holiday Park 4
Market

Dla nas najsłabszym punktem kempingu była jego część gastronomiczna. Restauracja położona między basenami, a plażą. Częściowo pod namiotem. Wystrój i klimat restauracji całkowicie bez wyrazu. Menu średnie. Organizacja fatalna. Obsługa jak na Włochy niemiła. Restauracja zatłoczona i na wszystko trzeba było długo czekać, walczyć o miejsca i zamówienie. Chyba podjęliśmy tylko dwie, no może trzy próby zjedzenia posiłku w restauracji. I po takich doświadczeniach przerzuciliśmy się na posiłki samodzielnie przygotowywane oraz jadane poza kempingiem podczas wycieczek. Być może to się zmieniło, być może mieliśmy pecha i było to jedynie w czasie gdy my byliśmy.

zobacz galerię zdjęć (6)
Spiaggia e Mare Holiday Park 5
Knajpki

Największym plusem tego kempingu, oprócz plaży, są baseny. Choć i one obarczone są poważnymi minusami. Teren basenu był ogrodzony i odgrodzony od reszty kempingu. Teraz są dwa takie ogrodzone tereny i połączone swobodnym przejściem między sobą. Aby się dostać na teren basenu trzeba było przejść przez labirynt „doprowadzacza” z bramką otwieraną kartą. Nie pamiętam dlaczego tak było. Być może baseny były dodatkowo płatne lub ograniczona była liczba bezpłatnych wejść. Absolutnie to nie było wygodne rozwiązanie. Cały teren basenów był jednym nagrzanym solarium niemal bez jakiegokolwiek cienia. Tylko kilka parasoli. Leżaków też było stanowczo za mało. Trafienie na wolny graniczyło z cudem. Najwyraźniej na kempingu panowała koncepcja żeby goście przychodzili wyłącznie wykąpać się w basenach, a nie przy nich relaksować. Baseny położone są przy plaży i restauracji, ale nie ma bezpośredniego między nimi połączenia. Ba nawet nie ma perspektywy na morze, bo między basenami, a plażą stoi płot.

Struktura basenów aktualnie to dwa kompleksy basenów, jeden z nich nazywany Water Park, który może zadowolić każdego od najmłodszych dzieci po dorosłych. Podczas mojego pobytu był tylko jeden kompleks. Nie było Water Parku. Ale on miała zarówno basen do pływania, jak i do zabawy w wodzie z osobnym jacuzzi i brodzikiem. Ten zespół basenów był bardzo funkcjonalnie zaplanowany, a zarazem estetycznie z drewnianym mostkiem nad połączeniem obu części. Water Park ma mnóstwo atrakcji, z najrozmaitszymi zjeżdżalniami, statkiem piratów, zabawkami dla maluchów, rozmaitymi płaszczami wodnymi i fontannami.

zobacz galerię zdjęć (27)
Spiaggia e Mare Holiday Park 6
Aquapark

Chyba mogę powiedzieć, że byłem na tym kempingu dwa razy. Pierwszy i ostatni. Nie ujął mnie niczym tak, że chciałbym powtórzyć pobyt na nim, w przeciwieństwie do przynajmniej połowy, na których byłem. A przy tym nie należy do najtańszych. Leży w okolicy, w której widziałem w zasadzie wszystko co jest atrakcyjne. Jeżeli jeszcze raz okolica mnie skusi to wybiorę kempingi, które pozostawiły na mnie lepsze wrażenie. A poza tym w innych regionach Włoch jest jeszcze mnóstwo ciekawych kempingów, na których nie byłem. Nie oznacza to, że obiektywnie ten kemping jest słaby. Obiektywnie nawet na mojej liście są słabsze.

Centro Vacanze Mirage

Ze Spiaggia e Mare, niestety nadal z byłymi przyjaciółmi, na drugi tydzień wakacji przenieśliśmy się do Centro Vacanze Mirage. Ten kemping sąsiaduje z Centro Vacanze Riva Verde, czyli również położony jest w gminie Altidona, prowincji Ascoli Piceno i regionie Marche. Jego plaża sąsiaduje z plażą Riva Verde, czyli nie należy do najbardziej atrakcyjnych nad Adriatykiem, ale za to ma świetną plażową knajpkę, w której jadłem rewelacyjne cozze (małże) w sosie pomidorowym na ostro. Ze Spiaggia e Mare do Mirage najbliższą trasą jest niespełna 260 kilometrów, większości po autostradzie, więc droga zajmuje znacznie poniżej trzech godzin. Ale jak to w naszym zwyczaju postanowiliśmy po drodze (okrężnej) zafundować sobie jakąś ekstra atrakcje. San Leo. Przepiękne miasteczko na szczycie wzgórza. Niedaleko San Marino. Mniej skomercjalizowane i mniej zatłoczone. Ciekawsze. Może nie nadrabialiśmy zbytnio drogi, bo to tylko prawie 320 kilometrów, ale ponieważ spory odcinek prowadził górskimi podrzędnymi drogami, więc samej jazdy było około czterech i pół godziny. Sam Mirage od mojego Milanówka odległy jest o około 1660 kilometrów.

Byliśmy z byłymi przyjaciółmi, którzy po tygodniu jeszcze mocniej nam doskwierali, ale ten kemping i pobyt na nim wspominam dużo lepiej niż na poprzednim. Chociaż obiektywnie zapewne Mirage jest słabszym kempingiem, choć ma niewątpliwie więcej uroku. Na tym kempingu znakomita większość gości to byli Włosi. Obcokrajowcy należeli do wyjątku. Można powiedzieć, że kemping był lekko zaniedbany i przestarzały, a także, że wymagał przynajmniej drobnej renowacji. Przez około 10 lat niewiele się na nim zmieniło, więc nadal, a może tym bardziej, wymaga renowacji. Ale ma kilka niezaprzeczalnych zalet.

