Trunkowy hedonizm elementem „Jeść, pić, …”
W Polsce mamy dwa skrajne podejścia do picia napojów alkoholowych, z resztą jak do większości zagadnień ogólnospołecznych. Z jednej strony mamy fanatyzm antyalkoholowy i głoszone tezy, które zakładają, że każda ilość alkoholu jest szkodliwa i jedynym słusznym rozwiązaniem byłaby całkowita prohibicja, a z drugiej strony statystyki spożycia alkoholu są jednymi z wyższymi w Europie, i mają tendencje rosnące. I króluje na różnych imprezach hasło „z nami się napijesz”, które de facto jest szantażem emocjonalnym zmuszającym do picia. Mamy również niekorzystną strukturę spożycia napoi alkoholowych w przeliczeniu na 100% alkoholu. Piwo ponad 50%, wyroby spirytusowe (przede wszystkim czyste wódki) prawie 40%, wino i miody pitne poniżej 10%. Ta struktura spożycia świadczy, że pijemy przede wszystkim nie ze względów smakowych, a ze względów na skutki działania alkoholu lub z przyczyn związanych z chorobowym uzależnieniem. Ta struktura przez lata niewiele się zmienia. Wzrasta spożycie piwa kosztem wyrobów spirytusowych. Ale piwo pijemy na ogół najtańsze i najgorsze patrząc z punktu widzenia doznań hedonistycznych. Generalnie pijemy przede wszystkim tani alkohol. To też świadczy o przyczynach i celu jego picia. To wszystko ma źródło zarówno w historii, tradycji i położeniu geograficznym. Jedną z broni wszystkich zaborców, okupantów w stosunku do polskiej ludności było rozpijanie jej. Produkcja alkoholu w Polsce oparta jest na tym co jest uprawiane, czyli chmiel, ziemniaki i zboże. Winnic jest mniej niż niewiele. By zmienić zarówno strukturę spożycia alkoholu, ilości i kulturę picia konieczna byłaby odpowiednia edukacja, a to jest sprzeczne z Ustawą o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi oraz z interesem koncernów produkujących alkohol i w prostym rachunku z interesem skarbu państwa. Węzeł gordyjski. Na strukturę spożycia alkoholu wpływ ma również dysproporcja pomiędzy jego cenami w handlu detalicznym, a w knajpkach. Ta dysproporcja w lokalach gastronomicznych zachęca przede wszystkim do picia piwa, a w następnej kolejności wódki .
W mojej powieści bohaterowie dość często raczą się trunkami. Nawet spotkałem się z zastrzeżeniami, że za często. Kluczowe jest słowo raczą się. Oprócz jednego przypadku zawsze w ilości umiarkowanej. A koszmarne skutki tego jednego przypadku i wynikającego z tego konsekwencje zostały mocno zaakcentowane w powieści. Wracając do słowa raczą się, z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że pijąc w miarę dobre do bardzo dobrych trunków, bardzo ważny jest aspekt smakowy. Kto miał możliwość spróbowania naprawdę dobrego wina, bądź whisky, a nawet piwa, ten doskonale wie ile barw i głębi smaków jest w tych napojach. A dodatkowo jakie hedonistyczne doznania są w udziale dzięki bukietom tychże trunków i podziwiania ich barwy. Aspekt smakowy jest decydujący przy piciu trunków przez moich bohaterów, ale niewiele mniej istotny jest efekt poprawy nastroju, obniżenia napięcia i ogólnego rozluźnienia związanego z rozluźnieniem mięśni. A odpowiednie dobranie szczególnie wina do posiłku poprawia im apetyt.
Artykułów o trunkach występujących w części I tomu „Czerwiec” powieści erotycznej „11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE” napisałem dwanaście. Dziesięć z nich dotyczyło wina, chociaż w jednym z nich to nie wino było głównym tematem. Jeden drinka, z resztą, głownie na bazie wina. Jeden whisky, ale whisky pojawiła się również w jednym z artykułów z winem. Znacznie trudniej byłoby określić liczbę rodzajów czy gatunków wina, o których pisałem. Niektóre artykuły dotyczyły bardzo konkretnego gatunku wina. Inne całej grupy rodzajowej. A były również takie, które dotyczyły kilku grup rodzajowych. Większość z opisanych tu gatunków wina będzie się pojawiać w powieści wielokrotnie, bo one pasują do pewnych sytuacji, bo są odpowiednie do pewnych potraw i dostarczają wyśmienitych doznań wynikających z ich picia.
