Strój Belli - ostatnia doba weekendu w „11 KOBIET …”
O strojach Belli w ostatni dzień ich wspólnego weekendu, zapewne pierwszego wspólnego weekendu praktycznie nie wiemy nic. Nic poza jednym dość długim fragmentem tego weekendu. Ba, nie wiemy, właśnie poza tym fragmentem, co się wówczas działo, co nasi bohaterowie robili, albo wiemy bardzo pobieżnie. Wiemy, że wyprowadzili się ze SPA, wiemy, że wrócili samochodem do Milanówka do domu Marcina, po drodze zahaczając o jakąś „no name” przydrożną knajpę na lunch. Wiemy, że realizując obojga marzenia przedłużyli weekend do ostatniej możliwej chwili czyli późnego poniedziałkowego poranka. Ale opowieść Marcina kończy się na późnym niedzielnym wieczorze. Nie ma nic o poranku. Nie ma nic o nocy. Nie ma w jego opowieści niczego o przedpołudniu w SPA. O drodze do Milanówka jest jedna kluczowa informacja o epokowym wydarzeniu. Marcin sprawił Belli absolutnie niespodziewaną i ekstremalną frajdę. Bella prowadziła w drodze powrotnej jego nowiutką ukochaną zabawkę zwaną przez niego Kaprysem. Opowiadanie Marcina skupiło się na czasie w Milanówku. Można by rzec, że był to czas konstytutywny dla ich relacji. Podsumowujący wszystko co się dotychczas wydarzyło, a jednocześnie pomimo znaków zapytania otwierający szeroko bramę dalszemu losowi dla ich dwojga. Ale ten czas w jego domu spędzili w strojach Adama i Ewy. Jak najbardziej można by się było zachwycać tym strojem Belli. Ale to zostanie wyłącznie w mojej powieści, dla jej bezpośrednich czytelników. Niemożliwym byłoby zilustrowanie takiego artykułu. Żadne dostępne zdjęcia nawet w najmniejszym ułamku nie byłyby adekwatne. Wielokrotnie wspominałem, że każda z bohaterek ma swoją muzę. A one są niepowtarzalne. Niewyobrażalne pod każdym względem jest ilustracja prawdziwej muzy. Hedonizm zawarty w „JEŚĆ, PIĆ, …” odnosi się do kobiecych strojów, a nie ich braku.
Pozostaje znów dać wodze fantazji i wyobrazić sobie, kiedy Bella w ciągu tej ich ostatniej doby miała na sobie strój i jaki wybrała. Jestem przekonany, że wybierała je po raz pierwszy całkowicie sama, bez żadnej ingerencji i akceptacji Marcina. Z jego opowieści można by wysnuć wniosek, że nawet ich nie zauważył. Ale to byłby błędny wniosek. Nie tylko zauważył, ale był znów oczarowany. Myślę, że tym razem były to trzy stroje. Na niedzielne śniadanie w SPA. Na drogę powrotną. A ostatni dopiero w poniedziałek rano gdy Bella rozstawała się z Marcinem i jechała do pracy. Jestem przekonany, że pojechała do pracy bezpośrednio od niego, nie wstępując do swojego domu. Bo czyż ich pragnieniem nie stało się wykorzystać do maksimum, do ostatniej minuty, bycie razem? Można oczywiście rozważać jeszcze dwa warianty. Mogli po śniadaniu mieć w planach jeszcze jeden zabieg. Raczej tak nie było. Mogli prosto ze śniadania spakować się w samochód i ruszyć w drogę. Ale przecież zmiana strojów Belli stała się rytuałem. Niewątpliwie w niedzielny poranek również zaistniała.
Śniadanie
W podejściu Belli do swoich strojów śniadaniowych zawarte były dwa atrybuty. Dwa atrybuty w jej mniemaniu. Elegancja i luz. Może nie aż taka elegancja jak wieczorne wyjścia i może nie elegancja kreatorów mody. Jej własna. Śniadania to był czas by włożyć ubrać się w spódnicę, czyli dotychczas element obcy jej stylowi ubierania się lub spodnie wraz z bluzką na ogół również obcą jej dotychczasowemu stylowi ubierania się. Do tego dodać jakiś mocny wyróżnik, przede wszystkim w postaci paska. I dotychczas bywała na śniadaniach w szpilkach. Oczywiście wśród części jej garderoby była również bielizna. Po apartamentowym poranku, a przed wszelkimi atrakcjami dnia, zmysłowa, bardzo kobieca, ale nie najbardziej kusicielska. Moja wyobraźnia podpowiada mi, że w dużej mierze wybrała właśnie taki asortyment. Chronologicznie powinienem zacząć od bielizny, ale tym razem na niej skończę. Wydaje mi się bowiem, że Bella doprała bieliznę do całej koncepcji dwóch swoich najbliższych strojów.