Jedną z nich to atmosfera luzu wakacyjnego. W dużej mierze ona tkwi w nas samych, ale inni goście, obsługa i brak sztuczności oraz wszystkiego pod linijkę może w nas to pozytywnie zmienić lub pozytywnie wzmocnić. Tak się działo na Mirage.

Zaletą kempingu jest jego położenie mocno tarasowe, z dużymi różnicami wysokości. Nam się zdarzyło mieszkać niemal najwyżej. I mieliśmy cudowne widoki. W tym na morze. Chyba najpiękniejsze ze wszystkich kempingów. Oczywiście takie położenie miało swój minus, bo non-stop trzeba było pokonywać spore różnice wysokości. Ale jednocześnie tarasowe położenie wiąże się na ogół z dużą ilością soczystej zieleni, zadrzewieniem i cieniem. Wszystko to składa się na piękny efekt estetyczno-widokowy samego kempingu.

zobacz galerię zdjęć (6)
Centro Vacanze Mirage 1

Jego plaża sąsiaduje z plażą Riva Verde, czyli nie należy do najbardziej atrakcyjnych nad Adriatykiem, ale za to ma świetną plażową knajpkę, w której jadłem rewelacyjne cozze (małże) w sosie pomidorowym na ostro. A do plaży pod autostradą i linią kolejową gości kempingu dowoził wahadłowo kursujący busik, który miał kilka przystanków na samym kempingu, więc do niego też nie trzeba było zbyt daleko iść. Dojazd był trochę dłuższy niż na Riva Verde, choć nieznacznie. Jego mocno tarasowe położenie, lekko za wzgórzem, dużo zieleni i drzew powodowało, że hałas z autostrady i linii kolejowej docierał w minimalnym stopniu, prawie całkowicie wytłumiony. Szczególnie w okolice basenu i naszego „domku”.

zobacz galerię zdjęć (4)
Centro Vacanze Mirage 2
Plaża

Kemping w swojej ofercie posiada kilka typów mobilhomów (w jednym z nich standardowym mieszkaliśmy), kilka typów bungalowów i apartamenty w szeregowcach. Najnowsze są mobilhomy i coraz lepsze powoli przybywają na kempingu. Ale ta struktura z tymi specyficznymi szeregowcami jest specyficzna dla tego kempingu. Według mnie osobiście była to najmniej atrakcyjna forma zakwaterowania, ale ku mojemu zdziwieniu najbardziej obłożona przez Włochów. 

zobacz galerię zdjęć (51)
Centro Vacanze Mirage 3
Mobilhomy

Podobnie jak na Spiaggia e Mare było z infrastrukturą sportową. Też nie była to jakaś porywająca oferta, też w niewielkim stopniu wykorzystywana przez gości (oprócz boiska do bocce) i też lekko zaniedbana.

Kemping posiadał w najniższym swoim punkcie Bimbilandię czyli park zabaw dla dzieci. Posiadał i dość mocno zaniedbany i najprawdopodobniej już nie posiada, bo zniknęła z jego aktualnej mapy, aczkolwiek na stronie internetowej jest o niej wzmianka. W skład Bimbilandii wchodziła kręta wartka rzeka z mostkami i tunelami, po której można było pływać kanu, statek piratów, mini siatkówka, mini koszykówka, stoły do ping ponga, trampolina i różne gry. Gdyby dokonać renowacji Bimbilandii powstałby atrakcyjny mini park zabaw dla dzieci. Oprócz tego, na kempingu był również tradycyjny nieduży plac zabaw. Także wieczorne animacje dla dzieci odbywające się w amfiteatrze w centrum kempingu były jedne z fajniejszych. Prócz ich treści wpływ na to miał sam klimat amfiteatru.

zobacz galerię zdjęć (4)
Centro Vacanze Mirage 4
Sport i Rozrywka

Dwie największe zalety tego kempingu, oprócz już wymienionych, to zespół basenów zwany Aquaparkiem oraz struktura gastronomiczno-aprowizacyjna.

Zespół basenów składał się z tradycyjnego basenu do pływania i dwóch do kąpieli dla dzieci z różnymi zjeżdżalniami i płaszczami wodnymi oraz białą ośmiornicą wyróżnikiem, prawie symbolem tego kempingu oraz bardzo dużym basenikiem jacuzzi. Na basenie nigdy nie brakowało leżaków i parasoli. Basen miał również bardzo miły klimat, który nadawały mu palmy oraz przepiękny widok na zielone wzgórza i błękitne morze.

zobacz galerię zdjęć (9)
Centro Vacanze Mirage 5
Aquapark

Na strukturę gastronomiczno – aprowizacyjną składał się market, restauracja, lodziarnio-kawiarnia i bar na plaży. Bar jak wspomniałem serwował świetne cozze i bardzo dobre drinki. Kawiarnia była fajnym miejscem na podwieczorkową kawę z lodami, na przykład po basenie. A market oprócz standardowego spożywczego zaopatrzenia, w tym dobrych tanich win, posiadał w swojej ofercie gorące mięsa z rożna (świetnie przyprawione i wypieczone kurczaki). Restauracja kempingowa była jedną z lepszych restauracji kempingowych, a może najlepszą, w której byłem. Zarówno nastrojowa wewnętrzna sala jak i zadaszony taras z otwartymi bokami z najpiękniejszym widokiem na morze i wzgórza. Restauracja serwowała bardzo smaczne i obfite lunche dnia, dania z karty wieczorem i doskonałe wina. Specjalizowała się w owocach morza i rybach, na wszystkie możliwe sposoby. Ale dania mięsne też miała przednie oraz świetny krem z pomidorów.

zobacz galerię zdjęć (5)
Centro Vacanze Mirage 6
Knajpki

Może ten kemping nie powodował jakiegoś wielkiego zachwytu, ale pozostawił bardzo dobre wrażenie. Fajny całokształt do relaksacyjnego kempingowego odpoczynku nad ciepłym morzem.

