Warszawska Starówka w „11 KOBIET …”
„– … Kiedy ostatnio byłeś na Starówce?
– Wiesz, że nie pamiętam?
– To po zakupach pojedziemy na Starówkę i może tam zjemy lunch.”
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strona 267, część I tomu „Czerwiec”
„Udaliśmy się na przechadzkę po Starówce. Wysiedliśmy z autobusu na Miodowej nieopodal Kapitulnej. Kapitulna z latarniami w stylu retro przytwierdzonymi do ścian kamienic jest bardzo klimatyczną uliczką, jedną z ładniejszych na Starówce z wkomponowanym widokiem na pomnik Jana Kilińskiego. Później przeszliśmy Podwalem na plac Zamkowy. Dla mnie to od dzieciństwa standard, że spacer po Starówce powinien się zaczynać właśnie od placu Zamkowego, Kolumny Zygmunta i Zamku Królewskiego oraz widoku na trasę W-Z. Kapitulna to preludium, właściwe zwiedzanie musi się zacząć od placu Zamkowego, dlatego też do niego z Kapitulnej nie idę nigdy przy Barbakanie, a po drugiej stronie ulicy. Gdy nacieszę się placem Zamkowym, zawsze później przeżywam rozterki, czy dalej iść Piwną, Świętojańską, czy ewentualnie Kanonią. Każdy wybór jest równie świetny, bo każda z tych uliczek ma swój urok, i każdy jest fatalny, bo na ogół już się nie wraca do dwóch pozostałych.
…
Spacerowaliśmy powoli Piwną, zahaczając o Zapiecek, Świętojańską, Dziekanię, Kanonię, Jezuicką, Dawną aż po Brzozową. Tam, na Gnojnej Górze, przysiedliśmy na murku. Raczyliśmy się widokiem Wisły i Pragi, a także małymi łykami zimnego prosecco i większymi jeszcze w miarę chłodnej wody, którą Agata przezornie zabrała ze sobą. Wędrując po zabytkowych uliczkach, gadaliśmy niemal wyłącznie o nich, o starych kamienicach, o ich kolorach, detalach architektonicznych, obramowaniach drzwi i okien, gzymsach, reliefach na frontonach, szyldach. Zajrzeliśmy do kościoła św. Marcina i do bazyliki archikatedralnej, ale bardziej po to, by pobyć chwilę w chłodzie, niż podziwiać ich wnętrza. Celną dotarliśmy do Rynku. Rynek warszawskiej Starówki jest czymś wyjątkowym, lecz jednocześnie…
…
Jest w Europie jeszcze mnóstwo przepięknych placów-rynków, ale żaden z nich nie ma takiej historii. Żaden nie został odbudowany z totalnych zgliszczy w identycznej wersji jak przed zburzeniem. Dla warszawiaków z krwi i kości, z dziada pradziada, Rynek Starego Miasta z Małą Syrenką jest prawdziwym symbolem miasta, nie żaden inny, choć nie ma tu żadnej spektakularnej „atrakcji” turystycznej. Lubię tu na chwilę się zatrzymać i pokontemplować. Teraz też tak zrobiliśmy. Z Rynku Kamiennymi Schodkami – uwielbiam ten pasaż – zeszliśmy z powrotem na Brzozową, by później ścieżkami wspiąć się na górę obok pomnika Warsa i Sawy do tarasu widokowego na końcach Barbakanu.
....
Przeszliśmy jeszcze Krzywe Koło, Nowomiejską, Wąski Dunaj, Szeroki Dunaj i Rycerską wzdłuż Barbakanu. I znów znaleźliśmy się w punkcie wyjścia, czyli na placu Zamkowym. W ten sposób przeszliśmy niemal całe Stare Miasto. Nie zajrzeliśmy na Nowe Miasto, choć ono jest również ciekawe i ładne, ale to dobrze, bo wszystko zamknęło się w jednym klimacie.”
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 271-274, część I tomu „Czerwiec”
Marcin z Agatą w swoim spacerze po warszawskim Starym Mieście przeszli się prawie wszystkimi jego uliczkami. Warszawska Starówka nie jest duża, to malutki fragment miasta, na teoretycznie niedługi spacer. Niedługi spacer zarówno w kategorii odległościowej jak i czasowej. W kategorii czasowej na ogół staje się znacznie dłuższy niż wynikałoby to z odległości. Większość starówkowych kamieniczek wymaga większego zwrócenia uwagi na nie, zwolnienia tempa spaceru, nawet zatrzymania się, dostrzeżenia detali, chłonięcia natury, stylu i charakteru danego miejsca. Może warszawska Starówka nie jest najpiękniejsza, ale to wyjątkowa jej historia, a także całkowita inność od znakomitej reszty miasta, konglomeratu socrealizmu z nowoczesną korpourbanistyką. Inność Starówki to również tłum turystów od rana do późnych godzin nocnych, brak pośpiechu wśród ludzi spacerujących po jej uliczkach oraz szczątkowy ruch samochodowy. Czyli inny świat. Starówkę najlepiej zwiedzać bardzo wcześnie rano, bo to jedyna pora, gdy można być z nią niemal sam na sam.
Podążmy za Marcinem i Agatą ich trasą spacerową.
ulica Kapitulna
Przystanek autobusowy na Miodowej, na którym wysiedli moi bohaterowie jest tuż za Kapitulną. Od przystanku przez całą Kapitulną do Podwala jest około 160 metrów i jak podaje Google Maps pieszo trasa ta zajmuje 2 minuty.
Dwa wyróżniki Kapitulnej to widok od Miodowej na nią i pomnik Jana Kilińskiego umiejscowiony już na Podwalu oraz zabytkowe lampy przytwierdzone do ścian kamienic. Dla pierwszego warto być tu o świcie, dla drugiego w nocy. Dla mnie od dzieciństwa była to urokliwa brama do magicznego Starego Miasta.
Ulica Kapitulna tak jak i całe Stare Miasto należy administracyjnie do Śródmieścia. Ulica została wytyczona w 1689 r. Nazwa ulicy pochodzi od kapituły kolegiaty św. Jana. W XVII wieku nazywano ją również Szpadnią. Nazwa pochodziła od mieszkających tam rzemieślników wyrabiających broń sieczną. W XVIII wieku drewniana zabudowa ulicy zaczęła być zastępowana murowaną. Po jej południowej stronie znajdowało się pięć posesji, a po północnej cztery. Pod koniec wieku ulica miała stosunkowo zwartą, w większości dwupiętrową zabudowę. Do 1939 Kapitulna miała charakter cichego zaułka, zamieszkałego przez niezamożną ludność. Podczas obrony Warszawy we wrześniu 1939 spłonęły domy po nieparzystej stronie ulicy. Pozostałe zostały spalone i częściowo zburzone w 1944. Większość odbudowanych po wojnie budynków różni się od tych sprzed 1939.
ulica Podwale
Od ujścia ulicy Kapitulnej Podwalem do Placu Zamkowego jest około 200 metrów. Przejście tej trasy zajmuje ok. 3 minuty.
Dla mnie spacer Podwalem to widok na pozostałość ceglastych murów miejskich zwanych potocznie Barbakanem, za nim kamieniczki Starego Miasta, w kadrze Kolumna Zygmunta, następnie pojawiający się Zamek Królewski i cały Plac Zamkowy, a w oddali za Wisłą widoczny Stadion Narodowy. I chociaż na samym Podwalu jest sporo ciekawych obiektów, to w zasadzie są one dla mnie niezauważalne.
Biegnąca łukiem ulica powstała u stóp murów miejskich i fosy otaczających Stare Miasto. Początkowo zwana była ulicą Zawalną. Obecna nazwa nawiązuje do położenia ulicy przy dawnych wałach miejskich. W miarę powiększania się miasta budowane tu były kamienice bogatszych mieszczan i arystokracji, stopniowo opuszczających panującą wewnątrz murów ciasnotę. W XVIII wieku przy Podwalu znajdowało się 5 pałaców, 11 kamienic, 19 domów mieszczan, 2 dworki, stajnie, jatki, szpital miejski oraz kilka kantorów bankierskich. W 1881 ulicą poprowadzono linię tramwaju konnego. Do 1944 ulica po obu stronach była zabudowana kamienicami. Po 1945 nie odbudowano budynków po parzystej stronie ulicy, odsłaniając mury obronne.
Najciekawsze obiekty:
- Mury obronne Starego Miasta
- Pomnik Katyński
- Kamienica przy ul. Podwale 1
- Oficyny pałacu Branickich
- Cerkiew Świętej Trójcy
- Oficyny pałacu Młodziejowskiego
- Pomnik Jana Kilińskiego
- Kamień pamiątkowy w miejscu domu, w który w latach 187–1882 mieszkała Maria Konopnicka (róg ulicy Piekarskiej)
- Rzeźba Oświęcim II
- Oficyna pałacu Raczyńskich
- Pomnik Małego Powstańca
- Dawny szpital św. Ducha
- Barbakan
Plac Zamkowy
Przejście przez cały Plac Zamkowy, tak by zajrzeć w każdy jego zakamarek to około 600 metrów i 8 minut marszu. Tu trzeba być pod Kolumną Zygmunta, na tarasie widokowym nad Trasą W-Z, przy wejściu do Zamku Królewskiego i przy początkach ulic Kanonii, Świętojańskiej i Piwnej. W mojej pamięci Plac Zamkowy to miejsce spotkań pod Kolumną Zygmunta, Pałac Ślubów w zaułku przy Kanonii i pierwsze w Polsce ruchome schody w kamienicy Johna łączące Plac Zamkowy z Trasą W-Z. Ależ to była atrakcja. Cel moich wypraw w dzieciństwie.