Spodnie
Jednak wybrała spodnie, w nich się czuła znakomicie lepiej niż w spódnicach. A przecież miała jeszcze w zanadrzu jedną parę spodni, której jeszcze nie zakładała. Na dodatek to był rodzaj spodni, które bardzo polubiła, a Marcin nią w nich jeszcze bardziej .Skórzane, czarne spodnie. Dla ścisłości ze skóry ekologicznej. Długości 7/8, z prostymi nogawkami. Zapinane na zamek błyskawiczny oraz srebrny duży guzik, ozdobione srebrnymi nitami. Z trzema wsuwanymi kieszeniami z przodu oraz dwiema nakładanymi z tyłu. Z szlufkami co wykorzystała by je uzupełnić o pasek. A przede wszystkim dopasowane na pupie. A Bella nie wstydziła się kształtów swojej pupy. Uważała, że to jej atrybut godny podkreślania. Chyba w jej przeświadczeniu, bardzo powoli się zmieniającym, jeden z nielicznych wartych podkreślania. Co do tego atrybuty zdanie Marcina było takie samo, a nawet bardziej kategoryczne, co do innych przeciwstawne.
Pasek
Można było uznać za pewnik, że do spodni Bella doda jeden z pasków. Zagadką mogło jedynie być który. We wszystkich już była, więc musiała wybrać któryś z nich. W gruncie rzeczy to była prosta zagadka. Bella wybrała najbardziej zwracający uwagę, z największą liczbą „świecidełek”. Ten sam, który wybrała by w nim zostać zaraz po zakupach w Moliera 2, aczkolwiek wówczas do innych spodni. Pasek dość szeroki, 4 cm. Z metalowej siateczki. Wysadzany mnóstwem jeden przy drugim małych różnokolorowych kryształów. Z metalową czarną prostokątną klamrą z 3 rzędami bezbarwnych kryształów na niej i wokół niej. W samych spodniach z paskiem, bosa, musiała wyglądać fascynująco. Dla ścisłości jeszcze w górze od bielizny. Ale o bieliźnie za chwilę.
Bluzka
Tym razem była to najprostsza, najmniej fikuśna, najmniej fikuśna i najmniej odlotowa bluzka. Ale może nie mniej wysublimowana. Bluzka koszulowa, błękitno-biała, w pionowe paski, błękitne otoczone cieniutkimi granatowymi i nieco szerszymi białymi. Jedwabna. Dopasowana w talii. Długa, zakrywająca pupę, z krótszym przodem, wycięciami po bokach i zaokrąglonym dołem. Bez rękawów. Z koszulowym kołnierzykiem. Z przodu zapinana na zatrzaski. Ewidentnie to była bluzka przede wszystkim do noszenia na wierzchu, na spodniach. Ale wówczas zasłaniałaby pasek oraz pupę. Oczywiście nic nie stało na przeszkodzie by ją nosić wpuszczoną w spodnie. Może wówczas nie gorzej się prezentowała, ale inaczej. Którą opcję wybrała Bella? Tym razem jest to zagadka nieodgadniona. Gdyby to była bardziej urozmaicona i dłuższa sytuacja założyłbym, że obie. Najpierw bluzką na wierzchu, a następnie wpuszczoną. Ale zapewne tę bluzkę Bella założy jeszcze nie raz. Jest więc olbrzymia szansa na obie wersje.
Baleriny
Tym razem nie szpilki, a właśnie baleriny. Wszystkie pary szpilek wylądowały w walizce. W dzień podroży wygoda zyskała priorytet. Ale jednak z akcentem kobiecości. Być może bardziej elegancko i ponętnie wyglądałaby w czółenkach szpilkach lub sandałkach na obcasie. Ale jeśli do prostych doznań wzrokowych dodamy krztynę rozumu to nie ma bardziej kobiecego, urokliwego obuwia niż ładne baleriny. A te jedyne, które miała i w których była podczas piątkowej wycieczki samochodowej pasowały idealnie do tonacji jej stroju. Baleriny, niebieskie, zamszowe, w klasycznym fasonie, z noskiem okrągłym, na symbolicznym dwucentymetrowym obcasie, z czarną lamówką wokół cholewki, z czarną kokardka na nosku z białym nadrukiem POLLINI.