Spina Camping Village

To mój ulubiony włoski kemping. Czy jest najlepszy? Bynajmniej nie ma najwięcej gwiazdek. Analitycznie rozważając zapewne też nie. Ale po prostu bardzo go lubię. Często właśnie tak się zdarza, że podoba nam się, lubimy, nie to co powszechnie uznawane jest za najwartościowsze, nie najbardziej znane, nie najdroższe, nie najbardziej luksusowe. I często nie do końca rozumowo jesteśmy w stanie powiedzieć dlaczego. Na tym kempingu byłem podczas trzech moich wakacji. I dwa razy po dwa tygodnie, wówczas tylko na nim, spędzając całe włoskie wakacje. Za każdym razem inny „domek”. Za każdym razem inne doświadczenia. Za każdym razem było świetnie.

Kemping jest ostatnim, najdalej na południe zlokalizowanym na wybrzeżu Adriatyku w gminie Comacchio w prowincji Ferrara w regionie Emilia Romania na końcu kurortu Lido di Spina. Odległość od mojego Milanówka to 1415 kilometrów, czyli nieco ponad 14 godzin samej jazdy. Położony jest na mierzei oddzielającej Adriatyk od dużego przybrzeżnego jeziora. W jego otoczeniu na samej mierzei znajduje się jeszcze kilka innych małych przybrzeżnych jezior, w tym Lago di Spina i kilka rezerwatów przyrody. Do samego centrum kurortu Lido di Spina zarówno trasą samochodową, jak i spacerową przez lasek piniowy, na terenie którego położony jest kemping, jest trochę ponad kilometr. Otoczenie i lasek piniowy na kempingu to część jego uroku. Sam lasek piniowy to też bardzo przyjemny zapach jak również dużo miłego cienia. Rezerwaty przyrody, jeziora i lasek piniowy to siedzisko różnych gatunków ptaków. Atrakcyjne miejsce dla ornitologów. Oprócz życia kempingowego, które jedynie intensywne jest w jego centrum z wszystkimi atrakcjami, trele ptaków to niemal jedyny hałas jaki można na nim usłyszeć.  To idealne miejsce do typowego kempingowego relaksacyjnego spędzania czasu składającego się z plażowania, basenowania i tarasowania. Że tak jest, niech świadczy fakt, że na tym kempingu jest najwięcej zagospodarowanych, wynajętych na stałe przez Włochów „piazzoli”, którzy potworzyli cudne działki z kamperami, przyczepami lub domkami kempingowymi z pełną infrastrukturą wakacyjną i ozdobionymi kolorowymi własnymi ogródkami. To też wzmacnia klimat kempingu. Spina to duży kemping. Dużo „domków”. Dużo turystów. A jednocześnie jest to mało odczuwalne. Znów między innymi dzięki piniowym drzewom, wśród których ludzie „giną” i które wymuszają większe odległości między poszczególnymi „domkami” niż na innych kempingach.

Wakacyjne destynacje - włoska wioska turystyczna

zobacz galerię zdjęć (5)
Spina Camping Village 1

Ale to też doskonałe miejsce do wycieczkowych wypadów. Sama Emilia Romania ma dziesiątki ciekawych i przepięknych miejsc, a Toskania i Veneto oraz San Marino też nie są bardzo daleko. W Emilii Romanii ze Spiny koniecznie należy zwiedzić Comacchio (13 km) i Ravennę (30 km). Ferrara i Bolonia też nie są daleko, bo odpowiednia 65 km i 100 km. A jest jeszcze całe mnóstwo zarówno cudnych małych miasteczek (choćby San Leo, o którym już wspominałem ok. 100 km), jak większych miast (Rimini, bo to nie tylko kurort – 85 km) oraz San Marino – ok. 110 km. Do mojej ulubionej Chioggii w Veneto też nie jest daleko, bo 70 kilometrów. Z niej można popłynąć do Wenecji. Do samej Wenecji drogą jest niespełna 120 kilometrów. I podobna odległość do Padwy. To też niezłe miejsce do zwiedzenia północno-zachodniej części Toskanii. Może to nie najbardziej urokliwa część Toskanii, ale można zobaczyć Toskanię mniej znaną z pocztówek i przewodników. Jak choćby jej górską część czy niewielkie, a bajeczne Anghiari do którego jest około 150 kilometrów, czy Arezzo (180 kilometrów) mniej znane niż Florencja, Siena, Pizza czy Lukka, a bynajmniej nie mniej fascynujące. A do samej Florencji jest mniej więcej dwie i pół godziny drogi głównie po autostradach i 220 kilometrów lub trzy i pół godziny drogi i 160 kilometrów bocznymi w dużej mierze widokowymi drogami, częściowo górskimi. Z autopsji mogę powiedzieć, że są to fantastyczne wycieczki.