Plac Zamkowy został wytyczony w latach 1818–1821 Zabudowa placu została zniszczona w 1939 i 1944. Został odbudowany w latach 1949–1958 w jednolitym stylu architektonicznym. Wschodnią pierzeję placu stanowi fasada Zamku Królewskiego. Na placu zaczyna się Trakt Królewski.
W 1644 za murami Starej Warszawy, przed Bramą Krakowską, wzniesiono kolumnę Zygmunta III Wazy, wokół której powstał niewielki plac. Plac Zamkowy powstał w latach 1818–1821 w wyniku wyburzenia zabudowań gospodarczych Zamku Królewskiego (już nie pełniącego wówczas funkcji siedziby władcy), Bramy Krakowskiej oraz kilku kamienic. Znajduje się w miejscu dawnego dziedzińca przedniego zamku i terenu znajdującego się przy Bramie Krakowskiej. 15 listopada 1920 na placu miało miejsce uroczyste wręczenie buławy marszałkowskiej pierwszemu marszałkowi Polski, Józefowi Piłsudskiemu. Zabudowa placu, która poważnie ucierpiała już podczas obrony Warszawy w 1939, została zniszczona podczas powstania warszawskiego i przed wycofaniem się okupacyjnych wojsk niemieckich. W 1948 pod placem zbudowano tunel Trasy W-Z. W 1949 plac został połączony z Trasą schodami ruchomymi. Plac został wyłożony grubą kostką granitową przeniesioną z placu Grzybowskiego. Przez wiele lat pełnił on funkcję parkingu samochodowego i krańcowego przystanku dla wielu linii autobusowych.
Najciekawsze obiekty:
- Kamienica Johna
- Kolumna Zygmunta III Wazy
- Mury obronne
- Kamienica Pod Pelikanem
- Pałac Pod Blachą
- Zamek Królewski w Warszawie
- Kamienica Kościelskich (Mansjonaria)
ulica Piwna
Z Placu Zamkowego Marcin z Agatą poszli Piwną, a następnie skręcili w Zapiecek. Były dwie możliwości
– przeszli tylko częścią Piwnej do skrętu w Zapiecek 170 metrów (2 minuty marszu),
– przeszli cała Piwną aż do Wąskiego Dunaju, zawrócili by dojść do Zapiecka. Ta trasa z podwójnym przejściem Piwnej od Zapiecka do Wąskiego Dunaju to 350 metrów, a marszem 5 minut.
Z opowiadania Marcina o wycieczce po Starówce można wysnuć wniosek, że dwoje pragmatyków zwiedzało ją bardzo pragmatycznie, czyli postawić tezę, że spacerowali zgodnie z drugim wariantem, by jak najmniej pominąć.
Dla mnie z Placu Zamkowego najczęstsza trasa na rynek biegła ulicą Świętojańską. Piwną wybierało się przede wszystkim ze względu na jej nazwę, gdy w programie na ogół wieczoru było piwo. To także rok 1977 i głodówka działaczy KORu u Świętego Marcina. Wówczas i ulica i kościół stały się popularne i celem wycieczek zarówno mieszkańców popierających opozycjonistów jak i tajnych esbeków.
Ulica Piwna jest najdłuższą ulica Starego Miasta w Warszawie, biegnąca od placu Zamkowego do ul. Wąski Dunaj. Została wytyczona na przełomie XIII/XIV wieku. Wtedy nazywano ją już Pywna. Nazwa najprawdopodobniej wiązała się z mieszczącymi się przy ulicy piwiarniami i browarami. Sporadycznie bywała także nazywana Szynkarską, od zawodu pierwszych mieszkańców. Jednak nazwa dotyczyła jedynie odcinka między ul. Wąski Dunaj a ul. Piekarską, pozostały fragment, do placu Zamkowego nazywano platea S. Martini, Mnichów lub Św. Marcina, Marcinkańską. Wspólna nazwa, Piwna, ustaliła się dla całej ulicy dopiero w roku 1743. Najstarszym obiektem murowanym przy ulicy jest kościół św. Marcina, wybudowany pierwotnie jako drewniany w latach 1353–54. W XV wieku zastąpił go gotycki kościół murowany o absydzie od strony ulicy Piwnej. Sam kościół został zupełnie przebudowany w XVII wieku; jego bryłę obrócono o 180 stopni, projektując główne wejście od strony ul. Piwnej. Po raz kolejny kościół przebudowano przed rokiem 1752. W XV wieku przy ulicy powstała pierwsza i przez wiele lat jedyna w mieście apteka.
Najciekawsze obiekty:
- Kościół św. Marcina
- Muzeum Farmacji im. mgr Antoniny Leśniewskiej
Kościół św. Marcina
Z opowieści Marcina wiemy, że był to jeden z dwóch kościołów, jeden z dwóch obiektów na Starym Mieście, do których on z Agatą weszli do środka. Kościół ten zawsze kojarzył mi się ze środowiskiem opozycyjnej inteligencji, z KOR-em i strajkiem głodowym ich członków.
Kościół św. Marcina znajduje się przy ul. Piwnej 11. Kościół został ufundowany wraz z klasztorem augustianów w 1353 roku. Pierwszy kościół powstał ok. 1380 pod wezwaniem św. Marcina i św. Doroty. W XVII i XVIII wieku kościół został przebudowany, odrestaurowany i otrzymał nową barokową fasadę. Zniszczona w 1944 świątynia została po wojnie odbudowana. Jej wnętrze jest jednak w dużej mierze nowoczesne. 24 maja 1977 rozpoczęła się w kościele tygodniowa głodówka opozycjonistów na rzecz uwolnienia aresztowanych robotników i działaczy KOR. W kościele tym spotykały się pierwsze grupy Odnowy w Duchu Świętym w Polsce. Kościół św. Marcina pełni tradycyjnie istotne role związane z nabożeństwami ekumenicznymi oraz duszpasterstwem środowisk warszawskiej inteligencji.
ulica Zapiecek
Z Piwnej to najkrótsza droga na Rynek. Marcin z Agatą, przeszli szybciutko Zapiecek, a będąc jedną nogą na Rynku weszli nie na niego, a w Świętojańską. Szybciutko to marszem około jednej minuty, bo uliczka ma długość 50-ciu paru metrów.
Dla mnie Zapiecek nigdy nie był ulicą, a zawsze placykiem. Takim pełnym uroku, na który przy każdym pobycie Na Starym Mieście trzeba było zajrzeć. Lubiłem nazwę tej uliczki. I kilka razy byłem w restauracji Zapiecek, do której wejście jest od Piwnej.
Ulica Zapiecek biegnie od ulicy Świętojańskiej do ul. Piwnej. Pierwotnie ulica Zapiecek była fragmentem ulicy Piekarskiej (jedna z nielicznych ulic, po której nie spacerowali nasi bohaterowie), po 1743 pojawia się jej osobna nazwa – Poprzeczna. Obecną nazwę, mającą charakter topograficzno-metaforyczny, nadano w 1770. To ulica bez numeracji, albowiem wszystkie przy niej kamienice mają numerację ulic Świętojańskiej, Piwnej lub Rynku. Po rozebraniu w roku 1831 dwóch kamienic przy ul. Świętojańskiej i Piwnej, powstał placyk w zachowanej do dziś formie. W XIX wieku na Zapiecku odbywał się popularny w Warszawie targ gołębi i ptaków śpiewających. W 1944 cała zabudowa ulicy została zniszczona. Na rogu Zapiecka i ul. Piwnej Stefan Wiechecki umiejscowił po wojnie książkową „Cafe pod Minogą“. Współcześnie w tym miejscu znajduje się restauracja „Zapiecek“. W 1985 w bruk ulicy wmurowano płytę granitową upamiętniającą wpisanie warszawskiego Starego Miasta na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
ulica Świętojańska
Z etapem zwiedzania starówki ulicą Świętojańską jest podobnie jak z Piwną – są dwa warianty.
– od Zapiecka do Dziekanii – 100 metrów i 1 minuta marszu,
– od Zapiecka do Placu Zamkowego mijając po drodze Dziekanię, a następnie powrót do Dziekanii – 230 metrów w 3 minuty.
Przy tych samych założeniach Marcin i Agata wybrali dłuższy wariant.
Świętojańska to dla mnie najczęstsza droga między Placem Zamkowym, a Rynkiem. To katedra Warszawska, w której to będąc jeszcze agnostykiem, a nie ateistą popełniłem ślub kościelny w zimny, deszczowy listopadowy dzień.
Ulica została wytyczona już przy lokacji miasta po roku 1408. Od zarania swych dziejów stanowiła główny szlak komunikacyjny Starej Warszawy, biegnąc od Bramy Krakowskiej do Rynku Starego Miasta. Była ona odcinkiem traktu z Czerska do Zakroczymia. Nazwa ulicy pochodzi od kościoła parafialnego św. Jana, wzniesionego tutaj w XIV wieku. Pierwotnie była nazywana ulicą Grodzką, w wieku XVII – Zamkową, Św. Jana. Obecna nazwa ustaliła się w początkach XVIII wieku. Do początku ubiegłego stulecia pisano Święto Jańska, po roku 1900 – łącznie. Zachodnią pierzeję ulicy, liczącą 19 posesji sięgających ul. Piwnej, przecięły dwie wąskie, komunikacyjne uliczki bez nazwy, później zabudowane i odtworzone po roku 1945. Klimatyczne wąziutkie pasaże, którymi lubiłem się przejść. Najwcześniejszą zabudowę ulicy stanowiły drewniane domostwa mieszczan. Pierwszy dom murowany przy ulicy powstał w połowie wieku XV pod nr. 5. Kolejne domy powstawały począwszy od wieku XVI. Tylne oficyny domów przy Świętojańskiej wychodziły na ul. Piwną. Zwarty blok zabudowy o frontach od strony obydwu ulic przybrał ostateczny kształt w XVIII wieku. Przy ulicy mieszkali m.in. zamożni kupcy, duchowni, złotnicy i cyrulicy. W końcu XVIII stulecia Świętojańska była najludniejszą ulicą Starego Miasta. Liczyła około 1100 mieszkańców. Kolejne stulecie przyniosło pauperyzację ulicy. Zamieszkujących tu dotąd duchownych, złotników i kupców zastąpili niezamożni rzemieślnicy, szewcy i urzędnicy niskiego szczebla. Miejsce wytwornych sklepów zajęły skromne sklepiki, dostosowane do możliwości finansowych mieszkańców ulicy. Podczas powstania warszawskiego ulica była miejscem ciężkich walk. Przy jej wylocie na plac Zamkowy zbudowano barykadę. Zburzoną zabudowę ulicy odbudowano w latach 1953–1959, wprowadzając niewielkie zmiany w stosunku do stanu sprzed zniszczenia. Przywrócono też bezimienne uliczki wiodące ku ul. Piwnej oraz bruk.