Bielizna
Od niej powinienem zacząć. Bo przecież rytuałem zmian garderoby, był dobór bielizny, dokonywany wspólnie. Łącznie z jej prezentacją na modelce przed zakładaniem pozostałych elementów garderoby. Rytuał wynikający z chemii między bohaterami i wzmagającymi tę chemię. W każdym momencie dnia i przy każdej sposobności. Bella częściowo złamała ten rytuał, albowiem nie wybrała kompletu bielizny, który prosto można by uznać za bardzo zmysłowy. To nie oznacza, że takim nie był. A był niewątpliwie i bardzo ładny i bardzo ciekawy. Aczkolwiek już wcześniej zakładany na wycieczkę rowerową w piątek. Sportowa, biała, bawełniana z dżerseju bielizna. Sportowa a jednocześnie bynajmniej nie prosta. Majtki typu brazyliany, częściowo odsłaniające pośladki. Ukośne koronkowe przezroczyste pasy w kształcie daszka z przodu i z tyłu. Ząbkowany brzeg w talii i na nogawkach. Stanik miękki z dekoltem. Ramiączka z przodu szerokie koronkowe przechodzące w koronkowe ozdobienie dekoltu. Ukośne pasy koronkowe pod stanikiem do boków tworzące z tyłu dwa dodatkowe koronkowe pasy pod listwą główną.
Bella w pełnym zestawie ubraniowym podczas śniadania
Powrotna droga do Milanówka
Pamiętając drogę do SPA przychodzi na myśl, że Bella wybrała sukienkę. Może jeszcze przyjść na myśl, że nie założyła bielizny, a przynajmniej jej dołu. Nawet w jednej z jej wypowiedzi możemy usłyszeć zawód w głosie, że Marcin nie wyraził takiej chęci.
– Wiesz, myślałam, że ci się już znudziłam, bo nic nie mówiłeś, żebym nie wkładała majtek, a ty mi zrobiłeś kolejną wspaniałą niespodziankę. Myślę, że to pierwszy i ostatni raz, kiedy prowadzę taki samochód.
Ale niespodzianka, którą jej sprawił, całkowicie zniwelowała zawód i miała wpływ na drobną zmianę w jej stroju, bo przecież strój wybrała nie wiedząc o niespodziance. Wybrała bynajmniej nie sukienkę. A bieliznę założyła.
Niespodzianka – Bella za kierownicą maserati
Luźne wyobrażenia w oderwaniu od jej faktycznego stroju i wyglądu.
Komplet bielizny
Wybrała bieliznę, w której była podczas piątkowego śniadania. Tylko, że wówczas była w stringach, a teraz w figach. Komplet tej bielizny, tak jak i dwa inne zawierała zarówno stringi jak i figi. Biały komplet bielizny. Tiulowy mocno prześwitujący, haftowany w białe kropki w stylu „point d’esprit”, z krawędziami z białej jedwabnej lamówki. Majtki dopasowane, o kroju pełnych fig z lekko podwyższonym stanem i ozdobną kokardką. Takie same ozdobne kokardki były na staniku między miseczkami w głębokim dekolcie i na ramiączkach. W transparentnym tiulu kobieca pupa w pełnych figach jest piękna i ponętna.
Bluzka
Tę bluzkę Bella nosiła już w zestawie z tym samym kompletem bielizny w piątek do śniadania. Biała, krótka, lekko ażurowa, mocno dopasowana i wiązana na troczek w talii, z wyraźnym dekoltem w serek, zapinana przez całą długość przodu na haftki z pętelkami (zapinanie i rozpinanie wymagało cierpliwości i tytanicznej pracy, do której w takiej sytuacji zdolne są tylko kobiety) i z długimi szerokimi rękawami. Marka Self Love.
Spódnica
Zamiast sukienki Bella włożyła spódnicę, choć za nimi nie przepadała. Ale akurat ta spódnica częściowo mogła spełniać rolę sukienki, taką jak w drodze do SPA. A poza tym akurat w tej spódnicy wyglądała rewelacyjnie, szczególnie jej nogi. Tym razem spódnica doskonale komponowała się z wybraną bluzką. Była również novum w jej stroju. Czerwona spódnica, ołówkowa, mini, nieco nad kolana, asymetryczną u dołu z trójkątnym wycięciem, kopertowa z nałożonymi na siebie pod kątem z obu stron dwie warstwy materiału. Wzdłuż całego brzegu wierzchniej warstwy materiału, po skosie ozdobne, półkuliste metalowe guziki imitujące stare srebro.