W czasie tych kilku lat, kiedy spędzałem na Spinie swoje wakacje, jej struktur zakwaterowania nie można by zaliczyć do specjalnie luksusowych i reprezentacyjnych. Wiele z nich, nawet tych najwyższego standardu było wiekowych, co nie oznacza, że zaniedbanych. W gruncie rzeczy bardzo pasowały do otocznia i lasku piniowego i tworzyły klimat kempingu. Ale tam też stopniowo pojawiają się nowe konstrukcje lub następuje kompletna renowacja wnętrz już istniejących. Jak choćby w przypadku do niedawna najbardziej luksusowego bungalowu przypominającego zewnętrznie nasz domek kempingowy Brda, ale większego, ładniejszego, bardziej funkcjonalnego i o wysokim standardzie wyposażenia. Natomiast zarówno te struktury zakwaterowania, w których mieszkałem, jak i te które wyłącznie oglądałem były bardzo funkcjonalne. Mieszkaliśmy w trzech różnych. I za każdym razem mieliśmy szczęście, albo do świetnej lokalizacji, albo do promocji cenowej, albo do dodatkowej pozytywnej niespodzianki już na miejscu. Mieszkaliśmy zarówno w strukturalnym bungalowie zaprojektowanym na bazie mobilhomu, w murowanym bungalowie, jak i mobilhomie. Domek strukturalny, bodajże najstarszy typ zakwaterowania na kempingu w rzucie miał kształt litery L z równymi bokami. A uzupełnieniem do kwadratu był zadaszony taras. Na połączeniu obu boków był livingroom z kuchnią, od niego odchodziły dwie sypialnie. Każda z nich miała własną łazienkę. Pełne kuchenne wyposażenie plus meble tarasowe i w zasadzie nic więcej nie potrzeba. Chyba najniższego standardu na kempingu są murowane bungalowy. Owszem mają dość ciekawą architekturę i są mocno kolorowe, ale mają tylko jedną łazienkę, małe sypialnie i są najsłabiej wyposażone jeśli chodzi o meble w livingroomie i na tarasie. Ale w gruncie rzeczy nic im nie brakuje. W przypadku Mobilhomu spotkała nas niespodzianka, gdyż zakwaterowano nas w mobilhomie o standard wyższym niż ten, który zamówiliśmy. Przyzwoita wielkość, bardzo dobre wyposażenie i również dwie łazienki. Oraz trafiła nam się lokalizacja z brzegu kempingu tuż przy zewnętrznym lasku piniowym, więc traktem przed naszym mobilhomem rzadko kto się przemieszczał, oraz było bardzo blisko wyjścia na plażę. Spina to kemping przyjazny czworonogom. Większość struktur zakwaterowania ma swoje odpowiedniki do mieszkania z psami. Mają te same nazwy z dodatkiem „dog”. Głowna różnica od tych „zwykłych” to sposób ogrodzenia i zamykania tarasu, by czworonóg samodzielnie z niego nie wyszedł. A te struktury zakwaterowania dla właścicieli z czworonogami stanowią odrębne „osiedla”, by psy nikomu nie przeszkadzały. Większość struktur zakwaterowania ma również swoje odpowiedniki oznaczone dodatkową literą „A” dla niepełnosprawnych. Te oprócz wewnętrznych udogodnień, przede wszystkim w łazience, mają podjazdowe rampy do wejścia.

zobacz galerię zdjęć ( 66)
Spina Camping Village 2
Mobilhomy

zobacz galerię zdjęć (47)
Spina Camping Village 3
Bungalowy i inne

Jak dla mnie wszystko na tym kempingu jest dodatnie, a nawet jeśli coś posiada minusy to rekompensują to z nadwyżką plusy. Chyba największym plusem Spiny jest plaża. Wielki plus, który dla niektórych może mieć również wielkie dwa minusy. Pierwszy minus to odległość do plaży. Nie jest to kemping bezpośrednio przy plaży. Od bramy kempingu jest to 900 metrów, a od jego najdalszego miejsca ponad 1.300 metrów. Ja nigdy nie miałem dalej niż kilometr. Te 900 metrów można było pokonać wahadłowo jeżdżącym autobusem między kempingiem, a plażą. Autobus oczywiście jak to we Włoszech kursował tylko w godzinach „urzędowych”, czyli również z przerwą na lunch. Te 900 metrów można było pokonać również spacerkiem, który wolnym krokiem zajmował niespełna kwadrans. Droga została wytyczona przez rezerwat przyrody obok Lago di Spina, więc jest ciekawa (no może poza największymi upałami i po długich pobytach na plaży). Są również miejsca, gdzie można zboczyć z drogi i pozachwycać się przyrodą, nawet z tarasów widokowych. Sama plaża ma dwie części. Po lewej stronie jest część z leżakami i parasolami. Do niektórych struktur zakwaterowania przynależą bezpłatne takie zestawy i tak mi się zdarzyło, a do niektórych są dodatkowo płatne jak w większości kempingów. Jako plus jest ich liczba (250 zestawów) i rozmieszczenie oraz obsługa. Przy tej strefie na końcu drogi dojazdowej do plaży jest plażowy bar – restauracja Dolce Vita oraz sanitariaty z prysznicami również z ciepłą wodą i kabiny przebieralnie. W Dolce Vita można napić się świetnej kawy czy posmakować drinków, ochłodzić się lodami, ale w porze lunchu zjeść bardzo smakowity posiłek. Smaki są wzmocnione spożywaniem posiłku na tarasie pod parasolami z widokiem na morze, jego zapachem i szumem. To niemal grzech będąc na plaży nie udać się tam przynajmniej na drinka. Po prawej stronie od drogi jest dzika plaża. Bardzo szeroka, z ładnym piaskiem, oczywiście bardzo ciepłą wodą w Adriatyku, na ogół bez glonów i długa na prawie dwa kilometry, więc idealna do spacerów brzegiem morza. A przy tym oprócz kawałka tuż przy barze niemal całkowicie pusta, gdyż leżącą przy rezerwacie przyrody, a droga z kempingu jest praktycznie jedyną by nią dotrzeć. I to na włoskich plażach przy kempingach było jedno z nielicznych miejsc gdzie widziałem kobiety opalające się topless (we Włoszech raczej rzadkość) jak i naturystów. Ale ponieważ ta plaża w zasadzie należy do rezerwatu, więc ma wadę, która niektórym może przeszkadzać. Jest na niej mnóstwo rozmaitości, które na brzeg wyrzuca morze, bo generalnie jest to plaża dzika w pełnym sensie tego określenia i sprzątana wyłącznie podczas akcji ekologów lub przez pojedynczych turystów. Ale pełnia dzikość plaży to też jej urok. Samo plażowanie nie jest moją ulubioną formą rozrywki. A kąpiele morskie lubię tylko w bardzo ciepłej wodzie. A na Spinie wiele czasu spędziłem na plaży. I wiele książek tam przeczytałem.

