Całkiem przez przypadek odkryłem taką niespodziankę. Po Milanowskiej bibliotece moja powieść pojawiła się w bibliotece na warszawskim Ursynowie. I to obie części. Pierwsza jest wypożyczona, a druga dostępna. Czy mogę zakładać, że po zwrocie pierwszej części druga też będzie wypożyczona?
Na potwierdzenie linki do katalogu:
https://www.warszawa-ursynow.sowa.pl/sowacgi.php?KatID=0&typ=record&001=Ursynow22009035
https://www.warszawa-ursynow.sowa.pl/sowacgi.php?KatID=0&typ=record&001=Ursynow22009103
W ślad za tym moja powieść jest również w ogólnopolskiej bazie bibliotecznej w.bibliotece.pl.
Link:
https://w.bibliotece.pl/5386434/11+kobiet+czyli+Kr%C3%B3tki+traktat+o+pi%C4%99knie
Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni. Ale to nie pierwsza. I wiem, że przynajmniej jeszcze jedna warszawska biblioteka zamówiła obie części „11 KOBIET…” Wierzę, że to dobry początek.
Chciałbym się jednocześnie podzielić moimi wrażeniami ze współpracy z bibliotekami. Dla ścisłości na mailing. Na razie za mną 8 województw. Najporządniejsza jest Wielkopolska. Tam najwięcej bibliotek potwierdza otrzymanie maila i najwięcej czyta mój mail. Bynajmniej nie zostałem zaskoczony. Trzy lata mieszkałem i pracowałem w Poznaniu. Właśnie takie mam doświadczenia. Są biblioteki, do których mail nie dociera gdyż mają przepełnione skrzynki mailowe. Czyżby nikt tam nie pracował lub nie odbierał maili? Są biblioteki które maile z propozycjami książek a priori umieszczają na czarnej liście. A przecież niemal każda biblioteka ma w różnych formach petycję, by przesyłać propozycje ciekawych książek. Jako człowiek dużej wiary w ludzi składam to na karb braku funduszy, bo przecież nie chce mi się wierzyć, że tym ludziom po prostu nie chce się pracować. Jak dla mnie praca w bibliotece ma coś w sobie z posłannictwa, a niewątpliwie pracują tam w większości pasjonaci książek i czytania. To oni w dużej mierze kształtują wielkość i poziom czytelnictwa w Polsce. W drugiej kolejności po mediach.
Dla mnie totalnym kuriozum była korespondencja z jedną z bibliotek gminnych, z jednej z najmniejszych gmin. Otóż od nich dowiedziałem się, że cała literatura erotyczna jest nawet gorsza od Mroza i jest p.p.m (poniżej poziomu morza). Niestety są regiony, w których mentalnie nadal tkwimy w zaściankowym średniowieczu. Pożyczyłem im sukcesów w ich pracy adekwatnych do sukcesów Remigiusza Mroza w jego dziedzinie i sukcesów autorów tych beznadziejnych powieści erotycznych. Obawiam się, że moje życzenia się nie ziszczą.