Za Alkajosem z Mityleny – „In vino veritas (W winie prawda)”.
Za Biblią – Syr 31:27 – „Wino jest, co prawda, dla człowieka życiem, ale tylko wtedy, gdy z umiarem je pijesz. Cóż to za życie, kiedy nie ma wina, które dla radości człowieka zostało stworzone?“
Za Eurypidesem – „Gdzie nie ma wina, nie ma też miłości“.
Każde doznanie hedonistyczne wyzwala chęci do następnych doznań. Dobre jedzonko, nastrojowa kolacja w dobrej knajpce, wyśmienite wino to wszystko sprzyja erotyce. Moja powieść niewątpliwie jest mocno erotyczna. Sam w sobie erotyka jest piękna, a gdy jest uzupełniona innymi doznaniami hedonistycznymi może być fantastyczna.
Indeks artykułów o trunkach
Drugi rozdział z cyklu „W dwadzieścia lat później”, strona 47
Pierwszy rozdział z cyklu Agata, strona 277
Trunki – trudny temat w polskich realiach.
Ale wyśmienite trunki, w odpowiednich ilościach i miłym towarzystwie to nic zdrożnego.
Zacznę od wina.
Nietypowo bo od białego burgunda, choć burgund kojarzy się przede wszystkim z czerwonym winem.
Biały burgund, szczegółowo wybrany, bo Clos Vougeot został p0rzygotowany przez głównego bohatera jako powitalny toast na przyjęciu, które zorganizował w swojej nowej rezydencji dla męskich przyjaciół, których nie widział dłuższy czas. To jak najbardziej może sugerować, że ten burgund jest przynajmniej bardzo dobry. I tak rzeczywiście jest. A miejscowość Clos Vougeot to kolebka wina w Burgundii. Byłem tak kilkukrotnie, choć dawno, widziałem, uczestniczyłem w zbiorach i piłem.
Białym burgundem dobrze schłodzonym raczy się również para bohaterów po powrocie z długiego spaceru w upalny dzień w staromiejskich murach i po bezalkoholowym włoskim lunchu. Kosztowanie tego burgunda jest dla nich dużą przyjemnością uzupełniającą inne przyjemności. Być może ze względu na te inne przyjemności, ale raczej ze względu na niego samego bohaterka uważa, że powinno się go pić wyłącznie dla rozkoszy podniebienia.
trunki
Strona 53, drugi rozdział z cyklu „W dwadzieścia lat później”
Strony 247, 256, 264-265, 269, 284, pierwszy rozdział z cyklu Agata
Strona 23, trzeci rozdział z cyklu Anna, część II tomu Czerwiec
Strona 38, czwarty rozdział z cyklu Anna, część II tomu Czerwiec
Nie da się ukryć, że Marcin jest smakoszem burgunda Clos Vougeot, czerwonego burgunda.
To wino pojawia się kilkukrotnie w tomie „Czerwiec” powieści „11 KOBIET …”
Zapewniam, że niesie za sobą hedonistyczne rozkosze podniebienia i niestety drenaż portfela.
Czerwony burgund Clos Vougeot pojawia się w mojej powieści kilkukrotnie. Jest serwowany przez głównego bohatera swoim przyjaciołom do kolacji, której głównym elementem są czerwone mięsa (jagnięcina, wieprzowina, kaczka). Czerwony burgund, przyniesiony z własnych zapasów przez głównego bohatera, posłużył do kolacji z krewetek i owoców morza, którą główny bohater spożywał w oparach romantyzmu i erotyzmu u bohaterki powieści. Następnie otrzymał od niej bardzo pozytywną recenzję. Czerwony burgund był rozważaną przez bohatera opcją, z której nie skorzystał, do samotnego posiłku z krewetkami jako jego podstawą. Kolejny raz w postaci jednego kieliszka pojawia się podczas kolacji dwójki bohaterów w postaci cateringowej pizzy. Tak jak w przypadku białego burgunda, uczestniczyłem w zbiorach, naocznie zapoznałem się z procesem wytwarzania, piłem i zachwycałem się nim. Właśnie tam skąd pochodzi jego etykietka z butelki na poniższym zdjęciu.
