Pierwszy lokal, pierwszy posiłek, pierwsze trunki w "11 KOBIETach ..."
Lokale, posiłki i trunki w „11 KOBIETACH …” nie są rekwizytami bez znaczenia. To niemal bohaterowie powieści. A przynajmniej bardzo ważne elementy, gdyż jedzenie i picie i cała otoczka z nimi związana to nasze doznania, które winny być przyjemne, dążyć do rozkoszy, dawać radość. Czyli czynniki naszego hedonizmu.
To wszystko pojawia się po raz pierwszy w pierwszym rozdziale z cyklu „Bibiana Isabelle” w pierwszej części tomu „Czerwiec” najpierw na 74 i 75 stronie.
„– Zmiana planów: najpierw jedziemy na pizzę. Tym razem nic ekstrawaganckiego ani drogiego. Zwykła pizza. Może być? Tam trochę odsapniemy od ekscesów.
…
Pizza i trzy kieliszki białego wina pozwoliły Bibi odzyskać pełną sprawność fizyczną i emocjonalną.”
To pierwszy i chyba ostatni raz gdy Marcin nie wspomina nic o tym jaki wybrał lokal, jaką jedli pizzę i jakie wino piła Bella. Zupełnie nie w jego stylu. Bo ten posiłek zapewne był dla obojga smaczny i zapewne w miłym i przytulnym lokalu, ale po najmocniejszej dla Belli dawce wrażeń i hedonizmu w czasie zakupów na Moliera i jej reakcjach, kolejne szczyty byłyby ponad jej możliwości. Konieczne było wyciszenie w najzwyklejszej pizzerii. A sam Marcin również był na wyżynach doznań, a przed nim miały pojawić się następne, jeszcze większe, szczyty. Posiłek stał się koniecznym fragmentem dnia. Koniecznym w kategorii fizjologii i koniecznym w kategorii stonowania nastrojów.
Wiemy, że przed posiłkiem byli na Moliera 2 w Warszawie, a po posiłku udali się na Mokotowską 59 do kolejnego salonu z ubraniami kobiecymi, bardzo specyficznymi, salonu, który dziś już nie istnieje. A tej marki produkty można zakupić wyłącznie on-line lub w butikach z innymi markami. I mam wrażenie, że wcale to negatywnie nie wpłynęło na markę w Polsce. A po drodze i w okolicach Mokotowskiej jest całe mnóstwo dobrych i bardzo dobrych pizzerii. To zagłębie różnego rodzaju lokali gastronomicznych w Warszawie. Nie będę nawet próbował zgadnąć do jakiego lokalu Marcin zabrał Bellę, choć znam w tamtych okolicach kilka całkiem niezłych pizzerii. Żadnej nie będę robił reklamy. Wino tez było nieistotne. Miało być białe, chłodne i niezbyt wytrawne. Takich w pizzeriach serwowanych są setki rodzajów. Pewnie było włoskie, bo dobre pizzerie najczęściej serwują włoskie wina. I pewnie było w miarę tanie, by Bella znów nie doznała szoku rachunkowego.
Pizza najbardziej znany włoski produkt
Możemy jedynie snuć domysły co do wybranych pizz. Tu można by postawić tezę, że zapewne były w miarę proste i bez dodatków, które dla Belli mogły być ekstrawagancją, czyli bez anchois, owoców morza, karczochów. Te warunki spełniają Quattro Fomaggi, czyli cztery sery i na ogół parmezan, gorgonzola, pecorino, ricotta; Diavola, czyli z pikantnym salami, mozzarellą i często z ostrymi papryczkami, Prosciutto e Funghi czyli szynka z grzybami, Boscaiola pizza bez sosu pomidorowego lub z jego minimalną ilością, z grzybami, pasterkami kiełbasy i mozzarellą oraz Fiorntina, czyli pizza ze szpinakiem, mozzarellą, sadzonym jajkiem i czasami czarnymi oliwkami.
Whisky & cola, szkocki trunek w "11 KOBIETach ..."
Pierwszego dnia wakacji już po zakupach, u Marcina w domu występuje trunek – whisky, znów bez nazwy. (ten sam rozdział 83 strona)
„– To co pijesz, wino czy whisky? Proponuję whisky z colą.
– Nie musisz mnie upijać, żeby się ze mną kochać. Ale niech będzie whisky.”
Ta whisky jest sączona przez bohaterów przez cały wieczór w różnych strojach, na ogół bez i w bardzo miłej intymnej atmosferze. I znów jej nazwa jest nieistotna. Dla Belli absolutnie, bo ona nie ma na ten temat najmniejszego pojęcia. A dla Marcina, bo jedyna treścią wieczoru jest Bella, wraz z cały swoim czarem i pięknem, ale zarazem ignoranctwem w markach i towarach z wyższej półki oraz z barierami finansowymi.
Whisky po liczbach wystąpień na kartach moje powieści może wydawać się, że jest najbardziej kultowym trunkiem dla bohaterów tomu „Czerwiec”. W pierwszej części słowo whisky występuje 17-sto krotnie, a w drugiej 4-ro krotnie, a oprócz tego występują nazwy kilku gatunków whisky. Ale dotyczy to znacznej części trzech przypadków. W znacznej części, bo Marcin rozmyśla jeszcze o Rodzie Stewarcie, który jest fanem między innymi whisky oraz zastanawia się nad prezentem dla swojego przyjaciela Xaviera, a tu alternatywą jest właśnie whisky. Te trzy przypadki to powyżej opisany z Bellą. Whisky jest również trunkowym lejtmotywem spotkania Marcina z jego przyjaciółmi. I tylko wówczas nie są one no name, a konkretne gatunki. A także, nomen omen, spiritus movens, jego spotkania i relacji z Anną.
„– Spójrz, jak ta blondyna się ululała. Za chwilę spadnie pod stół. Albo porwą ją ci piwosze, bo są na nią najwyraźniej napaleni. Z jednej strony wygląda jak luksusowa dziwka i alkoholiczka, ale z drugiej jakby była zupełnie z innej bajki i przypadkowo znalazła się w tej sytuacji.
Odwróciłem głowę. Od blondynki oddzielał nas jeszcze jeden stolik. Siedziała, a właściwie niemal leżała na krześle i stoliku bokiem do mnie. Wyglądała mniej więcej na trzydziestkę. Ubrana była w błękitną, na pierwszy rzut oka markową sukienkę, a na nogach miała odlotowe błękitne sandałki. Na stole stała duża flaszka whisky w trzech czwartych opróżniona i jakaś chyba nieruszona potrawa.”
Strony 177-178 pierwszego rozdziału z cyklu Anna Z pierwszej części tomu „Czerwiec”.
Cóż, whisky potrafi dostarczyć hedonistycznych doznań, ale również może się przyczynić do upodlenia człowieka. Wybór należy do każdego z nas. Polecam hedonizm.
Zdjęcia:
2. Obraz Andreas Glöckner z Pixabay
4. Obraz Sam Williams z Pixabay
9. Obraz marker_photography z Pixabay
11. Obraz Holger Langmaier z Pixabay
18. Obraz Miguel Barrera z Pixabay
19. Obraz Maria Saveleva z Pixabay
20. Obraz Social Butterfly z Pixabay