zobacz galerię zdjęć (9)
Spina Camping Village 4
Plaża

Oprócz plażowego baru Dolce Vita pozostała część kempingowa związana z aprowizacją i gastronomią również jest powyżej średniej. Kempingową restaurację polubiłem nie tylko za to, że kiedyś w gratisie dostaliśmy jedno danie i to z tych moich włoskich ulubionych czyli fritto misto di pesce, a na dodatek rewelacyjne, ale za całokształt menu, które zawierało również chociażby pyszne cozze, różne pasty, dania mięsne, oczywiście pizze, a także desery, nie wspominając o włoskich winach. Take away praktycznie serwował niewiele mniej dań, oczywiście nieco tańszych niż w restauracji, choć restauracja też miała przyzwoite ceny. Pizza była w cenie pizzy w bardzo dobrej polskiej pizzerii, a niewątpliwie lepsza. Market należący do sieci Despar oprócz bardzo przyzwoitego zaopatrzenia w umiarkowanych cenach, oferował wino lane do butelek z beczki. Białe, różowe, czerwone, musujące. Owszem to było podstawowe wino stołowe, lekkie, a zarazem całkiem przyzwoite w smaku, ale w cenie nieosiągalnej na polskim rynku. Od półtora do dwóch razy tańsze niż najtańsze wina w polskich sklepach, a od nich znakomicie lepsze.

zobacz galerię zdjęć (10)
Spina Camping Village 5
Knajpki

zobacz galerię zdjęć (3)
Spina Camping Village 6
Market

Przynajmniej dwa z odwiedzanych przeze mnie kempingów miały większe i teoretycznie bardziej atrakcyjne Aquaparki. Jeszcze kilka w miarę na podobnym poziomie. Ten na Spinie jest bardzo fajny. Bardzo chętnie z niego korzystaliśmy. Ma swoje atrakcje. To czego mu brakuje by spełnił wszystkie moje wymagania to: widoku na morze i drink baru tuż przy nim. Owszem jest tam budka, w której można zakupić drinki czy lody, ale to zupełnie co innego niż usiąść przy drinku lub drobnych przekąskach przy basenie w strojach plażowych, albo wieczorem przy podświetlonym basenie. Do pełni szczęścia mogłoby być więcej drzew i bardziej zacieniony teren. Owszem jest sporo leżaków i parasoli, ale bywa, że wszystkie są zajęte. Aquapark na Spinie składa się z kompleksu trzech basenów o powierzchni wody 620 m2 i terenu do opalania wokół basenów o powierzchni 1000 m2. Znajdziecie tu tradycyjny basen do pływania tak zwany pół-olimpijski. Jest też bardzo kolorowy basen dla dzieci do lat trzech z głębokością do 30 cm, małymi płaszczami wodnymi i spryskiwaczami oraz kolorowymi figurkami zabawkami. Jest jeszcze kompleks dwóch zachodzących na siebie okrągłych basenów do zabaw wodnych, z progresywną głębokością, trzema rodzajami zjeżdżalni oraz miejscami z jacuzzi. Czyli dla każdego coś miłego.

zobacz galerię zdjęć (12)
Spina Camping Village 7
Aquapark

Tak jak każdy dobry kemping ten też ma boiska sportowe do mini piłki nożnej, siatkówki, koszykówki, tenisa, bocce, stoły do ping-ponga, wypożyczalnia rowerów, jest SPA, są animacje dla dzieci i dorosłych oraz place zabaw dla dzieci z „dmuchawcami’ i różnymi grami.

A towarzyskich olśnień międzynarodowych nie doznaliśmy, raczej w naszym udziale były obserwacje socjologiczne i fantastyczne doznanie towarzyskie krajowe. Ostatni nasza eskapada na Spinę była w towarzystwie rodziny dobrych znajomych. Razem w dwie rodziny, osiem osób, pojechaliśmy wypożyczonym wielkim vanem. Mieszkaliśmy w sąsiednich mobilhomach. Po fatalnych doświadczeniach z przyjaciółmi na Riva Verde i Mirage miałem duże obawy. Ale to były jedne z bardziej udanych naszych wakacji. Nie tylko włoskich. Wszystko idealnie zagrało. To kwestia charakterów, nastawienia, skłonności do lekkich kompromisów, a przede wszystkim uważności na wszystko co jest dalej niż czubek własnego nosa. Za pierwszy razem na Spinie za sąsiadów mieliśmy młode małżeństwo Szwajcarów z dwójką małych dzieci oraz dwie starsze Włoszki z dwiema dziewczynkami takimi młodszymi nastolatkami. Babcie z wnuczkami. Szczególnie Włoszki były bardzo sympatyczne. W gruncie rzeczy zbyt dużo nie rozmawialiśmy z sąsiadami. Zamieniliśmy po kilka zdań. Szwajcarzy mimo, że plaża, basen i inne atrakcje były o kilka kroków niemal cały czas spędzali w swoim domku, a ich dzieci przed domkiem. Ich matka mniej więcej co kwadrans wynurzała się z domku z okrzykiem „Lora, David”, by upewnić się czy dzieci nie zginęły. Za drugim razem za sąsiadów mieliśmy małżeństwo Włochów w średnim wieku, z córkami średnimi nastolatkami. Z wyglądu i zachowania typowa inteligencka klasa średnia, prawnicy, lekarze, a może urzędnicy wyższego szczebla. Niesamowicie eleganccy, wymuskani, wystrojeni, trochę sztywni, zupełnie nie pasujący do luźnej kempingowej atmosfery. Trudno było nawiązać z nimi jakikolwiek kontakt, bo oni sami między sobą dziennie zamieniali po kilka słów. Bardzo dziwne zjawisko socjologiczne. Ale jeszcze dziwniejszym zjawiskiem byli inni sąsiedzi, tacy mieszkający vis-à-vis. Troje. Dwie Tajki. Matka z dorosłą córką tak na oko dwudziestoletnią, a sama w okolicy czterdziestki. Były z Włochem, kilka ładnych lat młodszym od matki, a ponad 10 lat starszym od córki. Na podstawie obserwacji wyglądu i zachowania raczej pracownik fizyczny. Zagadką nie do rozwiązania, po zachowaniu całej trójki było czy Włoch był partnerem matki czy córki. Czasami wydawało się, że obu. Od momentu przyjazdu i wyjścia z samochodu jedynym obowiązkiem Włocha było chłodzenie piwa, a z rozrywek przede wszystkim jego picie. Zaś Tajki cały czas były zajęte. Rozpakowanie samochodu, przyrządzanie posiłków, sprzątanie domku, robienie zakupów, noszenie rzeczy na plażę i wiele innych. Miałem wrażenie, że one są zajęte dwadzieścia cztery godziny na dobę.

