Maciej Dziewięcki

Niespodziewane spotkanie z miss świata – pierwsza kreacja Anny

Upalne letnie popołudnie w wielkim mieście. Droga restauracja. W niej dostrzegacie miss świata. Jak sobie wyobrażacie jej kreację? Ja widzę dwa elementy jej stroju. Letnią sukienkę i sandałki. Odlotowe i markowe. A w rentgenowskiej wyobraźni jeszcze dwa stanowiące komplet. Jedna część może lekko nawet pojawiać się w dekolcie. To koronkowa elegancka, a zarazem lekko frywolna bielizna. Wszystko w błękicie. I nic więcej. Bo w pierwszej chwili nie dostrzegę takich drobiazgów jak torebka czy biżuteria. Jak niewiele potrzeba by ubrać piękną kobietę, a zarazem jak to może być wiele w innym wymiarze.
Niespodziewane spotkanie z miss świata - pierwsza kreacja Anny
Portret młodej kobiety, po 1920 - Tadeusz Styka

Pierwszy strój Anny w „11 KOBIET …”

„Wyglądała mniej więcej na trzydziestkę. Ubrana była w błękitną, na pierwszy rzut oka markową sukienkę, a na nogach miała odlotowe błękitne sandałki.”

Pierwszy rozdział z cyklu „Anna” strona 178, I część tomu „Czerwiec”

„Anna zwaliła się z krzesła, podniosła się i z majtkami w garści, dopiero teraz dostrzegłem, że była to piękna błękitna koronkowa bielizna, halsem udała się do ich stolika.”

Pierwszy rozdział z cyklu „Anna” strona 179, I część tomu „Czerwiec”

„Została w samym błękitnym koronkowym staniku, komplet z majtkami, które wyłowiłem z piwa.”

Pierwszy rozdział z cyklu „Anna” strona 183, I część tomu „Czerwiec”

Fragmenty niemal wyłącznie z zaznaczeniem, bo nie opisem czterech elementów stroju spotkanej kobiety. A kobieta według Marcina, głównego bohatera „11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE” była Miss Świata. Znał ją od jej dzieciństwa. Zawsze uważał za najpiękniejszą kobietę na świecie. W jego oczach była również miss elegancji, szyku, mody, stylu, wyczucia estetyki. To jego postrzeganie jej czysto wizualne. A w chwili spotkania w warszawskiej restauracji była całkowicie nietrzeźwa. Czy wówczas ubranie ma jakiekolwiek znaczenie i czy nadal w kobiecie można dostrzegać wyłącznie piękno i nie tylko to wizualne? Nie wolno oceniać książki po okładce. Najpiękniejszej kobiety wyłącznie po wyglądzie, kogokolwiek po stroju, choć strój jest ważny. Kogokolwiek po jednorazowym odbiegającym od jego normy i uznawanym za nieprzyzwoite zachowaniu. Ale częstokroć właśnie strój mówi dużo człowieku. A ludzie winni się ciekawie, kolorowo i nieszablonowo ubierać. Świat staje się wówczas radośniejszy, weselszy i przyjaźniejszy.

Strój Anny

Marcin w tej kreacji widział Annę nie tylko w jej stanie upojenia alkoholowego. Drugi raz, w poniedziałek rano, po weekendzie, gdy wspólnie opuszczali jego dom. Przyglądając się Annie należy przypomnieć sobie tło. Marcin spotkał ją w piątkowe bardzo upalne czerwcowe popołudnie. Pogoda determinuje strój. Szczególnie ekstremalna. Anna w tym stroju była tego dnia w pracy i w nim miała jechać na coroczną międzynarodową konferencję branżową. Branża w sferze biznesowej uważana za elitarną zarówno pod względem prestiżu jak i zarobków. Branża zajmująca się oceną innych branż. Przez to również bardzo snobistyczna. Anna była nieco więcej niż adeptem w tej branży. W codziennej pracy obowiązuje w tego typu firmach dress code. Wszyscy są ubrani podobnie do siebie niczym pingwiny. Strój kobiecy to oczywiście ciemna spódnica z żakietem, biała bluzka, ciemne czółenka na obcasie i oczywiście rajstopy lub pończochy, bo nagie nogi są nie do przyjęcia nawet gdy żar się leje z nieba. Ale letnie imprezy z częścią rozrywkową, nawet jeśli mają część oficjalną rządzą się innymi prawami. To nie oznacza, że nie obowiązuje dress code. Ale w tym przypadku nieformalny, niepisany. Z niego wynika, że kobiety winny być w sukienkach i na szpilkach. Na takich imprezach pojawia się niemal pełnia gamy kolorystycznej. Rewia mody. Pokazanie swojej wartości, pozycji zawodowej poprzez marki ubrań. A co za tym idzie ich ceny. Właśnie z tą myślą dobierałem ubranie dla Anny pisząc pierwsze sceny z nią.