Strona 53, drugi rozdział z cyklu „W dwadzieścia lat później”
Strona 269, pierwszy rozdział z cyklu Agata
Może Côtes du Rhône nie należy do wybitnych win, ale je po prostu lubię.
Bo jak na czerwone wino nie jest ciężkie, a raczej łagodne i delikatne w smaku.
No i ma w miarę przystępne ceny.
Côtes du Rhône jest drugim ulubionym czerwonym francuskim winem, po burgundzie, bohatera powieści "11 KOBIET ...". Daje temu wyraz w rozmowie z bohaterką powieści przy wybieraniu win w sklepie z winami. To wino, ale już ściśle określone, czyli Clos du Caillou serwuje swoim przyjaciołom do kolacji, do czerwonych mięs. Côtes du Rhône generalnie nie jest tak wykwintnym winem jak burgund, nie ma aż takiej głębi smaku i takich barw, ale niewiele ustępuje burgundom. A Clos du Caillou to w tym gatunku bardzo dobry wybór, jak w przypadku dobrych wyborów nie należy do najtańszych. Ale całkiem dobre wina Côtes du Rhône można nabyć w miarę rozsądnych cenach.
Pierwszy rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, strony 74-75. (pierwsze wino w knajpce)
Pierwszy rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, strony 78, 83, 85. (pierwszy mocny trunek w domu)
Pierwszy rozdział z cyklu Anna, strony 178-181. (pierwszy mocny trunek w knajpce)
Jeśli chcemy zjeść w miarę smacznie, w miarę szybko, w miarę tanio i tak by wszyscy, o ile to możliwe, byli zadowoleni to jaki lokal na ogół wybieramy?
Oczywiście nie przeprowadziłem badań statystycznych, ale zaryzykowałbym tezę, że będzie to pizzeria.
Niezależnie od wieku biesiadników.
Tytuł artykułu odnosi się do posiłku i knajpki. Nic w nim nie ma na temat trunków. A w artykule pojawiły się trzy odniesienia do powieści. Ten pierwszy wspólny posiłek pary bohaterów był pizzą. Do niej bohaterka wypiła trzy kieliszki białego wina. Bez jakiegokolwiek określenia jakie to było wino. Można by powiedzieć włoski standard. Bardzo często do pizzy pija się vino della casa. Po prostu domowe wino. Na ogół są one całkiem niezłe i doskonale komponują się z pizzą, ale również z innymi specjałami włoskiej kuchni.
W tym artykule pojawia się jeszcze whisky i to dwukrotnie. Też bez dookreślenia. Pierwszy raz mała porcja pita przez bohaterów w domu po powrocie z pierwszego posiłku w knajpce i całego kompleksu zdarzeń, pozytywnych, ale szokujących bohaterkę. Drugi raz jako środek na uśmierzenie bólu wewnętrznego innej bohaterki i jak to bywa w takich sytuacjach z koszmarnymi skutkami bezpośrednimi.
Pierwszy rozdział z cyklu „W dwadzieścia lat później”, strona 38
Drugi rozdział z cyklu „W dwadzieścia lat później”, strony 45, 56
Pierwszy rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, strony 78, 83, 85, 122
Pierwszy rozdział z cyklu Anna, strony 178-181, 186, 211
Trzeci rozdział z cyklu Anna, strony 23, część II tomu Czerwiec
Pierwszy rozdział z cyklu Olga + Kaja, strona 215, część II tomu Czerwiec
Piąty rozdział z cyklu „W dwadzieścia lat później”, strony 239, 243
Whisky a whiskey.
Whisky jest pochodzenia Szkockiego i taka też pisownie występuje w odniesieniu do trunków z Japonii oraz Kanady.
Whiskey natomiast jest pochodzenia Irlandzkiego i odnosi się również do amerykańskich trunków.
Niezależnie czy jest to whisky czy whiskey trunek choć mocny, to zacny.