Wielce jest prawdopodobne, że jeżeli znów się zdecydujemy na kolejne włoskie kempingowe wakacje to pojedziemy na Spinę. Tym bardziej, jeśli trafi się jakaś ciekawa promocyjna oferta, a na tym kempingu trafiają się dość często. Choć nęcą nas również inne rejony Włoch.

Villaggio Turistico Belvedere Pineta

Ten kemping budzi we mnie najbardziej mieszane uczucia. W zasadzie powinienem napisać, że był wyraźnie najsłabszy. Ma dwa duże minusy, a jeden olbrzymi. Pomysł na niego był odmienny niż podczas innych moich włoskich wakacji. Pobyt na nim był uzupełnieniem drugiego tygodnia wakacji we Włoszech. Na drugi tydzień od przyjaciół dostaliśmy klucze do ich mieszkania w Wenecji. Tydzień wakacji z darmowym noclegiem i całą strukturą mieszkalną, to wyjątkowy przypadek. Nieporównywalny z jakimkolwiek jednodniowymi wycieczkami do Wenecji. A przecież większość właśnie tak ją zwiedza. Ja co prawda kiedyś wcześniej byłem w Wenecji cztery dni, ale nadal to była wyjątkowa atrakcja, pozwalająca zwiedzić każdy zakątek tego miasta. Pomysł na kemping był taki, by był on położony po drodze do Wenecji. Wenecja jak wiadomo leży w regionie Veneto czyli w Wenecji Euganejskiej. Ale ten region Włoch zdążyliśmy wcześniej w miarę dobrze poznać. Po drodze z Polski, przed Veneto jest jeszcze jeden region Włoch – Friuli-Venezia Giulia czyli Friuli-Wenecja Julijska, między właśnie Veneto, a Słowenią, również nad Adriatykiem. Generalnie region stosunkowo rzadko turystycznie odwiedzany przez naszych rodaków, a nam praktycznie nie znany. W tym regionie jest sporo ciekawych kempingów nad Adriatykiem. Większość z nich ma jedną wadę. Są stosunkowo drogie. A Belvedere Pineta takim nie był i wszystkie jego oferty w Internecie były zachęcające, choć nie zachwycające. Cóż często się zdarza, że oferty nie pokazują ujemnych stron, a nawet je ukrywają. Tak było i nadal jest z tym kempingiem. Moje mieszane uczucia związane z nim są pokłosiem pogody jaka nam się wówczas trafiła. Podróż na kemping odbyła się w słonecznej pięknej pogodzie. Włochy powitały nas żarem lejącym się z nieba. Ale w momencie zjazdu z autostrady, jakieś dwadzieścia parę kilometrów przed kempingiem pojawiły się nad nami czarne chmury. A w momencie przyjazdu na kemping zaczęło lać jak z cebra. I lało z drobnymi przerwami i różnym nasileniem cztery dni. Taka aura nigdy wcześniej, ani później we Włoszech nam się nie przytrafiła. Owszem bywało, że mieliśmy trzy pochmurne dni, z przelotnymi opadami, ale nie aż tak mocno deszczowe. Aura w dużym stopniu zaważyła na moim odbiorze kempingu.

Villaggio Turistico Belvedere Pineta położony jest w Località Belvedere gminie Grado prowincji Gorizia regionie Friuli-Venezia Giulia około 1160 kilometrów do Milanówka. Jeden z najbliżej położonych kempingów nad Adriatykiem we Włoszech od Milanówka. Trasa do pokonania w około 11 godzin samej jazdy, więc bez problemu na jeden dzień. Ponad 1130 kilometrów trasami szybkiego ruchu i autostradami. Podobna odległość i czas jazdy jest jeżeli wybierzemy drogę przez Słowenię, ale wówczas mamy dodatkowe opłaty za winiety. W Austrii można rozważyć czy nie pojechać zamiast cały czas A2, jak na ogół większość naszych rodaków jeździ, a odbić za Wiedniem w S6 i wrócić na A2 w okolicach Klagenfurtu. Trasa o dwadzieścia parę kilometrów krótsza, o dwadzieścia parę minut dłuższa. Większość trasą szybkiego ruchu, choć są odcinki dróg krajowych. Równie ciekawa widokowo. Na ogół mniejszy ruch. I poznaje się, przynajmniej zza szyb auta, inny, nowy kawałek Austrii.

Ze względu na pogodę początek naszego pobytu był przede wszystkim literacki. Tym razem nie na plaży, a pod dachem. Jednocześnie hedonistyczno jedzeniowo winny. Ale także wycieczkowy. A w okolicy jest kilka bardzo ciekawych miejsc jak choćby samo Grado (7 km, przede wszystkim groblą oddzielającą dwie części laguny), Akwileja (6 km), Palmanova (23 km), Castello di Miramare (50 km), Triest (59 km), Gorizia (38 km), Cividale del Friuli (50 km). Mimo brzydkiej pogody, trochę szczęście nam sprzyjało podczas wycieczek, bo ilekroć dotarliśmy do celu wycieczki, na ogół następowało przejaśnienie i nawet pojawiało się słoneczko. Jako baza wypadowa do wycieczek kemping jest dobrze zlokalizowany. To był także czas towarzyski. Bezpośrednimi naszymi sąsiadami byli bardzo sympatyczni, młodzi, a nawet bardzo młodzi Niemcy, którzy przyjechali zabytkowym Golfem. On miał niespełna 20 lat, a ona siedemnaście. Chyba na żadnym innym kempingu z sąsiadami tyle nie rozmawialiśmy. Później przyjechali do nas na jeden dzień do Wenecji.