Sukienka

Z sukienką dla Anny miałem olbrzymi problem. Ta pierwotna, oryginalna, która spełniała wszystkie wymagania i moje wyobrażenia odpłynęła z internetu. Ofert błękitnych sukienek jest sporo, ale wcale nie tak dużo. Być może łatwiej byłoby pobiegać po markowych sklepach i porobić zdjęcia, ale wówczas musiałbym to robić z modelką. A modelka musiałaby być miss świata. Zupełnie nierealne. Niektóre z tych sukienek podobały mi się i chętnie zobaczyłbym w nich Annę, ale raczej nie włożyłaby ich na taką imprezę. Inne nadawały się na taką imprezę, ale ja w nich nie do końca widziałem Annę.

Pierwsza, która mi się spodobała nosiła handlową nazwę Sofia, bo była to sukienka w stylu retro z lat 50-tych, w stylu sukienek Sofii Loren z tamtego okresu. Z dekoltem karo, chyba najbardziej kobiecym, z tyłu głębszym. Bez rękawów, na szerokich ramiączkach i z mocno rozkloszowanym dołem długości za kolana. Niewątpliwie Anna w niej wyglądałaby rewelacyjnie. Ta sukienka by do niej po prostu pasowała. Ale po pierwsze była polskiego producenta, zupełnie nieznanego. Kolekcja albo producent nosił nazwę Desert Snow. Kosztowała tylko 259 zł. Te dwa czynniki stanowiły duży minus. I jak mi się wydaje była jednak zbyt luźna, zbyt wakacyjna, a za mało „oficjalna”.

Druga o nazwie Tess miała podobne wady. No name producent i analogiczna cena 259 zł. Ta również była luźna, ale już na letni oficjalny wieczór mogła być zakładana. Czy w ciągu dnia to mam mieszane uczucia. Ja nie miałbym nic przeciwko, ale puryści biznesowej mody być może tak. Też bez rękawów, ale z pełnymi plecami i kopertową górą z niezbyt głębokim dekoltem w serek. Dół również rozkloszowany lecz asymetryczny. Tył nieco nad kostki w najdłuższym miejscu. Przód w najkrótszym sporo nad kolano. W takiej sukience Anna też by wyglądała rewelacyjnie.

Trzecia sukienka nie miała nazwy handlowej, to częściej się zdarza u markowych producentów, i może nie była jakiejś topowej marki, ale niewątpliwie znanej, albowiem DKNY. I już była w najniższej strefie tolerowanych przez snobizm cen, czyli kosztowała 699,99 zł. Prosta sukienka koktajlowa do kolan, z półrękawkiem rozszerzanym ozdobionym czymś a la dwie podwójne ukośne falbany. Czy Anna mogła w niej wyglądać źle? To oczywiście nie było możliwe, ale w poprzednich dwóch bezapelacyjnie zwracałaby większą uwagę.

Czwarta sukienka, markowa, co prawda nieznanej mi wcześniej marki ROTATE. ROTATE do duńska marka, która podobno zawojowała kobiecy świat mody szczególnie u influencerek. Fenomenem stały się zwłaszcza różowe i czarne mini sukienki z bufiastym rękawem, wykończone obciągniętymi tą samą tkaniną guzikami. O sobie piszą tak:

ROTATE to marka Birger Christensen stworzona we współpracy z dyrektorkami kreatywnymi marki, influencerkami Jeanette Madsen i Thorą Valdimarsdottir. ROTATE koncentruje się na tworzeniu pożądanych stylów dla świątecznej garderoby, a seksowne podejście marki do wszystkiego, od mini sukienek, garniturów i akcesoriów, odniosło globalny sukces u wiodących sprzedawców detalicznych na całym świecie. Marka ROTATE powstała jako odpowiedź na rozmowy Jeanette i Thory o wadach ich własnej garderoby, czyli odważnych, seksownych i zabawnych sukienek w demokratycznym przedziale cenowym.

