Krem z borowików w „11 KOBIETACH…”
Dlaczego wybrałem właśnie zupę i jeszcze tę i na bardzo ważne spotkanie z przyjaciółmi.
Po pierwsze bo lubię zupy. A zupę grzybową bardzo. Może nie w ten sposób bym ją jadał bardzo często, ale „od święta” to już jak najbardziej. Ma niezaprzeczalne walory smakowe, chyba, że ktoś nie przepada za grzybami, daje świetny aromat, zupa krem oferuje dodatkowo miły aksamit na języku, a ozdobiona podsmażonymi plasterkami grzybków, natką pietruszki oraz kleksem ze śmietany estetycznie też jest niczego sobie. Jest w miarę sycąca, ale nie na tyle, by w czasie obiadu na niej poprzestać. A jak na tradycyjne polskie zupy jest w miarę ekskluzywna. Same plusy. Marcin zaplanował na powitanie swoich przyjaciół tradycyjny polski dwudaniowy obiad. Miało być smacznie, dużo, trochę niezdrowo i „swojsko” dla dobrego klimatu rozmów. Bez szokowania i snobizmu. Bo tego doświadczyli jego przyjaciela i tak w nadmiernej ilości. Ba, na dodatek chciał dać coś z siebie, czyli były to potrawy przyrządzone przez niego, a nie wykwintny catering. No może nie całkiem samodzielnie. Na czym polegała niesamodzielność, będzie można dowiedzieć się w tomie „Sierpień”. Zupa krem z borowików jest na tyle prosta w przyrządzaniu, że nie przerasta zdolności kulinarnych, każdego kto choć trochę kucharzy. A Marcin po prostu lubi to robić i sprawia mu to wielką frajdę. Kucharzenie, a nie tylko samo jedzenie, może również być składnikiem hedonizmu.
Strona 53 „11 KOBIET…” tom „Czerwiec” część I drugi rozdziała z cyklu „W dwadzieścia lat później”
„– Panowie, czas na jedzenie. Obiad będzie dwudaniowy. Wybaczycie mi brak przystawek. Wydaje mi się, że i tak zaszalałem. Będzie smacznie i niezdrowo. Kolejne posiłki będą jeszcze bardziej niezdrowe. Na razie proponuję zupę krem z borowików, całkowicie mojej produkcji, no może przesadziłem, ale niewiele. A na drugie do wyboru trzy dania, oczywiście można spróbować każdego, czyli żeberka jagnięce z sosem balsamicznym, stek z pieprzem oraz kaczka nadziewana jabłkami i pomarańczami. Do tego mamy zapiekane ziemniaki lub biały ryż oraz zestaw jarzyn gotowanych na parze. Udało mi się przygotować choć jedną dietetyczną potrawę. Do tego proponuję wino, tym razem czerwone Clos Vougeot lub Côtes du Rhône le Clos du Caillou. To moje ulubione czerwone wina. Po obiedzie przejdziemy do degustacji mocniejszych trunków. No i oczywiście będę chciał poruszyć główny temat naszego spotkania. Na razie smacznego. Możemy sobie pogadać o dupie Maryni.”
Mój przepis na zupę krem z borowików
W zasadzie na żadną potrawę nie mam standardowego przepisu, bo lubię eksperymentować. To pozwala otrzymywać najprzeróżniejsze smaki. Zupa krem z borowików oscyluje wokół dwóch przepisów. Zasadniczą różnicą w nich stanowi białe wino, czy jest składnikiem czy nie. Z dużą dozą pewności można przypuścić, że dla przyjaciół Marcin wybrał zupę krem grzybową na winie. Ten przepis podam, gdy ukaże się tom „Sierpień”. Na razie alternatywna wersja. Marcin musiał przygotować każde danie dla sześciu facetów, czyli z założeniem, że potencjalnie każdy z nich może skonsumować więcej niż jedną typową porcję. Mój przepis to danie dla 4 osób.
Składniki:
Borowiki – 600 g ( świeżych grzybów, może być odpowiednia ich ilość suszonych, mrożonych lub mieszanych; można również dodać inne grzyby: podgrzybki, rydze, kurki czy maślaki);
Cebula – 2 duże
Czosnek – 2 ząbki
Włoszczyzna – 1 duży pęczek
Natka pietruszki – pół pęczka
Śmietana – 100 ml (opcjonalnie)
Tłuszcz do smażenia (ja używam na ogół oliwy z pestek winogron lub oleju słonecznikowego)
Sól, pieprz.
Sposób przyrządzania.
Przygotować bulion warzywny
- Obrać włoszczyznę i cebulę.
- Przez dwadzieścia minut gotować je w 1,5 litra wody, by powstał bulion warzywny.
- Odcedzić ugotowany wywar.
W czasie gotowania wywaru:
- Świeże grzyby oczyścić, pokroić. Mrożone rozmrozić, ewentualnie pokroić. Suszone namoczyć przez minimum pół godziny.
- Drugą cebulę i czosnek obrać i pokroić w ćwierć talarki.
- Na rozgrzanej oliwie na patelni smażyć grzyby (trzy – cztery najładniejsze odłożyć na bok), aż odparuje z nich woda.
- Dodać cebulę i czosnek, doprawić solą i pieprzem, smażyć aż cebula mocno się zeszkli.
Następnie
- Dodać do ugotowanego bulionu usmażone grzyby. Gotować dalej 15-20 minut. Zestawić z palnika.
- Dodać ugotowane 1-2 marchewki, 1-2 pietruszki (w zależności od wielkości) i nieduży kawałek selera. Ugotowana pietruszka jest absolutną koniecznością, bo z tych jarzyn to ona idealnie smakowo koresponduje z grzybami i podnosi smak zupy grzybowej.
- Doprawić solą i pieprzem. Ja używam sporo pieprzu, bo lubię gdy zupa grzybowa jest jednocześnie aksamitna w konsystencji i ostro-pieprzna w smaku.
- Zmiksować całość. Jeżeli zupę zabielam śmietaną, a bardzo lubię niezabieloną, to dodaję ją delikatnie pod koniec miksowania.
- Usmażyć dorodne plasterki pozostałych grzybów.
- Rozlać zupę do miseczek. Miseczki do zupy krem są bardziej odpowiednie niż tradycyjne głębokie talerze.
- Przybrać usmażonymi grzybkami, posiekaną natką pietruszki i kropelkami śmietany, które utworzą kleksy.
- Można podawać również z grzankami. Ja wolę bez nich
Całość zabawy (przygotowanie, gotowanie, podawanie – bez namaczania i rozmrażania grzybów) zajmuje mi godzinę. To nie jest cały czas w kuchni przy garach, bo w czasie gotowania są przerwy. Nie jest to czas stracony, a wręcz przeciwnie, bo efekt jest rewelacyjny.