Drugim, po pogodzie czynnikiem, który pozostawił negatywne wrażenie było obłożenie kempingu, a w zasadzie jego brak. Do tej pory na wszystkich kempingach, na których byliśmy obłożenie było między 80%, a 100%. A tam tak na oko około 30%. Bardzo niewielkie w mobilhomach, bungalowach i apartamentach, choć te nie odbiegały wcale od włoskiego kempingowego standardu, a niektóre typy były bardzo atrakcyjne, a znacznie większe na piazzolach gdzie ludzie przyjechali własnymi kamperami czy z kempingowymi przyczepami. Pewnie pogoda miała na to wpływ. Pewnie również sam kemping i jego jakość. To był rok największego światowego kryzysu ekonomicznego, który bardzo mocno dotknął Włochów i wielu z nich pozostało w domach w czasie wakacji. Kryzys widać było również w większości knajpek w okolicy. Jedynie w Wenecji nie był dostrzegalny.

Wakacyjne destynacje - włoska wioska turystyczna
Villaggio Turistico Belvedere Pineta

zobacz galerię zdjęć (8)
Villaggio Turistico Belvedere Pineta 1

Sam teren kempingu był jednym z bardziej atrakcyjnych, choć może nie aż tak zadbany jak innych. Powierzchniowo duży kemping, ale według liczby miejsc zakwaterowania średniej wielkości. To co było na nim plusem, to to, że zarówno bungalowy jak i mobilhomy, jeden od drugiego były w stosunkowo dużej odległości tworząc sporą intymną przestrzeń do relaksu na świeżym powietrzu przy własnym domku. To bardzo dobry kemping właśnie do takiego leniwego kempingowego życia. Tym bardziej, że mocno zadrzewiony i ocieniony oraz bez struktury „miejskiej”. Oprócz tego, że domki nie stały blisko siebie, to były porozrzucane nie od linijki i takie same, bynajmniej nie prostopadłe i nie równoległe były alejki na kempingu. Teren kempingu był atrakcyjny do krótkich spacerów. Każdy typ zakwaterowania, a jeszcze w stosunku do swojej ceny, plasował się w górnej strefie stanów średnich. No może oprócz jednego typu apartamentów, w których przede wszystkim ze względu na cenę mieszkaliśmy. Choć te apartamenty również miały swój urok. A ostatnio na kempingu przybył jeszcze jeden typ domków strukturalnych o nieco wyższym standardzie.

zobacz galerię zdjęć (36)
Villaggio Turistico Belvedere Pineta 2
Mobilhomy i inne

Teoretycznie ten kemping położony jest nad Adriatykiem, ale praktycznie nad brzegiem Laguny di Grado i to jeszcze jej wschodniej części oddzielonej od reszty groblą, niemal zamkniętej, a co za tym idzie ze stojącą wodą. O ile sama plaża przy kempingu nie jest tragiczna, ale niestety średnia, to zejście do wody i kąpiel w niej, już tak. Woda ma zerową przejrzystość, śmierdzi mułem i muliste bardzo nieprzyjemne ma dno. Jeżeli ktoś ma ochotę na morskie kąpiele winien pojechać groblą do Grado, albo jeszcze lepiej do Grado Pineta (7-9 kilometrów). Tam nad Adriatykiem są bardzo ładne plaże i przyjemne morze.

zobacz galerię zdjęć (6)
Villaggio Turistico Belvedere Pineta 3
Plaża

Baseny też nie są wielkim atutem tego kempingu. W pewnych aspektach może lepsze niż na Florenzu, czy Jesolo Mare, bo są dwa obok siebie. Jeden klasyczny do pływania, a drugi dla dzieci ze zjeżdżalnią. Położone w lasku sosnowym, czyli trochę cienia i uroku. Są leżaki i parasole. Ale po basenach widać, że ich świetność dawno minęła. Przy takiej plaży i fatalnej wodzie w lagunie, aż się prosi by w ich miejsce powstał Aquapark z mnóstwem atrakcji. Szczególnie, że na kempingu nie brakuje do tego miejsca. Niewątpliwie atrakcyjność kempingu by wielokrotnie wzrosła.

zobacz galerię zdjęć (4)
Villaggio Turistico Belvedere Pineta 4
Baseny

Również place zabaw dla dzieci, które przypominają przyjemne osiedlowe place zabaw, odbiegają standardem od takowych na większości kempingów. Kemping posiada kilka boisk sportowych, siłownię na świeżym powietrzu i tor do minigolfa. Też znakomicie lepiej prezentują się na zdjęciach w Internecie niż faktycznie. Szczególnie tor do minigolfa, który był mocno zdewastowany.

zobacz galerię zdjęć (6)
Villaggio Turistico Belvedere Pineta 5
Sport

Natomiast pozytywnym zaskoczeniem był kempingowy market. Jeden z lepiej zaopatrzonych z marketów kempingowych, mimo tak znikomego obłożenia. Jeszcze przyjemniej w pamięci pozostała mi kempingowa knajpka. Przede wszystkim to są wrażenia. Ale z tamtejszego take away korzystaliśmy kilkukrotnie i pizza była bardzo dobra. A cozze, inne owoce morza, rybki i desery też niezłe.

zobacz galerię zdjęć (2)
Villaggio Turistico Belvedere Pineta 6
Market

zobacz galerię zdjęć (4)
Villaggio Turistico Belvedere Pineta 7
Knajpki

Podczas naszego pobytu pozytywnym zaskoczeniem była liczba animatorów, a bardziej animatorek i ich zapał, by nielicznym gościom, a szczególnie tym najmłodszym umilić pobyt i to w bardzo przyjazny, serdeczny sposób.

Zapewne więcej nie pojedziemy na ten kemping, choć tamten pobyt wcale nie był nieudany. Cóż są lepsze kempingi, a dla nas plaża i morze to bardzo ważny czynnik. Baseny też. Oczywiście to nie zaleta samego kempingu, ale jednym z największych atutów tamtego pobytu była znajomość z niemieckimi „dzieciakami”. Bardzo ciekawe było ich spojrzenie na naszą trudną i tragiczną wspólną historię oraz na dzisiejszą Europę. To taka lekcja, której powinni doświadczyć ci, którzy nigdy nie wyjeżdżali za granicę i którzy są karmieni martyrologicznym nacjonalizmem. Jeszcze po wakacjach przez jakiś czas z nimi korespondowaliśmy.