ROTATE jest sprzedawany w ponad 40 krajach u wiodących sprzedawców detalicznych

ROTATE została uznana za markę wartą obejrzenia w 2019 roku przez magazyn Forbes

Czyli niewątpliwie w kategorii snobizmu idealna. Ceny jeszcze bardziej bo na nią trzeba wydać 1039 zł. Sukienka koktajlowa. Bardzo dobra na taką imprezę. Mini, trochę nad kolano, regular fit w kroju, z długim rękawem lekko rozszerzonym u góry i marszczonym (minus jak na upały), dość głęboki dekolt w serek, kopertowa góra, pełne plecy i wiązana paskiem. Tkanina w małe delikatne owalne błyszczące ciapki. W tej Anna tez wyglądałaby zjawiskowo, ale nie aż tak jak w dwóch pierwszych.

Kolejna sukienka nie była wytworem snobistycznej marki, choć niewątpliwie markowa. Lavard to polska marka modowa, zaliczana do trochę wyżej niż średniej półki z kilkudziesięcioma salonami w kraju, prężnym sklepem internetowym oraz z siedzibą w Starem Bystrem. Ma również kilkadziesiąt salonów we Włoszech, Francji, Niemczech, Grecji, Czechach, Słowacji, Litwie i Ukrainie w miastach powyżej 200 tysięcy mieszkańców. Ma również swój program szycia na miarę. W niektórych kręgach snobizm na polskie marki jest mocniejszy niż na te bardzo znane zagraniczne. Cena sukienki też przyzwoita – 749,90 zł. Dopasowana w talli z paskiem. Rozkloszowany dół, a to lubię, za kolano. Rękaw ¾. Dekolt łódka tuż przy szyi. Z tyłu, dekolt rozłożyste V niezbyt głębokie. W niej Anna też by mi się bardzo podobała. Może minimalnie mniej niż w dwóch pierwszych, ale na takiej imprezie może i najbardziej.

Ostatnia sukienka, która mi się spodobała nie miała ani nazwy, ani w ofercie nie było producenta. Trzecia no name. Koktajlowa błękitna sukienka z kopertowym dekoltem z niedużym V. Na kobiecym biuście kopertowa góra ładnie wygląda. Tył bez dekoltu. Lekko rozkloszowana. Asymetryczny dół. Też to bardzo lubię w sukienkach. Boki znacznie krótsze. W talii wiązany pasek. Sukienka wydawała się „lekka” i nadawała przy zachowaniu elegancji dużo luzu i lekkości właścicielce. Tę sukienkę niewątpliwie z dużą przyjemnością tez zobaczyłbym na Annie i nawet na takiej imprezie. Cena niezbyt imponująca – 309 zł.

Każda z tych sukienek była fajna, w każdej moja bohaterka wyglądałaby doskonale, ale każda miała przynajmniej jedną wadę. A jeszcze należy pamiętać o jednym, tak by realia akcji książki były przynajmniej prawdziwe.

„Po czym genialnym ruchem jak na totalnie pijaną osobę pozbyła się sukienki.”

Pierwszy rozdział z cyklu „Anna” strona 183, I część tomu „Czerwiec”

Gdzie, dlaczego i w czym pozostała wiedzą ci co przeczytali książkę.

Ale z tego fragmentu jednoznacznie wynika, że sukienka winna być łatwo zdejmowalna. A żadnej z nich raczej jednym prostym ruchem nie udałoby się zdjąć. W każdej konieczne jest przynajmniej częściowe rozpięcie suwaka na plecach. W niektórych, rozwiązanie paska. Najmniej prawdopodobne w sukience ROTATE, choć ta marka bardzo pasuje do Anny. Można oczywiście założyć, że w pijanym widzie, choćby w scenie z której pochodzi drugi przeze mnie zacytowany fragment dotyczący dolnej części jej bielizny, albo podczas transportowania Anny do samochodu Marcina wszelakie wiązania i zapięcia mogły ulec poluzowaniu. A poza tym pijacy mają taką niesamowitą elastyczność i zdolności ruchowe, że to co wydaje się niemożliwe, staje się jak najbardziej możliwe. I chociaż najchętniej widziałbym Annę w pierwszej sukience to do tego fragmentu najbardziej pasuje sukienka marki Lavard. Aczkolwiek kierując się lekkim szaleństwem i niepoprawnością nawet na taką imprezę wybrałbym Sofię. Miss świata w stylu retro na wielką gwiazdę filmową może latem pokazać się na każdej imprezie.