Pasek
Paski to dodatki, których Bella nadużywała. Ten zestaw bez paska był wystarczający. Ale nie istotne jest co się komu podoba i co kto uważa za słuszne, a to co się podoba bezpośrednio zainteresowanym. A im paski na strojach Belli bardzo się podobały. Ten pasek, jak i wcześniej już dwa elementy wymienione, Bella miała na sobie w piątek do śniadania. Czarny, skórzany pasek, bardzo szeroki, 12 cm, typu gorsetowego, zapinany na spinki, z ozdobnym łańcuszkiem pośrodku z przodu z jasnego złota.
Sandałki
Te sandałki miała pierwszy raz na stopach. Pierwszy raz i bardzo krótko, ale o tym poniżej. Sandałki, białe, a zarazem kolorowe, zdobione kolorowymi krążkami na paskach szerszych niż na ogół w sandałkach, niebieskimi, fioletowymi, żółtymi, pomarańczowymi, zielonymi i czerwonymi. Dwa krzyżujące się paski nad palcami, pasek wokół pięty, cieniutki pasek wokół kostki z białą owalną klamerką. Obcas cienka szpilka, wysoka 10cm. Czerwona podeszwa. Biała bluzka, czerwona spódniczka mini z rozcięciem i białe a kolorowymi akcentami sandałki na wysokiej szpilce jako dodatek do urody Belli sprawiały, ze nie sposób było nie zwrócić na nią uwagi.
Sneakersy
O ile teoretycznie było możliwe by podczas śniadania bluzka Belli była noszona na dwa różne sposoby, co sprawiało, że uzyskała dwie odmienne swoje stylistyki, to nie ma możliwości założenia jednoczesnego dwóch różnych par butów. Bella zmieniła sandałki na sneakersy w momencie gdy się dowiedziała, że będzie prowadzić maserati Marcina. Dla wygody i z przejęcia o powierzoną jej ukochaną zabawkę Marcina. Była zawodowym kierowcą i nie miała problemu z prowadzeniem samochodu w każdym obuwiu. W szpilkach zapewne też. Ale szpilki to nie była jej bajka. Rzadziej niż bardzo rzadko je nosiła. Zwyciężył czysty pragmatyzm. Obuwie, w którym czuła się najpewniej. Stylistyka przestała mieć znaczenie. Sandałki szybko trafiły do walizki, a z niej na ich miejsce pojawiły się sneakersy. Wybrała te, w których była na piątkowej wycieczce rowerowej. Sneakersy pasujące do bluzki swoją bielą. Ze skóry i skóry wegańskiej. Nosek i boki z plecionki. Sznurowane płaską sznurówką na 6 par dziurek. Zaokrąglony przód. Gumowa podeszwa. Biały zapiętek z czarnym logo Casadei.
Kapelusz
W pierwszej swojej koncepcji Bella założyła, że podczas drogi będzie elegancką damą. Do kompletu niezbędny był kapelusz. W nim przyjechała do SPA. W nim była na sobotniej wycieczce samochodowej. Biały ażurowy ze słomy toquilla kapelusz o prostym fasonie z dość szerokim rondem ozdobiony wzorzystą apaszką w pastelowy beżowo-szare kwiaty.
Torebka
Odsetek kobiet nieużywających torebek lun używających bardzo sporadycznie jest znikomy. To oczywiście nie badania statystyczne, ale moje subiektywne wrażenia z obserwacji. Może Bella nie należała do tych kobiet, którym torebka towarzyszy wszędzie, albo niemal wszędzie, ale w takiej sytuacji trudno sobie ją wyobrazić bez torebki. Można założyć, że nie miała ani czasu, ani ochoty by poświęcić czas na przepakowanie torebki, więc zabrała tę, którą miała podczas poprzedniego dnia w czasie wycieczki samochodowej. To była kremowa torebka, ze skóry ekologicznej. Prostokątny fason, w przekroju trójkąt. Z paskiem na ramię. Ozdobiona wokół krawędzi piercingiem w kolorze złota. Z wytłoczonym logo Elisabetta Franchi. Na marginesie mogę powiedzieć, że torebek to bardzo zazdroszczę kobietom. Ze względów pragmatycznych, choć estetycznych też. Męskim odpowiednikiem damskiej torebki są kieszenie marynarki i częściowo spodni. Często kiepsko spełniającym swoją rolę, a jednocześnie przez to psującym estetykę. Klucze, kluczyki do samochodu, portfel, karty kredytowe, dokumenty, telefon, papierosy, zapalniczki i czasami jeszcze kilka innych rzeczy ledwo się mieszczą po kieszeniach. Generalnie szeroko rozumiana moda kobieca jest po pierwsze ciekawsza, po drugie bardziej pragmatyczna (sukienki w upały!), a po trzecie bez porównania bardziej wielowymiarowa i bezkresna, zarówno w kategoriach ubrań jak ich rodzajach i asortymencie. A przecież historycznie nie zawsze tak bywało. A przecież wśród dziewięćdziesięciu paru procent gatunków zwierząt to samce się przyozdabiają, a nie samice. Dlaczego tak jest to temat na większe dzieło. Może pokuszę się o krótkie resume przy jakiejś okazji związanej z moją powieścią.