Village Camping Adria

To był ostatni z 12 kempingów, na których spędziłem moje włoskie wakacje. Ostatni, na którym byłem po raz pierwszy. Później były jeszcze wakacje na Spinie i Barricacie. Lubię ten kemping i mam do niego sentyment. Podwójny. Bardzo przyjemne wakacje i jedyny raz w przyczepie kempingowej. A poza tym właśnie tam narodził się pomysł napisania powieści erotycznej czyli „11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE”. Pisałem o tym w artykule zatytułowanym po prostu Village Camping Adria.

Adria położona jest w miejscowości Casal Borsetti, która jest częścią gminy Ravenna, w prowincji Ravenna, w regionie Emilia Romania, 15 kilometrów na północ od Rawenny. Jest to najbardziej na północ wysunięta miejscowość nad Adriatykiem w Emilii Romanii, za którą przepływa rzeka Reno.

To oczywiście doskonałe miejsce wypadowe do zwiedzenia zabytkowej Rawenny, ale także takich miejsc jak Rimini (77 km), San Marino (102 km), San Leo (103 km), Bolonia (93 km), Ferrara (73 km), a także części Toskanii. Do Rawenny, ze względu na jej bliskość, można udać się nie tylko na zwiedzanie, co winno być obligatoryjne, ale również na lunch lub dinner, bo w Rawennie jest sporo fajnych knajpek.

Wakacyjne destynacje - włoska wioska turystyczna
Village Camping Adria

Sam kemping miał trochę inny klimat niż wszystkie pozostałe, na których byłem. Adria z nich wszystkich w najmniejszym stopniu była „przedsiębiorstwem turystycznym”. Choć nie brakowało na niej większości udogodnień i atrakcji typowych dla włoskich kempingów. To bardziej było miejsce do spędzania wakacji w atmosferze kempingowej. Być może to tylko moje odczucia i wrażenia. Według zapamiętanych wrażeń był to najmniej „sformalizowany” kemping z największym luzem. Być może to wrażenie wynika z tego, że mieszkaliśmy w przyczepie kempingowej. To stosunkowo nieduży kemping, choć od naszego pobytu już się rozrósł. Dominowali na nim Włosi, choć i byli turyści innych narodowości. Również stosunkowo dużo było działek z kamperami i przyczepami, w tym takimi posadowionymi na stałe na kempingu. Sporo było również, nie nowoczesnych mobilhomów, czy luksusowych bungalowów, a drewnianych bungalowów, trochę zabytkowych. Urbanistycznie kemping oparty był na jednej głównej drodze przez jego środek i kilku poprzecznych uliczkach. A oprócz tego były zwykłe ziemne alejki. A większość udogodnień i atrakcji położona była na obrzeżach kempingu, niedaleko wjazdu do niego lub po przeciwnej stronie. Mieliśmy również odczucie, że na tym kempingu jest stosunkowo dużo stałych gości, dla których jest to miejsce na coroczne wakacje i miejsce wakacyjne dla mieszkańców okolicznych większych miast takich jak Rawenna, Bolonia, Ferrara, Forli, Cesena, czy Modena.

zobacz galerię zdjęć (6)
Village Camping Adria 1

Przyczepa kempingowa, w której mieszkaliśmy nie należała do zbyt dużych, ale było w niej wszystko co na kempingu jest potrzebne, by fajnie i wygodnie spędzić tydzień. Salon z sypialnią z podwójnym łóżkiem, małą sypialnię z piętrowym łóżkiem, łazienkę i mikroskopijne WC. Przed nią był duży namiotowy przedsionek z pełni wyposażoną kuchnią, a jeszcze przed nią drugi, może bardziej baldachimowy niż namiotowy z meblami ogrodowymi. A samo wnętrze przyczepy było pomysłowo rozplanowane z mnóstwem niedużych szafeczek i półeczek. Mieszkanie w przyczepie, choć może troszkę mniej wygodne niż w mobilhomie czy bungalowie ma niezaprzeczalny urok. To trochę inna „optyka” odczuwania kempingowej atmosfery.

Całkiem niebrzydka plażą z kempingowymi leżakami i parasolami oraz dziką niezagospodarowaną częścią. Niezbyt duża, ale również niezbyt zatłoczona, choć korzystali z niej nie tylko turyści z Adrii czy okolicznych apartamentów, ale także przyjeżdżający mieszkańcy Rawenny i innych okolicznych miejscowości. Generalnie piaszczysta, ale częściowo z dużymi kamiennymi głazami, które w dużej mierze choć nie tylko stanowiły ostrogi wysunięte w morze. Całkiem nie najgorszy bar plażowy, w którym przyjemnie było usiąść przy kawie, aperolu czy piwie Moretti, ale również można było zjeść różne sałatki, szynkę z melonem, cozze, owoce morza w różnych postaciach, czy niezłą rybkę. Najbardziej urokliwe było samo dojście do plaży. Niezbyt dalekie, bo około 150 metrów, przez leśny, zielony „tunel”.

zobacz galerię zdjęć (4)
Village Camping Adria 2
Plaża

Baseny na kempingu były dwa. Jeden niedaleko wjazdu na kemping. Typowy do pływania. Drugi po przeciwnej stronie kempingu. Lagunowego kształtu. Z jedną częścią z kilkoma jacuzzi i drugą do kąpieli wodnych z płaszczem wodnym z grzybka. Przy basenie była pizzeria – bar. A od naszego pobytu basen wzbogacił się o zestaw zjeżdżalni. Żaden z tych basenów nie zasługiwał na miano Aquaparku, ale w sumie oba była całkowicie wystarczające.

zobacz galerię zdjęć (12)
Village Camping Adria 3
Baseny