Sandałki

Sandałki musiały mieć trzy cechy. Być niebieskie. Być na w miarę wysokim obcasie i w miarę cienkim. Być odlotowe. Tu oferta była znakomicie skromniejsza niż przy sukienkach. Znalazłem tylko dwie takie pary, które mi pasowały do Anny i sytuacji. Obie bardzo.

Pierwsze chyba najbardziej znanej marki butowej i najbardziej charakterystycznej. Czyli Christian Laboutin. Wystarczająco znana marka z bardzo dobrymi cenami jak na snobistyczne towarzystwo – 2.585 zł. Sandałki noszą nazwę szpilki Jonatina. Wykonane we Włoszech z cielęcej lakierowanej na niebiesko skórki, a częściowo z przezroczystego PCV. I oczywiście z czerwonymi podeszwami z widocznym logo marki. Na wysokim 10cm cienkim obcasie. Trzy paski w miarę cienkie, niebieskie nad palcami, niebieski wokół kostki ze złotą klamerką i przezroczysty ukośnie przez piętę od podeszwy do tego wokół kostki. Zgrabne Anny nogi i stopy oraz polakierowane na czerwono (jak sądzę) paznokcie wpasowałyby się idealnie do tych ekskluzywnych i odlotowych sandałków.

Druga para butów była marki Milenika Shoes. To słoweńska marka, która zyskała renomę na całym świecie. Markę stworzyli projektanci mody i fotografowie w jednym. I to po nich widać. Wszystkie buty tej marki są ręcznie robione, niesamowicie kolorowe o seksownym kroju i modnym designie. Znakiem charakterystycznym są czarno-białe szpilki w paski. W kategorii snobizmu trochę inny, ale nie mniejszy. Cena €217.00 czyli ok. 1.050 zł.

Generalnie niebieskie ku błękitowi sandałki. Generalnie bo jak to bywa w obuwiu marki Milenika Shoes występują jeszcze inne kolory. Przód z szerszym paskiem nad palcami, fasonem przypominający czółenka z wyciętą częścią na palce. To wycięcie wykończone krwisto czerwonym paseczkiem. Tył to zabudowana wysoko pięta. Częściowo z jej bokami. Częściowo bo po bokach również półokrągłe wycięcia z obu stron wykończone czerwonym paseczkiem. Przez podbicie cienkie dwa krzyżujące się paseczki. Jeden zapinany na małą srebrną klamerkę. Obcas znak rozpoznawczy tej firmy czyli w czarno-białe poprzeczne paski. Wysoki, acz nie za bardzo, bo 8 cm. Nie klasyczna cienka szpilka, a tym bardziej nie słupek. Trochę grubsza szpilka. Podeszwa biała, a wokół niej po bokach cienki czarny paseczek. Te sandałki są nie mniej odlotowe. Olbrzymie marzenie – zobaczyć je na stopach Anny, a może bardziej jej nogi w tych sandałkach. Tylko czerwony pasek wymaga odpowiedniego doboru barwy czerwieni na polakierowanych paznokciach u stóp.

Bielizna

To bardzo ważny element kobiecego stroju. Nie tylko dla mężczyzn, ale przede wszystkim dla samych kobiet. Zarówno jeśli jest to prosta bielizna sportowa, spełniająca pragmatyczne funkcje i przede wszystkim wygodna, czy dzieło sztuki, zarówno w fasonie jak i choćby przez koronki, upiększające kobietę, czy mająca akcent mniej lub bardziej erotyczny sprawiające, że kobieta nawet nie pokazując nikomu tej bielizny czuje się pożądana. Czasami bielizna może być połączeniem przynajmniej dwóch z tych trzech rodzajów.

Wiemy, że Anna wszystko co miała na sobie było błękitne. Bielizna też. To nie jest najbardziej popularny kolor we wzornictwie bieliźnianym. Najbardziej popularna jest czerń, a następnie kolor cielisty do beżowego, biały z écru i kremowym, granatowy, czerwony i różowy z łososiowym. Pozostałe w ofertach występują incydentalnie, chyba, że w markach, które są nastawione na kolorową bieliznę i właśnie kolorem mocno zwracającym uwagę. Wiemy również, że była to piękna koronkowa bielizna w ocenie Marcina. Z treści całego rozdziału, a nie tylko zacytowanych fragmentów wiemy również, że Marcinowi nie było dane podziwiać Anny w całości tej bielizny, choć bieliznę tak, a jedynie w górnej jej części.