Okulary przeciwsłoneczne
Z trzech par okularów przeciwsłonecznych będących w posiadaniu Belli nie umiałbym wybrać, które najbardziej pasują do jej stroju. Możemy, nie popełniając błędu, założyć, że Bella też nie umiała i co więcej zupełnie nie kierowała się takimi przesłankami. Możemy założyć, że wybór okularów wynikał z równej mierze z przypadku, kaprysu, jak i jej stanu emocjonalno-psychicznego. Jest powiedzenie, że widzimy coś przez różowe okulary. Dla Belli róż z tego powiedzenia przybrał barwę złota. Sięgnęła odruchowo po te same okulary, które miała podczas przejażdżki rowerowej poprzedniego dnia. Okulary przeciwsłoneczna, złote, z okrągłymi pomarańczowymi soczewka. Lustrzane szkła. Kształt kociego oka z charakterystycznymi przysłonkami nad szkłami. Logo marki Fendi (marka po raz drugi) na zausznicach.
Perfumy
Niemal każda kobieta użyłaby perfum przy porannej toalecie. W przypadku Belli to nie był pewnik. Bardziej prawdopodobne było, że zrobiła to dopiero pakując się przed podróżą, gdy je dostrzegła. Przed tym weekendem nie miała szans używać prawdziwych perfum. A różnego rodzaju substytuty perfum używała przy specjalnych okazjach. Bez wahania wybrała perfumy Southern Sun, bardziej odpowiednie na podróż w upalny letni dzień. O cytrusowo-wodnym zapachu. Southern Sun to nuty głowy: galbanum, grejpfrut, gorzka pomarańcza; nuty serca: pieprz, cyklamen, pomidor, drewno gwajakowe; nuty bazy: drewno cedrowe, bursztyn, piżmo.
Bella w pełnym zestawie ubraniowym przed podróżą do Milanówka
Bella w pełnym zestawie ubraniowym za kierownicą podczas podróży do Milanówka
Ostatni strój Belli – do pracy po weekendzie
Na ten temat mamy najmniej przesłanek. Założyliśmy słusznie, że wybierała z tego co miała w walizce, czyli z zestawu z Moliera 2 i Agent Provocteur. Ale jeśli do tego dodamy wszystko co niej wiemy, o jej pracy i jej osobowości to jednoznacznie możemy określić niemal każdy element jej stroju. Każdy z tych elementów miała już na sobie. Tylko wybór dwóch, no może trzech miał alternatywy. Możemy również założyć, że nie użyła perfum. Perfumy kojarzyły się jej z wyjątkowością, a praca była brutalną szarą koniecznością. Mniej więcej z tych samych powodów nie użyła żadnego paska.
Spodnie
Wybór oczywisty. Sukienka, spódnice, szorty to całkiem nie było to. A ze spodni jedynie pasowały dżinsy. Dżinsy jasnoniebieskie, bawełniane. Długość 7/8. Fason slim, wysoki stan, dopasowane (delikatnie mówiąc) na pupie. Zapinane na metalowe guziki w kolorze złotym – prawie klasyczny rozporek. Z przodu dwie wsuwane kieszenie, z tyłu dodatkowe dwie. Modelujące przeszycia z przodu i nogawkach. Szlufki do paska.