Najciekawsze obiekty:
- Kamienica Kościelskich (Mansjonaria)
- Bazylika archikatedralna św. Jana Chrzciciela
- Kościół Matki Boskiej Łaskawej
- Kamienica Pod Okrętem (jedna z moich ulubionych na Starym Mieście z okresu dzieciństwa)
Bazylika archikatedralna św. Jana Chrzciciela
Katedra warszawska w porównaniu z wieloma katedrami europejskimi niczym specjalnym się nie wyróżnia. Można powiedzieć, że jest jedną z mniej atrakcyjnych. Ja związane z katedrą mam jedno wspomnienie, które wyrugowało wszystkie inne. W niej brałem mój pierwszy ślub. Gości było na nim mnóstwo, ku mojemu totalnemu zaskoczeniu, że zapełnili calutki kościół, niczym na ślubie, który odbył się ponad 300 lat wcześniej Jana III Sobieskiego z Marią Kazimierą d’Arquien zwaną Marysieńką. To dwie najważniejsze uroczystości, które miały miejsce w tym kościele. Ale tych oficjalnych, państwowych było w jej historii znacznie więcej.
Bazylika archikatedralna św. Jana Chrzciciela czyli katedra archidiecezji warszawskiej znajdująca się przy ul. Świętojańskiej 8. Jest jedną z najstarszych świątyń Warszawy. Pierwotnie nosiła wezwanie Ścięcia św. Jana Chrzciciela, obecnie Męczeństwa św. Jana Chrzciciela. Stanowi jedno z najważniejszych miejsc kultury i tradycji narodowej Polski. W jej murach wygłaszał kazania ksiądz Piotr Skarga, Władysław IV Waza zaprzysiągł swoje pacta conventa, tu odbywały się śluby, koronacje dwóch władców Polski, pogrzeby wielu osobistości oraz została zaprzysiężona Konstytucja 3 maja. Świątynia została wzniesiona przy ulicy, a nie − jak w innych lokowanych w tamtym czasie polskich miastach − w narożniku rynku. Taka lokalizacja jest tłumaczona jej podwójną rolą – kościoła farnego (parafialnego) dla miasta oraz kaplicy dla zamku. Pierwszą świątynią w miejscu dzisiejszego prezbiterium była wybudowana na przełomie XIII i XIV wieku drewniana kaplica zamkowa. Kaplica ta w początku XIV wieku została kościołem parafialnym miasta. Na placyku za kościołem (obecnie ul. Kanonia) urządzono cmentarz. Około 1390 z inicjatywy księcia Janusza I Starszego powstała gotycka budowla murowana. Kościół stał się także miejscem pochówku książąt mazowieckich. Do XIX wieku stanowił przykład gotyku. W latach 1837–1842 będąca w złym stanie technicznym świątynia została gruntowanie przebudowana z funduszy rządowych w stylu neogotyku angielskiego. Świątynia została uszkodzona w czasie obrony Warszawy we wrześniu 1939 i niemal całkowicie zniszczona przez Niemców w 1944. Zrekonstruowano ją w latach 1948–1956 wzorując się na planach pierwotnego kościoła z XIV wieku. Została zbudowana w tzw. gotyku nadwiślańskim i wzorowana była również na fasadzie kościoła dominikanów św. apostołów Piotra i Pawła w Chełmnie i kościele św. Stanisława, św. Doroty i św. Wacława we Wrocławiu.
ulica Dziekania
Kolejny króciutki odcinek – około 75 metrów i 1 minuta marszem na trasie wycieczkowej z mojej powieści.
Rzadko w młodzieńczych latach wybierałem Dziekanię jako część trasy po Starówce. Wiele do zapamiętania nie mam. Dwa przejścia bramne to największy jej urok.
Ulica biegnąca wzdłuż bazyliki archikatedralnej św. Jana od placyku tworzonego przez ul. Kanonię do ul. Świętojańskiej. Ulica została wytyczona w XIV wieku na terenie należącym do dziekana kanoników kolegiaty św. Jana. Całą północną pierzeję ulicy wypełniała boczna ściana kolegiaty, zaś południową – pałac dziekana kanoników kolegiaty, kamienica wikariuszy nie odbudowana po zniszczeniu w roku 1944, oraz gmach szkoły kolegiackiej, przypisany numeracji ul. Świętojańskiej. Od połowy XIX wieku ulicę oświetlały latarnie gazowe zamocowane na przyściennych wysięgnikach, zaś bruk ulicy otrzymał dekorację w formie rombów z kamienia o odmiennej kolorystyce. Niemal całe otoczenie ulicy uległo zniszczeniu w roku 1944, m.in. za sprawą eksplozji miny samobieżnej Goliath, która podczas powstania warszawskiego uderzyła w południową ścianę korpusu katedry św. Jana.
Najciekawsze obiekty:
- Bazylika archikatedralna św. Jana Chrzciciela
- Muzeum Archidiecezji Warszawskiej
ulica Kanonia
Z Dziekanii Marcin z Agatą weszli na środkową część Kanonii. Tak jak na dwóch wcześniejszych uliczkach mieli dwie opcje:
– pójść w lewo krótszą drogą do skrzyżowania Jezuickiej z Dawną – 70 m; 1 minuta,
– pójść w prawo by jeszcze raz zajrzeć na Plac Zamkowy, a stamtąd zawrócić i przejść całą Kanonię aż przekształci się w Jezuicką przy Dawnej – 170 m; 2 minuty.
Czy ich dłuższa i częściowo podwójna trasa warta była zachodu? Prawy odcinek Kanonii, jak dla mnie jest mniej ciekawy. Ale trzy jego elementy się wyróżniają. Najpierw przejście bramne, potem Pałac Ślubów, a na koniec pojawiający się w bocznej perspektywie Zamek Królewski. O wiele ładniejszy i bardziej urokliwy jest odcinek Kanonii do Jezuickiej przybierający formę trójkątnego placyku, na tyłach Katedry. Tuż po wejściu na nią, gdy się odwrócimy widzimy dwa przejścia bramne pod kątem prostym. Jeden na Dziekanię, a drugi na drugą część Kanonii. Naprzeciwko wejścia trzy duże, bogate kamienice, wyglądające w stylu staromiejskich pałaców. A dalej najbardziej urokliwe, znacznie mniejsze kamieniczki staromiejskie, dawne domy kanoników kolegiaty św. Jana.
Ulica ma postać trójbocznego placu znajdującego się na tyłach katedry św. Jana w Warszawie, u zbiegu ulic Dziekanii, Jezuickiej i uliczki wiodącej z dziedzińca kuchennego Zamku Królewskiego. Nazwa nawiązuje do znajdujących się tam kanonii – domów kanoników kolegiaty św. Jana. Ulica znajduje się na terenie dawnego cmentarza przykościelnego, zwanego w XV wieku Farskim, zlikwidowanego w roku 1780. Siedziby kanoników początkowo budowano z drewna; pierwsze domy murowane powstały na przełomie XV i XVI wieku. Od stron południowej i południowo-zachodniej na Kanonię prowadzą dwie otynkowane na biało bramy. To fragment usytuowanego korytarza (nazywanego też galerią lub gankiem), który połączył Kolegiatę z Zamkiem Królewskim. Było to królewskie przejście z Zamku do prezbiterium. Cała zabudowa ulicy spłonęła podczas powstania warszawskiego. Kanonię odbudowano w latach 1958–1960, skracając budynki od strony Wisły i projektując od nowa ich tylne elewacje. Domy przy Kanonii jako jedyne na Starym Mieście zachowały układ szczytowy, typowy dla zabudowy miast Europy Północnej – w Polsce są to Gdańsk i Toruń. Najwęższa kamieniczka w rogu Kanonii (zbudowana znacznie później niż te pierwsze, dopiero w XVIII w.) ma zaledwie 2 m szerokości, a to ze względu na sprytne oszczędności finansowe (podatkowe), jakie zyskiwał właściciel tak wąskiej. Jest to najwęższa kamieniczka na Starym Mieście (ma kształt klina i szeroką fasadę od strony Wisły). W roku 1972 na Kanonii ustawiono dzwon odlany w Warszawie w roku 1646 dla Kolegiaty Bożego Ciała w Jarosławiu.
ulica Jezuicka
Patrząc pragmatycznie na trasę zwiedzania, a bardziej szwendania się przez Marcina i Agatę po Starym Mieście przejście Jezuicką było zbędne, bo z Kanonii można była niemal bezpośrednio wejść w Dawną. Najwyraźniej nasi bohaterowie chcieli od Jezuickiej zajrzeć na Rynek oraz zobaczyć gdzie mieścił się Komisariat Milicji Obywatelskiej na którym zamordowano Grzegorza Przemyka w 1983 roku, a dziś w jego podziemiach jest Muzeum Zimnej Wojny. A może po prostu chcieli przejść wszystkie możliwe uliczki na Starówce. Ta trasa to 130 metrów czyli 2 minuty chodzenia.