Whisky w tomie Czerwiec powieści "11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE" pojawia się kilkukrotnie. O dwóch z tych przypadków było powyżej. W drugiej części tomu Czerwiec pojawi się jako jedna z koncepcji na prezent dla gospodarza przyjęcia, na które udaje się główny bohater. Markowy alkohol, a szczególnie whisky uważany jest za adekwatny prezent w takich sytuacjach. Ale w powieści Whisky jest trunkowym hedonistycznym lejtmotywem nocnych rozmów rodaków, czyli spotkania głównego bohatera z jego męskimi przyjaciółmi i popołudniowo-nocnej uczty dla nich. Jej literalne określenie nie występuje we wszystkich rozdziałach o tym spotkaniu, a tylko w drugim z nich występują konkretne nazwy gatunków tego zacnego trunku. Niewątpliwie są to whisky z górnej półki. Niewątpliwie rzadko kto z nas ma okazję by takowych skosztować. Ale choć raz w życiu warto zaszaleć. Whisky jako zawartość barku głównego bohatera przed tym spotkaniem, pojawia się wraz z rumem, ginem, czystą wódką, czerwonym i białym winem oraz piwem, zarówno jasnym, jak i ciemnym. A winach znajdziecie sporo artykułów, o piwie na razie nie będzie, być może będzie o ginie. Raczej nie będzie o rumie i czystej wódce, bo to jednak nie bajka bohaterów mojej powieści. A Whisky pod każdym względem jest najbardziej hedonistycznym z tych trunków.
Pierwszy rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, strony 124, 136-138, 140-141, 146, 150
Drugi rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, strony 225-229, 233-234
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 247-250, 256-258, 265, 270-275, 284
Czwarty rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, strona 71, 73, 127 tom „Czerwiec”, część II
Piąty rozdział z cyklu „Dorota”, strona 152, tom „Czerwiec”, część II
Pierwszy rozdział z cyklu „Olga i Kaja”, strona 212, 226, tom „Czerwiec”, część II
Prosecco stało się najpopularniejszymi alkoholowymi bąbelkami.
To również ulubiony trunek Marcina głównego bohatera „11 KOBIET czyli Krótki traktat o PIĘKNIE”, do sączenia go wspólnie z kobietą.
Prosecco jest nieożywionym bohaterem mojej powieści.
Piękne kobiety uwielbiają pić dobre wino musujące w towarzystwie uwodzących je mężczyzn.
Czytelniczki mojej powieści doskonale dostrzegły rolę tego trunku, a efektem tego był gift w postaci butelki Prosecco, który otrzymałem po moim wieczorze autorskim od jednej z czytelniczek.
Bardzo wnikliwej, bardzo zainteresowanej, jeszcze bardziej pięknej i jeszcze bardziej intrygującej.
Słowo Prosecco pojawia się w części pierwszej tomu Czerwiec aż 40 razy, zaś w części drugiej 7 razy. Główny bohater raczy się nim z 5 kobietami z 10 występujących w tomie Czerwiec. W przypadku pozostałych 5 nie miał takiej możliwości sytuacyjnej. Niewątpliwie to najbardziej popularny trunek w mojej powieści. Prosecco bohaterowie piją zarówno w knajpkach jak i w domowym zaciszu. W domowym zaciszu Prosecco było rewelacyjnym wstępem i dopełnieniem do całej gamy hedonistycznych doznań bohaterów. To doskonały trunek na romantyczne i ekscytująco-płomienne spotkania. Także na zwykłe przyjęcie ze znajomymi.
Drugi rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, strona 233
Piąty rozdział z cyklu „Dorota”, strona 152, II część tomu „Czerwiec”
Przymknijmy oczy i wyobraźmy sobie wakacyjny czas. Pełen relaksu i luzu. Nad ciepłym lazurowym morzem, przy błękitnym bezchmurnym niebie, gorącym słońcu południa, mocnym aromacie tamtejszej roślinności, może oleandrów. Przed nami lunch lub diner pełen śródziemnomorskich pyszności. A my czekając na niego, właśnie w takiej atmosferze i w najmilszym towarzystwie popijamy aperitif. By ten obraz był pełen i jednolity tym aperitifem może być wyłącznie APEROL SPRITZ.