Podobno mistrzami wzornictwa kobiecej bielizny są Francuzi i ich marki są najbardziej topowe na świecie. Nieco za nimi w hierarchii są Brytyjczycy, Włosi i Amerykanie. Ja dla Anny znalazłem trzy komplety bielizny, która spełnia wszelkiej wymagania z opisów przekazanych przez Marcina dotyczących bielizny, samej Anny jako osoby i tła sytuacyjnego, które niewątpliwie wpływało na każdy element jej stroju. Jeden z tych kompletów z dwoma różnymi dołami. Dwie amerykańskie marki i jedna hiszpańska. Niewątpliwie najbardziej z nich znana jest Guess, amerykańska marka niespecjalizującą się w bieliźnie, a projektująca każdy element mody kobiecej. Marka założona w 1981 roku, a więc już z długą tradycją, przez Georges’a, Armanda, Paula i Maurice’a Marciano, czterech braci o włoskim nazwisku, urodzonych w Algierii, lecz wychowywanych na południu Francji. Guess to jedna z największych firm modowych na świecie o rocznych przychodach przekraczających 2,6 mld dolarów amerykańskich. Drugą amerykańską marką jest Eberjey. Firma działa od 1996 roku. Założycielkami, szefami i głównymi kreatorkami są dwie amerykanki wychowane w Miami. Jedna urodzona w Salwadorze, a druga w Buenos Aires w Argentynie. Najbardziej znanymi produktami firmy są piżamy. Eberjey to przede wszystkim domowa wygoda, zapewniana krojem i jakością materiałów, a jednocześnie zmysłowość, piękno i dopasowanie. Zarówno w aspekcie „do kobiecego ciała”, jak i „do sytuacji”. Trzecia marka to rodzinna firma Selmark założona w 1975 w hiszpańskim mieście Vigo. Dziś Selmark działa w ponad 40 krajach. Najbardziej znany jest z mody plażowej, a przede wszystkim kostiumów kąpielowych. Ale ofertę bieliźnianą też ma bardzo ciekawą.

Wybór kobiecej bielizny uzależniony jest również o tego pod co jest zakładana. W naszym przypadku do dekoltów i stopnia odkrycia pleców. Do sukienek z większym dekoltem, choćby Sofii, pasują niewielkie, niezbyt rozbudowane staniki, by nie wystawać w dekolcie, a co najwyżej od czasu do czasu ukazywać się w nim.

Z trzech znalezionych przeze mnie takim był jedynie Guessa, choć ten komplet, a przede wszystkim jego góra, najmniej przypadł mi do gustu. Biustonosz od tego kompletu to braletka. Większość facetów pewnie pierwszy raz słyszy to słowo. Braletki to zupełnie miękkie biustonosze, które zapewniają komfort, modny look i seksapil. Prezentują się wyśmienicie pod nieco przeziernymi materiałami lub casualowymi koszulami. Etymologia słowa wywodzi się z języka francuskiego (bralette) i oznacza zbudowany z trójkątów, koronkowy top. Od klasycznych biustonoszy różnią się głównie tym, że nie posiadają fiszbin. To jedna definicja. Biustonosz bralette, czyli tzw. braletka to rodzaj miękkiego stanika, przypominającego swoim wyglądem krótki top. Podstawową zaletą braletki jest to, że nie krępuje ona ruchów podczas noszenia i nie ściska zbyt mocno piersi, a wręcz pozwala im układać się swobodnie, podkreślając ich naturalny kształt. Braletka to damski biustonosz bez fiszbin i innych, mocnych usztywnień. Często nie ma także tradycyjnego zapięcia na haftki w części tylnej – jest zakładany przez głowę, jak wyżej wspomniany top. Charakterystyczne dla tego typu stanika są także miękkie miseczki o trójkątnym kształcie i szeroki pas pod biustem, który zapewnia optymalne podtrzymanie piersi. Rosnąca popularność biustonoszy bralette ma zapewne związek z ruchem body positive, którego podstawą jest akceptacja własnego ciała takim, jakie ono jest. Współczesne kobiety nie chcą już nadmiernie powiększać biustów, zakładając staniki typu push up z dodatkowymi wkładkami. Wolą swobodne eksponowanie naturalnych kształtów, niezależnie od ich rozmiaru. A to drugie obszerne wyjaśnienie. Oba za dwoma firmami zajmującymi się kobiecą bielizną.