Ulica Jezuicka biegnie od Rynku Starego Miasta do ul. Kanonia. Ulica została wytyczona podczas lokacji miasta (początek XIV wieku). Pierwotnie nosiła nazwę Świętojańskiej. Obecną nazwę uzyskała w XVII wieku po wybudowaniu kościoła i klasztoru jezuitów. W XV wieku znajdowało się na niej dziewięć posesji (sześć po wschodniej stronie i trzy po zachodniej). Pierwsze informacje o kamienicach pochodzą z 1445 i 1462 r. Pierwszymi mieszkańcami byli w większości mieszczanie, wyżsi urzędnicy i duchowieństwo wyższej hierarchii kościelnej. W drugiej połowie XVIII wieku ulica została wybrukowana. Budynki spalone w 1944 r. zostały zrekonstruowane w latach 1953–1959. W 1983 na komisariacie milicji mieszczącym się pod nr 1/3 doszło do śmiertelnego pobicia Grzegorza Przemyka. Na Jezuickiej 4 (wejście od Brzozowej) mieści się Teatr Małego Widza dla dzieci w wieku od roku do 5 lat.
ulica Dawna
Kolejna króciutka uliczka na trasie spaceru. Tylko 55 metrów, czyli około minuty spaceru. Już samo wejście w nią ma swój urok, bo prowadzi pod budynkiem bramnym. A po jego przejściu pojawia nam się jeszcze bardziej urokliwy budynek bramny, niebieski, wyjście na Brzozową oraz widok na Wisłę i Pragę. Na ogół mało jest tu turystów. Lekkie odchylenie od głównej trasy i pewnie 90% zwiedzających tu nie zagląda. To ich strata, bo to bardzo sympatyczna część Starówki. Marcin i Agata należeli do tych co jak coś robili to na maksa, profesjonalnie perfekcyjnie, w pełni. Tak też czerpali przyjemności z życia. Dla nich to było w standardzie, że zwiedzając Stare Miasto należy zajrzeć w każdy jego zakątek.
Dla mnie Dawna była jedną z dwóch uliczek Starówki o największym uroku. Pełną magii i czaru bardzo dawnych lat. Jeżeli szwendałem się po Starówce bez pośpiechu, bez celu, a przy tym nie zapomniałem o niej ze względu na jej położenie nieco na uboczu, to bardzo chętnie na nią zaglądałem
Ulica Dawna biegnie od ulicy Brzozowej do ul. Jezuickiej. Została wytyczona zapewne pod koniec XVI wieku. W roku 1944 cała zabudowa ulicy została spalona. Wszystkie domy odbudowano w latach 1958–1960 wraz z przywróceniem arkadowej bramy i wylotu na ul. Jezuicką. Cała zabudowa przy Dawnej jest przyporządkowana numeracji innych ulic: Kanonii i Jezuickiej.
ulica Brzozowa
Po wyjściu z Dawnej na Brzozową naprzeciwko i lekko w prawo mamy taras widokowy na Górze Gnojnej. Miejsce odpoczynku Agaty i Marcina. Brzozową można pójść w lewo, albo samą ulicą między Teatrem Małego Widza, a rzeźbą siłacza, albo tarasem widokowym do Celnej, w którą to później moi bohaterowie skręcili, albo znacznie dalej w dół mijając Kamienne Schodki do Mostowej. Można pójść w prawo. Ta część ulicy to wyłącznie trakt pieszy, po chodniku w dół, zakończony schodkami do ulicy Steinkellera i fasadą od strony Wisły Zamku Królewskiego. Nasza dwójka najprawdopodobniej zeszła na dół, by po chwili wrócić, dokładając do swojej trasy dwa razy po ok. 100 metrów spacerem przez 3 minuty. Tylko po to, by przez ogrodzenie popatrzeć z bliska na wschodnią białą fasadę Zamku Królewskiego oraz na wychodzące na skarpę tylne kolorowe fasady kamieniczek przy Kanonii, które widoczne są jeszcze tylko z równoległej do Brzozowej biegnącej pomiędzy nią, a Wisłostradą ulicą Bugaj. Pierwsza część Brzozowej ta w lewo była etapem ich wycieczki po Górze Gnojnej, a kolejny odcinek od Kamiennych Schodków w ich górnej części, była etapem trasy Marcina i Agaty, po pobycie na Rynku.
Ten odcinek Brzozowej nie zachował się w mojej pamięci. Raczej niemożliwym jest bym na nim nie był, gdyż jestem przekonany, że zaglądałem w każdy zakątek Starego Miasta. Być może zdarzyło się to tylko raz.
Ulica Brzozowa biegnie od ul. Steinkellera do ul. Mostowej. Od XV wieku jest ulicą Starej Warszawy. Nazwa, nadana oficjalnie w 1770, pochodzi od brzóz rosnących na cmentarzu szpitala św. Łazarza znajdującym się u zbiegu z Mostową. Dawniej była zwana Podwalną, ze względu na jej położenie pod murami obronnymi miasta, oraz Między Spichlerzami – od spichlerzy znajdujących się po stronie parzystej ulicy. Z jednej strony zabudowana była oficynami kamienic rynkowych strony wschodniej. Po drugiej stronie na przełomie XVI i XVII wieku znajdowały się dworki drewniane oraz charakterystyczne dzielnice składów towarowych pełniące głównie funkcję spichlerzy do przechowywania zboża. W związku z przesunięciem się w XVIII wieku na wschód koryta Wisły spichrze znajdujące się pomiędzy ulicami Brzozową i Bugaj nie mogły już dłużej pełnić swych gospodarczych funkcji i zostały przekształcone na budynki mieszkalne. Okres 1939–1945 nie przyniósł przy ulicy wielkich zniszczeń, jednak podjęcie odbudowy domów dopiero w roku 1959 sprawiło, że niezabezpieczone 15 lat wypalone wcześniej obiekty nadawały się już tylko do rozbiórki i rekonstrukcji. Odbudowa nie była zbyt wierna: wprowadzono liczne zmiany w wyglądzie domów i ukształtowaniu ich fasad.
Najciekawsze obiekty:
- Góra Gnojna – dawne wysypisko śmieci znajdujące się na końcu ulicy Celnej i Brzozowej od strony Wisły
- Jezuicka 4 – Teatr Małego Widza
- Brzozowa 5 – kamienica Bornbachów wraz z reliktami Bramy Gnojnej
- Brzozowa 6/8a − tzw. Lengrenówka, dawne mieszkanie i pracownia Zbigniewa Lengrena, część Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego
- Brzozowa 11/13 – Centrum Interpretacji Zabytku
- Brzozowa 12 – dawny spichlerz Baltazara Strubicza z 1633 roku, później kamienica.
Góra Gnojna i Brzozowa do Celnej
Gnojna Góra była miejscem odpoczynku Marcina i Agaty i napawania się panoramą Wisły i Pragi. Z niej udali się Brzozową do Celnej. Odcinek od Dawnej przez taras widokowy do Celnej jest króciutki. To tylko niecałe 100 metrów, które można przejść w minutę. Ale znów można przypuścić, że zanim z Brzozowej skręcili w Celną to przeszli w dwie strony również odcinek Brzozowej od Celnej do górnej części Kamiennych Schodków, choćby po to by przejść obok Muzeum Warszawy. To było 300 metrów do przejścia w 4 minuty.
Gnojna Góra też była rzadkością w moich wycieczkach po Starym Mieście. Zaglądałem tu wyłącznie dla widoku Wisły i Pragi. A ten odcinek Brzozowej kojarzy mi się z Teatrem Adekwatnym, w którym bywałem, a w nim bywały całkiem ciekawe spektakle.
Do miejsca odpoczynku na Gnojnej Górze długość spaceru naszych bohaterów według mapy wyniosła ok. 2250 metrów, na pokonanie, których normalnym marszem po tym terenie teoretycznie potrzebnych było 31 minut.
Góra Gnojna, także Góra Gnojowa to wzniesienie znajdujące się na skarpie wiślanej na Starym Mieście w Warszawie między wylotami ulic Celnej i Dawnej a ul. Bugaj. Dawne wysypisko śmieci i nieczystości Starej Warszawy. Nazwa Gnojna Góra pochodzi od odpadków i gnoju, które trafiały w to miejsce z terenu całego miasta. Wysypisko funkcjonowało w tym miejscu do 1844. Podejmowane wcześniej próby jego zamknięcia kończyły się niepowodzeniem, gdyż mieszkańcy z uporem używali Góry Gnojnej jako wygodnego miejsca pozbywania się śmieci i nieczystości. Po zamknięciu stok góry został obłożony ziemią. Miąższość odpadków w górze wynosi około 23 metrów. W 1923 na Górze Gnojnej wzniesiono wielki zespół domów mieszkalnych i magazynowych Pocztowej Kasy Oszczędności. Utworzony na rzucie podkowy, otaczał z trzech stron zbocze góry. Uszkodzony w 1939 i zniszczony w 1944 kompleks nie został odbudowany po II wojnie światowej, gdyż jego górny budynek zasłaniał panoramę Starego Miasta. W 2007 góra została zabezpieczona przed dalszym odkształcaniem pod wpływem czynników atmosferycznych. Przykryto ją specjalną matą antyerozyjną, obsypano glebą i obsiano trawą. Współcześnie Góra Gnojna pełni funkcję tarasu widokowego. W jego południowej części znajduje się posąg Siłacza wykonany w 1908. Rzeźba przedstawiająca nagiego mężczyznę dźwigającego głaz została tam ustawiona w 1972.
ulica Celna
Kolejna króciutka uliczka i króciutki etap w spacerze Marcina i Agaty. Do pokonania w jedną minutę, albowiem to niespełna 60 metrów. Z urokliwych uliczek na Starówce, a wszystkie są urokliwe, Celna wyróżnia się tym, że jest jedną z tych uliczek, która dochodzi do Rynku. W moich wspomnieniach związanych ze Starówką nie występuje, choć nie jest możliwe bym na niej nie był.