Aperol Spritz w tomie Czerwiec pojawił się tylko dwa razy. Pojawił się to dobre określenie, albowiem bohaterowie go nie kosztowali. Raz jako zapowiedź drinka, który głowny bohater obiecał przygotować kobiecie na następnym spotkaniu, a raz jako nie wybrana opcja na aperitif przed posiłkiem z kobietą. To, post factum, czyli w trakcie pisania podsumowania hedonizm w powieści, hedonizmu z kategorii trunki mnie samego, czyli autora powieści mocno zaskoczyło. Bo przecież aperol spritz to doskonały drink, szczególnie na upalny czas, a taki był w tomie Czerwiec. Też jeden z najbardziej popularnych. Jest serwowany w knajpach całej Europy. To jeden z moich dwóch ulubionych drinków. W zasadzie oprócz Europy francuskojęzycznej najczęściej przeze mnie wybierany. Lekki, orzeźwiający i pyszny. Czy w hedonizmie trunkowym potrzeba czegoś więcej?
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 269, 280, 284, 295
Barolo, Barbaresco, Nebbiolo, Barbera i Dolcetto to rodzaje win z Piemontu warte grzechu. Do zapamiętania. Tak jak dwie piemonckie miejscowości Alba i Asti z okolic, których pochodzą te wina. Na dokładkę możemy dodać Bardolino również z północnych Włoch, lecz z Veneto. Z czerwonych włoskich win może z nimi konkurować wyłącznie kilka rodzajów win z Toskanii.
Te gatunki win są obok Prosecco głównymi trunkami weekendowego spędzania czasu dwojga bohaterów powieści. Te wina z północnych Włoch pojawiły się tylko wówczas. Dla ścisłości Barbaresco i Dolcetto nie pojawiły się, ale to również zasługujące na uwagę wina z tamtego regionu. Bardolino i Nebbiolo choć zostały wymienione jako jedne z ulubionych głównego bohatera i zakupione, nie zostały skosztowane. Natomiast olbrzymie uznanie u bohaterki zyskało Barolo. Z włoskich czerwonych win właśnie te mnie osobiście najbardziej odpowiadają. I niektóre toskańskie. Barolo to królowa włoskich czerwonych win. Z olbrzymią głębią smaku, pięknym bukietem i cudownym kolorem. Chyba tylko nad nim są niektóre burgundy.
Drugi rozdział z cyklu „W dwadzieścia lat później”, strona 47
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 269, 277, 284
Trzeci rozdział z cyklu „Anna”, strony 23, 24, część II tomu „Czerwiec”
Czwarty rozdział z cyklu „Anna”, strona 38, część II tomu „Czerwiec”
Piąty rozdział z cyklu „Dorota”, strony 152, 155, część II tomu „Czerwiec”
Czwarty rozdział z cyklu „Bibiana Isabelle”, strona 58, część II tomu „Czerwiec”
Bourgogne Chardonnay, Riesling, Sylvaner d'Alsace, Chablis to świetne wina. Francuskie. Bywają kosmicznie drogie, bardzo drogie i raczej trudno znaleźć tanie. Nawet te o w miarę przystępnych cenach są po prostu ambrozją. Zbrodnią byłoby pić je wyłącznie dla szumu w głowie, choć po nich też ten szum jest możliwy. Nimi trzeba i warto się delektować.
Dwa wina z Alzacji i dwa z Burgundii, albowiem Chablis to też rodzaj Burgunda, ale z wyraźnym zaznaczeniem regionu Burgundii, z którego pochodzi. O białym burgundzie było wcześniej. O trzech z tych win oprócz Rieslinga główny bohater mówi, że są godne polecenia z francuskich win i zostają zakupione przez parę bohaterów. Zakupione i pozostawione na następne spotkanie. Chablis pojawia się w restauracji rybnej w Amsterdamie. Doskonałe białe wino do ryb i owoców morza. Zaś podczas dwóch spotkań z kobietami głównego bohatera Riesling jest alternatywą dla różowego wina z Andegawenii. Nie umiem zdecydować czy Chablis jest lepsze, Bourgogne Chardonnay. Oba te wina bywają wyśmienite, a jednocześnie drogie. Rieslingi alzackie i Sylvanery są niewątpliwie bardzo znanymi winami, ale bardziej pospolitymi, a co za tym idzie tańszymi. A te francuskie z Alzacji, mniej dostępne na rynku polskim niż niemieckie bywają całkiem niezłe. Do nich mam również sentyment. Pierwsze miasteczko na zachodzie, które jeszcze za czasów komuny zwiedziłem, przepiękne, bajkowe Riquewihr to mekka tych win.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strona 269
Trzeci rozdział z cyklu „Anna”, strony 23, 24, część II tomu „Czerwiec”
Piąty rozdział z cyklu „Dorota”, strony 152, 155, część II tomu „Czerwiec”
Francja ma kilka regionów winnic. Wina francuskie uważane są przez wielu za najlepsze. Najbardziej znane są te z Szampanii, Burgundii i Bordeaux. Różowe i białe wina z Andegawenii może nie mają aż takiej marki, ale są jak najbardziej godne polecenia. Są lekkie i przyjemne w smaku, a przede wszystkim orzeźwiające. A sam region oprócz winnic i ich wytworów, to także ciekawe i warte odwiedzenia zamki w Dolinie Loary.