Wybrany biustonosz Guessa to braletka z serii Aria w cenie podstawowej 179,99 zł. Oczywiście błękitno-niebieska i oczywiście bardzo koronkowa. Oczywiście jak to braletka nieusztywniana, bez fiszbin. Cienkie nieodpinane, regulowane ramiączka. Brak zapięcia – stanik zakładany jak top. Miseczki trójkątne, niemal całe pokryte koronką kwiatowo-roślinną, minimalnie przezroczyste. Na dekolcie wykończone wystającą poza obrys trójkąta falującą koronką. Miseczki od siebie mocno odseparowane tworząc duży i głęboki dekolt. Pod miseczkami dość szeroka jednolita taśma z białymi nadrukami marki. Z tyłu również ta sama taśma niedzielona, bez zapięcia. Nad nią węższy pas koronki, analogicznej jak na brzegach miseczek.

W komplecie Guess oferuje figi brazylijskie w podstawowej cenie 139,99 zł. Niebieskie, koronkowe. Wokół bioder analogiczna taśma jak w staniku. Brak boków, oprócz taśmy. Przód i tył to dwa podobnej wielkości trójkąty z koronkowym motywem kwiatowo-roślinnym i koronką wystającą z boków trójkątów. Koronka rzadsza z przodu Znacznie bardziej przezroczyste niż stanik. Tył odkrywający większą część pośladków. Najmniejszy z możliwych bawełniany klin w kroku.

Marcin mógł żałować, że jeśli właśnie była akurat w tej bieliźnie to jej w niej nie widziałem. Nie trzeba mieć bardzo bujnej wyobraźni, wystarczy popatrzeć na zdjęcia modelek i widać, że w tej bieliźnie Anna musiała wyglądać jak bogini erotyki, czyli maksymalnie pięknie i ponętnie. Najbardziej, niewątpliwie jej pośladki. W tym komplecie przeszkadza mi nadruk z nazwą z marki Guess, ale ta firma właśnie tak ma, że musi bardzo nachalnie pokazywać każde swoje dzieło. Dla niektórych to zaleta.

Komplet bielizny marki Selmark. Oczywiście niebieski i oczywiście koronkowy. O nazwie Filipa. Bieliźnie damskiej niemal wszystkie marki nadają nazwy. Czyżby to co jest najbliżej ciała i jeszcze w miejscach intymnych było przyjaźniej postrzegane gdy ma swoje imię? Stanik usztywniany z fiszbinami. Sprawiający wrażenie dużego. Spore miseczki i bardzo szeroka taśma pod miseczkami. Miseczki stanika klasyczne z podszyciem modelującym pełnym. Koronka z motywem listków, dużych, dość gęsta, wychodząca w dekolcie poza podszycie. Spory, głęboki dekolt. Między miseczkami atłasowa mała kokardka i złoty mały medalik biżuteryjny. Koronkowa szeroka prześwitująca taśma pod miseczkami dopasowana kształtem do zaokrągleń miseczek, a nawet uwypuklająca te zaokrąglenia. Najszersza po bokach. Na dole z boku taśmy złota blaszka z wygrawerowaną marką. Tył szeroka prześwitująca koronkowa taśma z falującym dołem. Zapięcie z tyłu. Ramiączka cienkie nieodpinane, regulowane ze złotymi regulatorami i kółeczkami mocującymi do listwy. Cena podstawowa 269,99 zł.

Do kompletu figi brazylijskie o niskim stanie. Oczywiście niebieskie i koronkowe. Przód – wąski siateczkowy prześwitujący trójkąt. Od kroku do połowy wysokości z pełnego materiału. Pod nim koronkowa warstwa materiału o jeszcze niższym stanie, w listki, mocno wychodząca na boki poza trójkąt i przechodząca w wąskie boki fig. Po środku u góry aksamitna niebieska kokardka i biżuteryjny złoty medalik. Tył z prześwitującej koronki, lekko odsłaniający boki i dół pośladków. Falujące brzegi nogawek. U góry centralnie złota blaszka z wygrawerowaną marką.