Ulica Celna biegnie od Rynku Starego Miasta i ul. Jezuickiej do ul. Brzozowej. Została utworzona w końcu XIII wieku jako bardzo wąska droga prowadząca do furty w murach miejskich. Pod koniec XIV stulecia u wylotu ulicy wybudowana została brama włączona w ciąg murów obronnych miasta, zwana Bramą Gnojną, od pobliskiego wysypiska śmieci – Gnojnej Góry. Stąd ulica nosiła dawniej nazwę Gnojna lub Gnojowa. Obecna nazwa, nadana w 1833, nawiązuje do Komory Celnej znajdującej się w tamtym czasie u wylotu ulicy Bugaj. W roku 1833 wyburzono średniowieczną Bramę Gnojną, zaś w 1835 rozebrano część zabudowań przy południowej pierzei, co pozwoliło na poszerzenie ulicy. W 1944 zabudowa ulicy została wypalona, i częściowo zburzona; zespół gmachów Pocztowej Kasy Oszczędności po wojnie został rozebrany, zaś ulica skrócona do ul. Brzozowej. Przy ulicy zachował się relikt dawnej Bramy Gnojnej wybudowanej pod koniec XIV wieku. Miała ona postać prostokątnej wieży z przejazdem. Fragment muru wtopiony w ścianę przylegającej do ul. Celnej kamienicy Patrycjuszowskiej Burbachów przy ul. Brzozowej 5 został odsłonięty i wyeksponowany w latach 1956–1957. Wraz z nim odsłonięto i częściowo zrekonstruowano wylot dawnej uliczki podmurnej, przesklepionej w XVI wieku.
Rynek
Rynek Starego Miasta to bezapelacyjnie punkt kulminacyjny zwiedzania warszawskiej Starówki. Niemożliwym jest bycie na niej bez choćby zajrzenia na Rynek. Być może kiedyś mogło mi się to przytrafić, aczkolwiek nie mam w pamięci takiej sytuacji. W zasadzie jest to możliwe w dwóch przypadkach. Albo wybieramy się na Starówkę w bardzo konkretnym określonym celu i w miejsce będące na jej obrzeżach, jak choćby do Zamku Królewskiego, Pałacu Ślubów, albo kiedyś do Teatru Adekwatnego, który mieścił się na Brzozowej, albo część Starego Miasta jest naszą trasą komunikacyjną do celu położonego poza Starym Miastem. Zwiedzanie Starego Miasta musi zawierać odwiedziny Rynku. W przypadku Marcina i Agaty też tak było. W ich przypadku można założyć, że obeszli Rynek wokół, wzdłuż każdej z jego stron, jak również po przekątnej przeszli przez jego środek, by znaleźć się przy Syrence. Taki spacer to 400 metrów, który normalnie zajmuje około 5 minut. Oczywiście podczas zwiedzania Rynku ten czas był wielokrotnie dłuższy. Bo podziwianie kamieniczek rynkowych wymaga przystanków. Ich trasa wiodła zapewne kolejno następującymi stronami Rynku: Zakrzewskiego, Kołłątaja, Deckerta i Barsa.
Rynek Starego Miasta to prostokątny plac o wymiarach 90 na 73 metry. Z Rynku wychodzi osiem ulic (z każdego rogu po dwie, prostopadle do siebie): Celna, Jezuicka, Kamienne Schodki, Krzywe Koło, Nowomiejska, Wąski Dunaj, Zapiecek i Świętojańska. Plac powstał na przełomie XIII i XIV w. w czasie lokacji miasta. Stanowił centrum administracyjno-handlowe Starej Warszawy. Był również miejscem ważnych wydarzeń historycznych, wystąpień politycznych, manifestów i publicznych egzekucji. Od XV wieku na środku placu znajdował się murowany ratusz otoczony kramami. Przy ratuszu do XVIII wieku znajdowała się kuna (rodzaj żelaznych dyb przykuwających skazańców). W 1817 rozebrano ratusz. W 1855, w związku z uruchomieniem pierwszego nowoczesnego wodociągu miejskiego, na środku Rynku wzniesiono wodotrysk z posągiem Syreny. W 1915 stronom Rynku oficjalnie nadano obowiązujące do dzisiaj nazwy. Są to:
- strona Barssa (wschodnia, dawniej zwana Wschodową albo Prawą)
- strona Kołłątaja (zachodnia, dawniej zwana Lewą)
- strona Dekerta (północna, dawniej zwana Miejską)
- strona Zakrzewskiego (południowa, dawniej zwana Zamkową albo Czwartą).
Podczas powstania warszawskiego kamienice przy Rynku zostały w większości zniszczone poza kamienicami po stronie Dekerta, które były wzmocnione żelbetowymi stropami ogniotrwałymi. W latach 1949–1953 kamienice zostały pieczołowicie zrekonstruowane z użyciem ocalałych elementów kamieniarskich. Rynek oddano do użytku 22 lipca 1953. Zabudowa Rynku pierwotnie była głównie drewniana, lecz już w XV wieku przeważała zabudowa murowana utrzymana w stylu gotyckim. Sam Rynek był zastawiony kramami i straganami, lecz już od co najmniej 1429 stał tutaj ratusz staromiejski. Przy dzisiejszej stronie Dekerta stały pręgierz i kuna, od XVI wieku znajdowała się także studnia. Po pożarze w 1607 roku zabudowa rynku uległa przebudowie, która praktycznie niezmieniona przetrwała aż do zagłady w 1944. W latach 1949–1953 zabudowę zrekonstruowano, nawiązując do wyglądu przed II wojną światową. Przy okazji domy zostały zaopatrzone w udogodnienia (sanitariaty), nieobecne w kamienicach przedwojennych. Wszystkie pokryto dachami ceramicznymi, co przed wojną nie było tam normą. Część mieszkań połączono, ponieważ były zbyt małe. Do roku 1784 kamienice określane były jedynie nazwami utworzonymi od imion lub nazwisk właścicieli, szczególnie tych, którzy wznieśli dany budynek albo go przebudowali, ewentualnie od godeł kupieckich lub zdobienia fasady.
Strona Zakrzewskiego
Strona zwana wcześniej zamkową lub czwartą. Pierzeja południowa, od strony Zamku Królewskiego i katedry św. Jana, pomiędzy Celną a Zapieckiem. Do domów mieszczańskich tej strony Rynku zalicza się również narożną kamienicę przy ul. Jezuickiej. Po zmianach dokonanych w XVIII w. policyjna numeracja domów nieparzysta od 1 do 13 od strony Wisły, hipoteczna ciągła od 35 (kamienica Walbachowska) do 41:
- kamienica narożna ul. Jezuicka 1/3: Zygmuntowska, Gizińska, Domus Professa
- kamienica nr 1: Walbachowska (Gizińska)
- kamienica nr 3: Juchtowska („Pod Cyrulikiem”)
- kamienica nr 5: Jeleniowska („Pod Bazyliszkiem”)
- kamienica nr 7: Złocista
- kamienica nr 9: Długoszowa („Dom Hermanowski”, „Dom Myśliwski”)
- kamienica nr 11: Majeranowska
- kamienica nr 13: Erlerowska („Pod Lwem”)
Od kiedy pamiętam, czyli od dzieciństwa, moimi dwiema ulubionymi kamieniczkami na tej stronie Rynku były „Pod Bazyliszkiem” i „Pod Lwem”. Całkowicie sprawa naturalna w przypadku dziecka. A w restauracji „Bazyliszek” kilkakrotnie byłem, na ogół służbowo.
Strona Kołłątaja
Strona zwana dawniej lewą. Pierzeja zachodnia, pomiędzy Zapieckiem a Wąskim Dunajem. Numeracja domów nieparzysta od 15 do 31 w kierunku Nowego Miasta, hipoteczna ciągła od 42 (Wójtowska) do 48:
- kamienica nr 15: Kranichowska
- kamienica nr 17: Markiewiczowska (Drewnów)
- kamienica nr 19: Wójtowska
- kamienica nr 21: Wilczkowska (Friczowska, Delpaczowska)
- kamienica nr 21a: Klucznikowska
- kamienica nr 23: Urbanowska (Anszultowska)
- kamienica nr 25: Rolińska
- kamienica nr 27: Fukierowska
- kamienica nr 29: Gizińska (Sakresowska)
- kamienica nr 31: „Pod świętą Anną” (Mincerowska; błędnie nazywana kamienicą Książąt Mazowieckich)
Ta strona Rynku to najczęstszy trakt komunikacyjny między Placem Zamkowym, a Nowym Miastem. Jedną z moich ulubionych kamienic na tej stronie, na całym Rynku i całej Starówce była ta pod numerem 15, na rogu ulicy Zapiecek z restauracją Zapiecek i z wyróżniającym ją zegarem. W mojej pamięci tkwi jej nazwa, chyba zwyczajowa „Z zegarem” lub „Pod zegarem”. „Pod zegarem”, obok Kolumny Zygmunta, było drugim miejscem spotkań w rejonie Starego Miasta. Jedną z ładniejszych kamieniczek po tej stronie jest również Fukierowska. To z kolei była często odwiedzana przeze mnie kamienica w młodości, a dokładniej winiarnia „U Fukiera” mieszcząca się w niej. To była jedna z dwóch warszawskich winiarni, obok Amfory w pasażu śródmiejskim. Obie w latach 70-tych były miejscem spotkań „kwiatu” warszawskiej młodzieży. Niezapomniane klimaty.