Było o ulubionych moich francuskich winach czerwonych i białych. Różowe są najmniej popularne, ale lekkim, bardzo fajnym francuskim różowym winem jest Côté d’Anjou Rosé. Wino z Andegawenii, z Doliny Loary. Piękna, znana kraina turystyczna i dobry region winnic. To wino w mojej powieści bohaterki dwa razy wybrały jako aperitif stawiając je wyżej niż białego rieslinga. Czasami można usłyszeć, że różowe wina są kobiece, ale to demagogiczne patriarchalne stwierdzenie. I na przekór temu główny bohater stwierdza, że lubi różowe wina z Andegawenii, a także białe wytrawne czyli Anjou Blanc. Też lekkie i delikatne w smaku.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strona 269, część I tomu „Czerwiec”
Kieliszek białego wina. Coś wspaniałego letnią porą przy gorącej słonecznej pogodzie pod błękitnym niebem w ogródku knajpki z widokiem na morze w którymś ze śródziemnomorskim krajów. Tak dla samego wina i dolce vita chwili. Ale również do dobrze przyrządzonej ryby, najlepiej soli lub miecznika, albo do owoców morza w postaci fritto misto di mare lub cozze alla tarantina, albo do włoskiej pasta, czy hiszpańskiej paelli.
Wina z włoskiego Veneto, czy z Niemiec Mozelskie i Reńskie to według wypowiedzi głównego bohatera powieści też dobre wina, które lubi on od czasu do czasu pić. Można się domyśleć, że chodziło mu o białe wina. Na tym etapie powieści jest o nich tylko ta wypowiedź. Czy w dalszej jej części deklaracja przekształci się w czyny, będzie można się przekonać po przeczytaniu wszystkich tomów. Te białe wina choć mocno różnorodne są stosunkowo niedrogie i łatwe do nabycia, bo różnej jakości znajdują się na półkach zarówno supermarketów jak i renomowanych sklepów z winem.
Pierwszy rozdział z cyklu „Agata”, strony 269, 284
Czerwone wina toskańskie, szczególnie te sklasyfikowane jako DOC/G lub SuperTuscan, w tym Chianti, te najwyższej jakości to poezja wśród win. Rozkosz dla czterech zmysłów, wzroku ze względu na głębię barwy, powonienia z racji na ich bukiet, dotyku z uwagi na aksamitność konsystencji oraz oczywiście smaku dla ich wszystkich nut smakowych. Warto choć raz w życiu pokusić się na większy wydatek i spróbować. Można sprawić sobie taki hedonistyczny prezent gwiazdkowy zamiast praktycznego. Można również popróbować tych win niekoniecznie z najwyższej półki. To też wystarczające, by się w nich rozsmakować.
Toskańskie wina - Toscano i Chianti, które generalnie też zalicza się do Toscano - pojawiają się dwa razy w tomie Czerwiec wyłącznie w wypowiedzi jednej z bohaterek, która je lubi, ale stwierdza, że jest lepsze czerwone włoskie wino. Chianti chyba jest najbardziej znanym z czerwonych włoskich win. Nie tylko za sprawą samego wina, ale również regionu, w którym jest wytwarzane, albowiem to piękny region. A Toscano w swojej palecie ma przynajmniej kilka win, które stanowią absolutny top wśród czerwonych włoskich win. Są miejscowości w Toskanii, których nazwa większości znana jest wyłącznie jako nazwa gatunku wina. Wino świetne, a miejscowości cudowne, niczym z bajki. To też włoskie dolce vita.