Ze względów na stanik ten komplet bardziej odpowiedni jest do sukienek o mniejszych dekoltach, choć ostatecznie mógłby być noszony nawet pod Sofią. Jeśli ten komplet miała na sobie Anna to Marcin również mógł żałować, że nie mógł jej w nim podziwiać. Oczywiście jej pośladków, ale bardziej górnych partii. Bynajmniej nie samego biustu, a właśnie całej góry. Teoretycznie tą górę widział, ale raczej mentalnie nie był nastawiony na podziwianie. A najwłaściwiej byłoby stwierdzić, że podziwiać mógłby całą Annę w tym komplecie od stóp do głów, bo największe wrażenie ta bielizna robi jako komplet.

Trzeci komplet pochodzi od marki Eberjey o nazwie Naya. Oczywiście zgodnie z założeniami niebieski, koronkowy i bardzo ładny. Koronka o motywie kwiatowym, stylizowane duże kwiaty w stylu maków, bardzo gęsto rozmieszczone, a między nimi spore oka siatki. Ten komplet był trójelementowy, a dla ścisłości można było z jego elementów utworzyć dwa komplety różniące się majtkami. Stanik to typowa bardzo ładna braletka, niewzmocniona, bez fiszbin z wysokimi trójkątnymi miseczkami. Głęboki, ale niezbyt duży dekolt. Pod wierzchnią kwiatową warstwą miseczek druga z gęstej siateczki. Miseczki bardzo nieznacznie prześwitujące. Z przodu krótkie cienkie ramiączka, z tyłu na ich cienkiej części złote regulatory i złote kółeczka w połowie długości łączące z dalszą częścią, trójkątną koronkową stanowiącą całość z tylną, bardzo szeroką, koronkową, falującą u dołu listwą. Brak zapięcia.

Stringi. Niebieskie. Koronka jak na staniku. Niski stan. Kwintesencją stringów jest oczywiście tył. Prawie całe odkryte pośladki To nie najbardziej ekstremalne, stringi, bo między pośladkami nie było tylko tasiemki, a wąski pasek koronkowego materiału rozszerzający się w mały trójkąt, a następnie przechodzący w dość szeroką listwę nad pośladkami wokół bioder. Przód dość duży z listwą nad udami. Koronka mniej gęsta niż na staniku. Nieco większa przejrzystość, bardzo fragmentaryczna. Minimalny bawełniany klin.

Fifgi cheeky bikini, czy bezczelne, wyzywające bikini. Według mojej oceny do bezczelności daleko, choćby w porównaniu z ofertami innych kreatorów mody bieliźnianej. Przód niemal identyczny jak w stringach. Tył w fasonie jak trochę więcej zakrywające figi brazylijskie. Ładna kompozycja z braletką.

Niewątpliwie ujrzenie Anny w tym komplecie, szczególnie w stringach warte byłoby grzechu. Nie przypuszczam by Anna akurat włożyła stringi, choć z chodzeniem w stringach nie miała problemów. Być może to najładniejszy komplet, ale niezależnie od tego i od sytuacji najmniej chętnie z trzech przeze mnie wybranych widziałbym ją właśnie w tym.

Ponieważ wszystkie pierwotne stroje Anny uleciały w niebyt, więc i tak mogę pokazać jedynie bardzo lub trochę mniej podobne, jakiś obraz przypominający. Takie obrazy mam dwa. Różne. Każdy czytelnik może wybrać odpowiedni do swoich wyobrażeń o stroju Anny

Pierwszy zestaw to sukienka Sofia, sandałki od Milenika Shoes i komplet bielizny Guess

Drugi zestaw zawiera sukienkę Lavard, sandałki od Christiana Laboutina i komplet bielizny Selmark.

Spodobało się - udostępnij

Newsletter

Mój newsletter to najlepszy sposób by nie przegapić niczego co dzieje się wokół „11 KOBIET …” i co ma do powiedzenia autor powieści. 

Przeczytaj z cyklu Jeść, pić ...

Warzywa z grilla

Warzywa z grilla

Nie jestem jaroszem. A warzywa z grilla bardzo lubię. Przede wszystkim jako dodatek w daniu głównym. Ale różnorodny i bogaty ich zestaw może być samodzielnym

rzeczywistość miesza się z fantazją

zapisz się do newslettera

Mój newsletter to najlepszy sposób by nie przegapić niczego co dzieje się wokół „11 KOBIET …” i co ma do powiedzenia autor powieści.