Strona Dekerta
Strona zwana dawniej miejską. Pierzeja północna, od strony Nowego Miasta, pomiędzy Kamiennymi Schodkami a Wąskim Dunajem. Numeracja domów parzysta od 42 do 28, hipoteczna od 49 do 56:
- kamienica nr 42: Montelupich (Filipowska)
- kamienica nr 40: Klemensowska (Gagatkiewicza, Teofolowska, Sobolowska, Majnowska)
- kamienica nr 38: Kurowskiego (Rongiuszowska, Talentowska)
- kamienica nr 36: „Pod Murzynkiem” (Cukiernikowska, Imlandowska)
- kamienica nr 34: Kleinpoldowska (Klekotowska, Szlichtyngowska)
- kamienica nr 32: Baryczkowska
- kamienica nr 30: Kazubowska
- kamienica nr 28: Falkiewiczowska
Ta strona Rynku była celem wycieczek szkolnych bo kamieniczki zostały zaadaptowane na siedzibę Muzeum Historycznego m.st. Warszawy (od 2014 Muzeum Warszawy), do którego wejście znajduje się w kamienicy Kurowskiego. Tę stronę Rynku uważałem za najpiękniejszą. No i oczywiście jak dla większości warszawskich dzieciaków moją ulubioną kamienicą, nawet jeżeli dzisiaj brzmi to niepoprawnie, była ta „Pod Murzynkiem”. To brzmiało skrajnie egzotycznie, a kamienica na frontonie ma rzeźbę głowy „Murzynka”. Jej nazwa była w korelacji ze znanym wierszem Juliana Tuwima „Bambo”. Dla dziecka urodzonego w Warszawie, kilkadziesiąt lat temu wiersz i nazwa kamienicy była po prostu egzotyczna i nie zawierała cienia rasizmu, żadnego odniesienia do kolonializmu czy czegokolwiek związanego ze szkodliwymi, bądź obraźliwymi stereotypami rasowymi.
Strona Barssa
Strona nazywana pierwotnie wschodową lub prawą. Pierzeja wschodnia, od strony Wisły pomiędzy Kamiennymi Schodkami a Celną. Policyjna numeracja domów parzysta od 26 do 2 w kierunku Celnej, hipoteczna ciągła od 57 (Orłowska i Walterowska) do 67 (Martensowa):
- kamienica nr 26: Preysowska
- kamienica nr 24: Busserowska
- kamienica nr 22: „Pod Fortuną”
- kamienica nr 20: Balcerowska (Winklerowska)
- kamienica nr 18: Orlemusowska
- kamienica nr 16: Kociszewskich
- kamienica nr 14: Kupczewiców (Kupczewiczów, Kupcewiczów, Łyszkiewicza)
- kamienica nr 12: Czerskich
- kamienica nr 10: Properowska (Troperowska)
- kamienica nr 8: Szymonowicza
- kamienica nr 6: Gizińska (Martensowa, Wachnicowska)
- kamienica nr 4: Strubiczowska (Harniszewska, Koślińska)
- kamienica nr 2: Bornbachowska (Burbachowska, Winklerowska)
Ta strona Rynku od zawsze była dla mnie najmniej atrakcyjna. Tak subiektywnie, niezależnie od wartości historycznej czy architektonicznej kamieniczek na niej. Jedyną kamienicę, którą od młodości bardzo lubiłem była narożna przy Krzywym Kole i Kamiennych Schodkach Kamienica Preysowska. Bynajmniej nie za jej wygląd czy dekoracje. W niej mieściła się moja ulubiona restauracja z późnego dzieciństwa i wczesnej młodości „Kamienne Schodki”. Powiew olbrzymiego luksusu. Bo w restauracjach bywałem rzadziej niż bardzo rzadko. A w „Kamiennych Schodkach” serwowano najpyszniejszą na świecie, wg mojej ówczesnej oceny, kaczkę. A pieczoną kaczkę uwielbiałem.
Rynek centralny plac
Rynek to nie tylko jego cztery strony, ale również płaszczyzna między nimi. Dziś szczególnie w sezonie wiosenno letnim w dużej mierze zapełniona ogródkami knajpek, a zimą bywały tu lodowiska. To również miejsce corocznych festiwali jazzowych. Kiedyś było tu pusto. Na ogół można było spotkać kataryniarza, malarzy ze swoimi pracami, czasami grały kapele jazzu tradycyjnego ze skocznym wesołym tanecznym repertuarem. Dźwięki trąbki i banjo cudownie wkomponowywały się w wieczorną staromiejską atmosferę.
Po środku Rynku stoją dwie zabytkowe żeliwne pompy, studnie wodne. Jedna w pobliżu strony Zakrzewskiego, a druga po przeciwnej stronie, niedaleko strony Deckerta. Na samym środku Rynku stoi pomnik Syrenki.
Pomnik Syreny
Pomnik powstał w związku z budową w latach 1851–1855 pierwszego nowoczesnego wodociągu w Warszawie zaprojektowanego przez Henryka Marconiego. Dwie wcześniej wspomniane studnie również. Syrena na pomniku została przedstawiona jako meluzynę wynurzającą się ze spienionych fal, ze spiralnie skręconym ogonem, trzymającą w uniesionej do góry prawej ręce miecz, a w lewej tarczę. Blisko dwumetrowa postać miała harmonijne kształty i klasyczne rysy twarzy. W 1855 Syrena znajdowała się już na Rynku Starego Miasta. Rzeźbę umieszczono na sztucznych złomach skalnych pośrodku basenu z wodotryskiem w centralnym punkcie staromiejskiego targowiska. Po jego likwidacji i przeniesieniu w 1913 straganów na Mariensztat, wodotryskowi nadano formę ośmiobocznego basenu z betonu otoczonego 26 kamiennymi słupkami połączonymi żelaznymi łańcuchami. Syrenę ustawiono na środku basenu na nowym cokole z piaskowca. W 1928 w ramach akcji upiększania Rynku Starego Miasta basen i wodotrysk rozebrano, a posąg Syreny umieszczono w magazynie Wydziału Technicznego Zarządu Miejskiego znajdującym się pod wiaduktem mostu Poniatowskiego. Stamtąd w 1929 przeniesiono go na teren Klubu Sportowego Pracowników Miejskich „Syrena” przy ul. Solec 8 (u wylotu ul. Zagórnej). Podczas okupacji niemieckiej żaden z dwóch warszawskich pomników Syreny nie znalazł się na liście monumentów przeznaczonych do rozbiórki. Nie zostały one również zniszczone po upadku powstania warszawskiego, a jedynie uszkodzone. W 1951 posąg ustawiono w Centralnym Parku Kultury, w pobliżu ul. Solec. W lipcu 1972 odrestaurowany posąg został ustawiony na skarpie Wieży Marszałkowskiej, w północnym narożniku wewnętrznego obwodu murów obronnych na Starym Mieście. Pomnik przeniesiono na pierwotne miejsce na Rynku Starego Miasta w 1999 roku.
Chociaż bywałem na Starówce przed 1972 rokiem, to w pomnik Syreny zwany przez Warszawiaków „Małą Syrenką”, dla odróżnienia od pomnika Syreny na Powiślu, pamiętam i będzie mi się kojarzył zawsze ze skarpą staromiejską. Powrót „Małej Syrenki” na jej pierwotne miejsce jest niekwestionowany, tym bardziej, że na skarpie wielokrotnie ulegała aktom wandalizmu. Sam Rynek też upiększyła. Mój sentyment do jej poprzedniego miejsca pozostał. Dla mojego pokolenia oprócz Rynku (i „U Fukiera” na nim), Barbakanu był to ważny cel wycieczek na Starówce.
ulica Kamienne Schodki
Kamienne Schodki to nietypowa uliczka, bo piesza, w dużej mierze składająca się ze schodów, dwuczęściowa. To jedna z moich ulubionych uliczek ze względu na swój urok. Od zawsze. Nawet jak bywała dawniej bardzo zaniedbana. Nasi bohaterowie pokonali tylko pierwszą jej część od Rynku, a w zasadzie początku Krzywego Koła do Brzozowej. To niespełna 70 metrów i zejście zajmuje teoretycznie minutę. A różnica poziomów wynosi 50 metrów. Opuścili drugą część tej uliczki biegnącą z przesunięciem kilkunastu metrów od linii prostej, która łączy ulicę Brzozową z leżącą niżej o 55 metrów ulicą Bugaj. Po pierwsze przyjęli, że Stare Miasto kończy się na ulicy Brzozowej i nie było to bezpodstawne. Po drugie w gorący czerwcowy dzień poczuli się już lekko zmęczeni wędrówką po Starówce i chcieli oszczędzić sobie schodzenia, a następnie powrotnego wchodzenia po schodach.