Bluzka
Wybór góry do dżinsów zapewne stanowił największy dla niej problem. Zapewne najchętniej wybrałaby T-shirt, ale takowego nie miała w walizce. Topy były zbyt frywolne do pracy. Bluzki zbyt wymyślne i eleganckie. Aczkolwiek prawdopodobne jest, że miała jakąś, której nie zdołała założyć. Zapewne też zbyt elegancką i wymyślną lub frywolną. W zasadzie jedynym wyborem była ta, w której była na porannym śniadaniu poprzedniego dnia. Bluzka koszulowa, błękitno-biała, w pionowe paski, błękitne, otoczone cieniutkimi granatowymi i nieco szerszymi białymi. Jedwabna. Dopasowana w talii. Długa, zakrywająca pupę, z krótszym przodem, wycięciami po bokach i zaokrąglonym dołem. Bez rękawów. Z koszulowym kołnierzykiem. Z przodu zapinana na zatrzaski. Ewidentnie to była bluzka przede wszystkim do noszenia na wierzchu, na spodniach. I właśnie tak ją założyła.
Sneakersy
Do jej stroju i pogody pasowały również sandałki na płaskiej podeszwie, być może także baleriny, ale te nieco kłóciły się z zejściem z niebios na twardy grunt. A sneakersy oprócz wygody stanowiły o poczuciu bezpieczeństwa. Miała dwie pary do wyboru. Można by dywagować, które wybrała. Ja założyłbym, że po pierwsze nie ażurowe, a po drugie z mocniejszym akcentem kolorystyczno-ozdobnym. W całej tej sytuacji jeden taki subtelny akcent był koniecznością. Białe lekkie materiałowe sneakersy z niebieskimi akcentami w postaci motyli, niebieskiej skórzanej zapiętki, na białej gumowej płaskiej podeszwie, w klasycznym fasonie z okrągłymi noskami, sznurowane. Oprócz niebieskich motyli, wyróżnikiem zwracającym uwagę była płaska sznurówka przewleczona po aż 7 parach dziurek. No i oczywiście nie mogło zabraknąć znaków marki: czterech poziomych czarnych pasków na pięcie i naszywki z monogramem w kształcie litery A, marki Aquazzura, po bokach.
Czapeczka
Czapeczka to kolejny element stanowiący o bezpieczeństwie. Bo wcześniej często używany i oznajmiony. No może nie ta i nie aż tak markowa. Ale innej nie miała. A ta była markowa, a o marce informowały umieszczone z przodu czarno-niebieskie logo Isabel Marant i nadruk z nazwą firmy. Biała czapeczkę z szaro-niebieskim nieidentyfikowalnym nadrukiem, z dość długim sztywnym daszkiem, ozdobnym guziczkiem na szczycie, zapinaną na regulowany rzep.
Okulary przeciwsłoneczne
Drugi element, nad wyborem którego można się zastanawiać. De facto Bella ich nie wybrała, a sięgnęła po nie odruchowo. Wybór odruchowy dający poczucie bezpieczeństwa. Czarne okulary przeciwsłoneczne, w kształcie maski, z polaryzacyjnymi gradientowe soczewkami, półprzezroczystymi bokami, czarnymi wyprofilowanymi zausznikami. Mające złoty mocny akcent duże metalowe logo Fendi w kształcie stylizowanej litery F po bokach.
Torebka
Jeżeli dotychczas tylko raz miała czas i ochotę, by przepakować torebkę, to możemy przyjąć jako aksjomat, że w poniedziałkowy poranek, ani czasu, ani ochoty nie znalazła. To ta sama kremowa torebka, ze skóry ekologicznej, która towarzyszyła jej choćby w drodze ze SPA do Milanówka. Prostokątny fason, w przekroju trójkąt. Z paskiem na ramię. Ozdobiona wokół krawędzi piercingiem w kolorze złota. Z wytłoczonym logo Elisabetta Franchi.
Komplet bielizny
Tym razem nie odbył się rytuał związany z obustronnym zachwytem nad Bellą w bieliźnie. Pośpieszne ubieranie się Belli i najwygodniejsza bielizna na długi ciężki dzień pracy. W zasadzie bez wyboru, gdyż tylko jedna spełniała w pełni te warunki. Najmniej ozdobny i najmniej seksowny komplet bielizny. Prosty, bez koronek, haftów i innych ozdób, klasyczny, mogący pełnić funkcję sportowego. Pokryty mikrofibrą zapewniającą możliwość oddychania skórze. Pełne midi figi. Pełen modelowany stanik z klasycznym zapięciem z tyłu. Może tylko głęboki dekolt podkreślający krągłość biustu nadawał temu zestawowi lekko sensualny klimat.