Wyłożona kamiennymi stopniami uliczka biegnie od ul. Krzywe Koło do ul. Brzozowej (górny, starszy odcinek) i dalej, z przesunięciem osi do ul. Bugaj (dolny odcinek, zabudowany w XVIII wieku). Łączy wyżej położoną część Starego Miasta z niżej położonym terenem nad Wisłą. Pierwsza wzmianka o ulicy pochodzi z 1527 r. Kamienne Schodki dawniej prowadziły do Furty Białej, znajdującej się w murach obronnych miasta, a dalej do Wisły. Ulica była wykorzystywana do noszenia wody z rzeki. W XVII wieku nazywana była Na Schodkach, w XVIII wieku Schodki, a od końca XVIII wieku Kamienne Schodki (co miało być podkreśleniem zastąpienia drewnianych stopni kamiennymi). Nazywano ja także: Przechodnią, Ciasną lub Pieszą. Ulica zabudowana była dwoma domami i kamienicą. W XIX i XX wieku stanowiła miejsce, które często odwiedzali artyści. Zniszczone podczas II wojny światowej budynki w części odbudowano w latach 1952–1962. Współcześnie pierzeje ulicy są bocznymi elewacjami kamienic pod adresami: Rynek Starego Miasta 26, ul. Krzywe Koło 2 oraz ul. Brzozowa 29.
ulica Brzozowa
Po zejściu z Kamiennych Schodków Marcin z Agatą znów trafili na ulicę Brzozową. Udali się nią w kierunku ulicy Mostowej, ale nie doszli do niej tylko do schodków prowadzących na skarpę i mury obronne. Ta część ulicy biegnie wyraźnie „z górki”. Ulica Mostowa leży już w obrębie Nowego Miasta. Do przejścia 70 metrów w 1 minutę.
ulica Krzywe Koło
Ta część trasy, częściowo po schodkach, częściowo traktem pieszym wzdłuż murów obronnych, częściowo chodnikami między kamienicami dochodzi do łuku ulicy Krzywe Koło. Do Nowomiejskiej od łuku należy skręcić w prawo, ale wówczas opuszcza się lewy odcinek Krzywego Koła ten biegnący od Rynku. Moi bohaterowie nie opuścili go, a pokonali dwa razy. Ten etap ich spaceru to 350 metrów do pokonania w 5 minut. Krzywe Koło też zawsze lubiłem. Podobały mi się na niej kamieniczki. Może żadna jakoś tak szczególnie. Może bardziej ich kompozycyjna całość. Lubiłem prześwity między nimi z widokami na mury i nowomiejskie kamienice, szczególnie ten bramny. Ale najbardziej to, że ulica była z łukiem i dwoma odnogami prostopadłymi do siebie. To rzadkość wśród nie tylko warszawskich ulic. A przed Krzywym Kołem na skarpie przy pozostałości przedmurzy stoi Pomnik Warsa i Sawy dzieło Janiny Mireckiej żołnierza Powstania Warszawskiego. Został tam postawiony w latach 70-tych zeszłego wieku. Nie pamiętam dokładnie kiedy tam się pojawił. W moim dzieciństwie go nie było. Oficjalnie ten pomnik to Pomnik Warsa i Sawy, ale również mówi się, że to para warszawskich powstańców.
Ulica Krzywe Koło biegnie od Rynku Starego Miasta do ul. Nowomiejskiej. Nazwa ulicy pochodzi od załamania pod kątem prostym jej biegu, warunkowanego przebiegiem murów obronnych. Wytyczona około 1300 i wzmiankowana jako Curvae Rotae, Curva Rota, Crzive Colo. Ulica Krzywe Koło była początkowo uliczką gospodarczą dla posesji umiejscowionych przy Rynku Starego Miasta. Zabudowę jej nieparzystej, przyrynkowej pierzei stanowiły oficyny i zabudowania gospodarcze. Tu w pierwszej połowie XIV wieku powstał pierwszy murowany dom w Starej Warszawie, będący zapewne siedzibą wójta. Według jednej z warszawskich legend w piwnicy jednej z kamienic przy Krzywym Kole mieszkał Bazyliszek. Pierwsze murowane, późnogotyckie kamieniczki powstały przy ulicy dopiero w XVI wieku. Po wielkim pożarze Starej Warszawy w 1607 domy odbudowano, nadając kamienicom cechy późnego renesansu i wczesnego baroku. Obiekty te liczyły zazwyczaj po dwie kondygnacje, po 1700 nierzadko trzy. Północna pierzeja długo była zabudowana domostwami drewnianymi, dopiero w XVIII wieku powstały przy niej murowane kamieniczki. Zagładę ulicy przyniósł 1944. Ocalały tylko domy 7 i 9, wyremontowane krótko przed wybuchem wojny i wyposażone w ogniotrwałe stropy. Pozostałą zabudowę ulicy rozebrano po wojnie, rekonstruując następnie w latach 1952–56 tylko domy frontowe, z licznymi błędami i zmianami w stosunku do stanu sprzed zniszczenia.
Najciekawsze obiekty:
- Archiwum Państwowe w Warszawie (nr 7)
- Instytut Słowacki w Warszawie (nr 12/14a)
ulica Nowomiejska
Aby przejść całą ulicę Nowomiejską wychodząc na nią z Krzywego Koła jeden z jej odcinków trzeba przejść dwukrotnie w tą i z powrotem, gdyż wychodzi się w jej połowie. Dla ścisłości w połowie odcinka należącego do Starego Miasta, albowiem ulica ta za Barbakanem biegnie również przez Nowe Miasto za Mostową aż do skrzyżowania z Długą gdzie nieznacznie skręca i przekształca się w Freta. Bohaterowie powieści, jak wiemy z niej, ograniczyli się wyłącznie do Starego Miasta, więc odcinek nowomiejski Nowomiejskiej opuścili. Następnym etapem ich włóczęgi po Starym Mieście była ulica Wąski Dunaj, tak więc najpierw udali się w kierunku Barbakanu, który stanowi obligatoryjny punkt zwiedzania Starówki, a następnie wrócili w kierunku Rynku, by przy nim skręcić w Wąski Dunaj. Ten etap to około 190 metrów. Do przejścia w 3 minuty. Nowomiejska stanowiła pragmatyczny trakt komunikacyjny pomiędzy Rynkiem Starego Miasta, a Nowym Miastem. Często była wyłącznie tak traktowana. Albo jako trakt komunikacyjny do Barbakanu, który był jej największą atrakcją i jedną z większych całego Starego Miasta. Ale jednocześnie to uliczka, która ma kilka pięknych kamienic, jednych z piękniejszych na Starówce. Chociażby ostatnie po obu stronach przed Barbakanem. Ale nie tylko te dwie zwracają uwagę. W jednej ze środkowych kamieniczek po lewej stronie idąc w stronę Barbakanu była i chyba jest lodziarnia, w której kiedyś można było kupić najlepsze lody w Warszawie. W ostatniej kamienicy przed Barbakanem po lewej stronie mieścił się sklep płytowy, w którym można było nabyć winyle z najlepszą muzyką zachodnią niedostępną nigdzie indziej. Można było zdobyć białe kruki muzyki rockowej lub jak na kraj za żelazną kurtyną świeżutkie nowości wydawnicze. Płyty te nie były tanie, więc rzadko kto mógł sobie na nie pozwolić, ale przynajmniej można było „na żywo” pooglądać okładki płyt ulubionych zachodnich wykonawców, co też w tamtych czasach było zjawiskiem unikatowym. W sklepie grała non-stop muzyka, więc można było też posłuchać zachodnich hitów. Były okresy, że głośniki wystawione były na zewnątrz i wówczas muzyka brzmiała niemal na całej Nowomiejskiej. Mnie w pamięci tak brzmiące utkwiły dwie piosenki Eltona Johna „Goodbye Yellow Brick Road” i zaśpiewana z Kiki Dee „Don’t Go Breaking My Heart”. Pierwsza z roku 1973, a druga z 1976. Tak więc moja pamięć musiała sięgnąć do lat 1977-78. Na odcinku Nowomiejskiej przy Barbakanie swoje prace wystawiali malarze. Niektórzy z nich na poczekaniu malowali portrety zwiedzającym.
Ulica Nowomiejska jest jedną z głównych ulic Starego Miasta w Warszawie, biegnącą od Rynku Starego Miasta i ul. Wąski Dunaj do zbiegu ul. Freta i ul. Długiej. Ulica Nowomiejska została wytyczona przy lokacji miasta w roku 1408 jako droga wiodąca ku traktowi zakroczymskiemu (obecnie ul. Zakroczymska). Pierwotnie kończyła się na linii murów miejskich i zespołu Bramy Nowomiejskiej wraz z wieżą bramną i przedbramiem. Nazwa ulicy jest związana z Nowym Miastem, do którego prowadziła. Pierwszy dom murowany pojawił się przy Nowomiejskiej dopiero w roku 1505. Wcześniej zabudowa ulicy składała się wyłącznie z obiektów drewnianych, zastąpionych murowanymi około połowy XVI wieku. Były to późnogotyckie kamienice, przeważnie piętrowe, w drugiej połowie XVI wieku często nadbudowywane. Na przełomie XVI/XVII wieku większość domów przebudowano. Fasady otrzymywały cechy renesansu, manieryzmu i wczesnego baroku. Wrzesień roku 1939 nie przyniósł przy ulicy większych zniszczeń; cała zabudowa została unicestwiona podczas powstania warszawskiego. Ocalała jedynie kamienica nr 10 i wypalony, pozbawiony sklepień kościół św. Ducha. Inne domy, których pozostałości rozebrano po wojnie, zostały dość wiernie odbudowane w latach 1953–1954.
Najciekawsze obiekty:
- Kościół św. Ducha
- Barbakan
- Mury obronne
Barbakan
Nazwa Barbakan, potocznie przez Warszawiaków, obejmowała nie tylko właściwy Barbakan wokół ulicy Nowomiejskiej z bramą do Nowego Miasta, ale również całość pozostałości murów obronnych ciągnących się w jedną stronę przy Podwalu do Placu Zamkowego, a w drugą stronę na tyłach Krzywego Koła w stronę Wisły do pomnika Warsa i Sawy. Właściwa część Barbakanu była zawsze jedną z najatrakcyjniejszych budowli Warszawy. Ale jednocześnie przechodziła różne okresy. Był taki czas, że Barbakan był bardzo zaniedbany. Nie było możliwości zwiedzania go w środku. Co nie przeszkadzało, by się na niego wdrapywać i zaglądać do środka. Co z kolei stanowiło niebezpieczeństwo dla wdrapywaczy i samego Barbakanu, bo przez to niszczał jeszcze bardziej.
Barbakan wzniesiono około 1548 jako element warszawskich murów obronnych – przedbramie Bramy Nowomiejskiej Starego Miasta. Celem budowy Barbakanu było zwiększenie bezpieczeństwa wjazdu do Starej Warszawy przez Bramę Nowomiejską i zapewnienie bocznej obrony sąsiednich murów. Ceglana budowla ma formę wysuniętej przed fosę półokrągło zakończonej dwukondygnacyjnej bastei przejazdowej. W dolnej kondygnacji umieszczono strzelnice artyleryjskie, a w górnej zamknięty, kryty ganek z okrągłymi okienkami strzelniczymi na obie strony. Barbakan został połączony z murem zewnętrznym murów obronnych niewyodrębnioną szyją tej samej wysokości. Wewnątrz szyi i przed Barbakanem znajdowały się mosty zwodzone. Już w chwili jego wybudowania Barbakan był anachroniczny i nie spełniał poważniejszych funkcji obronnych, głównie wskutek rozwoju artylerii. W XVIII w. Barbakan częściowo rozebrano, a w XIX w. jego pozostałości włączono w obręb nowo wybudowanych w jego miejscu kamienic. W latach 1937–1938 zrekonstruowano go. Podczas oblężenia Warszawy w 1939 oraz powstania warszawskiego zabudowa Starówki uległa zniszczeniu. Po wojnie Biuro Odbudowy Stolicy postanowiło nie odbudowywać kamienic okalających dawne mury miejskie. W zamian postanowiono odsłonić ich pozostałości i odbudować Barbakan. Rekonstrukcji dokonano w latach 1952–1954. Nie odtworzono części szyi od strony miasta i nieprawidłowo odtworzono zewnętrzną formę portalu wjazdowego. W Barbakanie znajduje się wystawa Muzeum Warszawy (czynna w sezonie letnim) poświęcona murom obronnym Starej Warszawy.
ulica Wąski Dunaj
Kolejny etap wycieczki, który wymagał od naszych bohaterów pokonania części ulicy w dwie strony. Przeszli oni najpierw cały Wąski Dunaj, by zawrócić i dotrzeć do wylotu Szerokiego Dunaju, który umiejscowiony jest mniej więcej w połowie długości Wąskiego Dunaju. To 200 metrów spaceru do pokonania w 2 minuty. Przejście do końca Wąskim Dunajem pozwoliło wyjrzeć na Podwale. Mnie nazwa tej uliczki, jak również Szerokiego Dunaju, w dzieciństwie zarówno intrygowała jak i śmieszyła. Bo Dunaj jednoznacznie kojarzył mi się z rzeką, tą którą widziałem płynącą w Budapeszcie. A ponieważ podróż do Budapesztu gdy miałem 9 lat był czymś najbardziej atrakcyjnym czego doświadczyłem, więc oba staromiejskie Dunaje stały się moimi ulubionymi uliczkami, które zawsze musiałem odwiedzić. Obiektywnie Wąski Dunaj też jest atrakcyjną uliczką. Najładniejszy na niego widok jest z ulicy Piwnej na cztery kolorowe i z ciekawymi frontonami kamieniczki, w tym najpiękniejszą zieloną Kamienicę Pod Chrystusem.
Ulica Wąski Dunaj biegnie od Rynku Starego Miasta i ul. Nowomiejskiej do ul. Podwale. Pierwotna nazwa – Dunay – była wspólnym, używanym jeszcze w XIX wieku określeniem zarówno ul. Wąski Dunaj, jak i ul. Szeroki Dunaj. Wzięła swój początek od nazwy strumienia Dunaj, wypływającego ze źródełka, które znajdowało się na dzisiejszej ul. Szeroki Dunaj, i uchodzącego do fosy biegnącej wzdłuż ul. Podwale. Cała zabudowa ulicy została zniszczona w roku 1944. Powojenna rekonstrukcja z lat 1949–1962 nie objęła domu nr 7/9. Przy okazji zmieniono numerację ulicy, wznosząc pojedyncze kamienice na miejscu dwóch istniejących wcześniej.
Najciekawsze obiekty:
- Kamienica Pod Chrystusem
- Pomnik Małego Powstańca
- Rzeźba Oświęcim II
ulica Szeroki Dunaj
Szeroki Dunaj to jedna z krótszych uliczek. Tylko pięćdziesiąt parę metrów. Do przejścia w około jedną minutę. A ponieważ jest stosunkowo szeroki, to podobnie jak ulica Zapiecek dla mnie był bardziej placykiem niż typową uliczką. Przy niej stoi niewiele kamienic, ale większość jest ciekawych. Najbardziej urokliwa jest ostatnia po lewej stronie, znacznie niższa od pozostałych, idąc w stronę Rycerskiej.
Ulica Szeroki Dunaj ma postać niewielkiego placu, znajdującego się między ul. Wąski Dunaj a murami obronnymi. Od roku 1631 na Szerokim Dunaju sprzedawano śledzie i inne ryby solone (rybami świeżymi wolno było handlować tylko przekupkom na Rynku Starego Miasta). Po stronie wschodniej znajdowały się kramy szewców. W roku 1632 północną stronę Szerokiego Dunaju zabudowano jatkami rzeźniczymi przylegającymi do murów obronnych przy bramie Rzeźniczej. W późniejszym okresie jatki zostały zastąpione kamienicami. Zabudowę wschodniej strony placu tworzyły kamienice będące tylną zabudową działek wytyczonych przy ulicy Nowomiejskiej, strony zachodniej – kamienice wybudowane na stosunkowo długich działkach ciągnących się ku murom obronnym Starej Warszawy. Zabudowa ulicy została zniszczona w roku 1944 – kamienice zachowały jedynie piwnice i fragmenty fasad. Podczas odbudowy w latach 1955–1963 wszystkie domy zrekonstruowano. Zrezygnowano jednak z odbudowy przylegającego niegdyś do muru obronnego domu numer 12.
Najciekawsze obiekty:
- Relikty Bramy Rzeźniczej wraz z przejściem na międzymurze.
- Dom numer 2 był siedzibą cechu szewskiego. Kamienica została odbudowana w 1954. Obecnie znajduje się tu Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych (ul. Wąski Dunaj 10).
- Dom numer 5 należał do bohatera insurekcji warszawskiej Jana Kilińskiego. Na budynku znajduje się upamiętniająca go tablica, wmurowana w 1961 w miejsce tablicy umieszczonej tam w 1916.
- Dom numer 13, ostatnia z odbudowanych kamienic w 1956, tzw. Dom Kata. Od lat 60. XX wieku mieści się tam Cech Rzemiosł Różnych.
Od 1970 w północnej części Szerokiego Dunaju stoi XIX-wieczna żeliwna studnia upamiętniająca źródło, skąd brał początek płynący tam niegdyś potok.
ulica Rycerska
Ostatnim etapem spaceru Marcina i Agaty po Starym Mieście był przejście ulicą Rycerską obok pozostałości międzymurza od Szerokiego Dunaju do Placu Zamkowego. Jeden z dłuższych odcinków bo liczący 400 metrów do pokonania w 6 minut. Za czasów mojej młodości nazwa ulicy Rycerskiej była rzadko używana. O tej trasie mówiło się, że idzie się Barbakanem, choć przedmurze faktycznie nie było Barbakanem. Była to atrakcyjna trasa, bo stare, a tym bardziej szczątkowe mury, były atrakcją dla dzieci dużo większą niż nawet najpiękniejsze kamieniczki.
Ulica Rycerska biegnie od ul. Wąski Dunaj do ul. Piekarskiej. O d XIV wieku ul. Rycerska służyła jako przejście dla straży miejskiej patrolującej mury obronne od Wąskiego Dunaju do Bramy Krakowskiej. Pierwszą ubogą zabudowę datuje się na XVI wiek. Nazwa ulicy pochodzi od Baszty Rycerskiej znajdującej się w zachodniej części wewnętrznych murów obronnych Starej Warszawy. W pierwszej połowie XVII wieku przy ul. Rycerskiej w baszcie Czerwonej przy rogu Piekarskiej mieszkał kat, utrzymujący tu dom publiczny. Zabudowa ulicy została całkowicie zniszczona w 1944. Odbudowano jedynie jej północną stronę oraz, w zmienionym kształcie, kilka domów po stronie wschodniej.
* * *
Druga część spaceru po Starym Mieście Marcina i Agaty miała długość około 2100 metrów i wymagała 29 minut. Razem cała droga to około 4350 metrów i godzina spaceru. Gdy żar leje się z nieba, to bardzo solidny spacer, szczególnie w murach miejskich. Na szczęście duża część uliczek staromiejskich, ze względu ma ich wąskość i stosunkowo wysoką zabudowę przy nich, jest zacieniona. Oczywiście ten spacer Marcinowi i Agacie zajął zapewne trzy razy więcej czasu. Bo przecież i odpoczywali i zatrzymywali się, by podziwiać to co było w zasięgu ich wzroku i weszli chociażby do Katedry i Kościoła św. Marcina. Podana odległość jest liczona w linii prostej. Chodząc i zwiedzając przechodzi się drogę od 25% do 40% dłuższą. Można więc przyjąć, że przeszli około pięciu i pół kilometra. W sumie przeszli 20 staromiejskich uliczek. Pominęli w zasadzie tylko jedną – Piekarską. Ta uliczka w moich wędrówkach po Starym Mieście też na ogół była pomijana. Przy niej ani nie stoją jakieś spektakularne kamienice, ani nie ma innych ciekawych obiektów i jest usytuowana tak (między Rycerską, a Piwną i Zapieckiem), że nie stanowi ciągu komunikacyjnego do innych ciekawych miejsc na Starówce.